"Influenza. Wirus kontra życie" Leon Durka.
Wydawnictwo: Graf-ika Iwona Knechta.
Gatunek: sensacja.
Ilość stron: 236.
Fabuła: Wydaje nam się, że czas największych pandemicznych zachorowań mamy za sobą, ale nie jest to prawda. Niektóre typy wirusów typowych dla zwierząt goszczą obecnie w organizmach Homo sapiens, gdzie mają okazję spotkać się z patogenami ludzkimi. Po fuzji materiału genetycznego z obydwu drobnoustrojów powstaje hybryda, zakażająca człowieka, ptaki i inne zwierzęta. Zabójcza dla wielu gatunków. Odporna na szczepienia i dotychczas poznane leki. Przenoszona przez dzikie gęsi, łabędzie, bociany, wrony. Wszechobecna. Obawy są uzasadnione. To, co będzie zakażać ze skutkiem śmiertelnym, wkrótce nadejdzie. Za miesiąc, rok, a może za pięć lat... W Chinach naukowcy odkrywają groźnego, zmutowanego wirusa, który jest śmiertelnie niebezpieczny dla ludzi. Aby zapobiec pandemii grupa ornitologów wyrusza na niebezpieczną misję do mroźnej Jakucji - miejsca bytowania ptaków roznoszących groźnego wirusa. Oprócz nich na misję rusza również arabski książę. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Czy naukowcom uda się wygrać ten nierówny pojedynek? Jaką rolę ma do spełnienia książę?
❄️
Po raz kolejny jestem zaskoczona. Od niedawna czytam polskich autorów i przyznam, że pan Durka jest jednym z ciekawszych pisarzy. Po bardzo dobrym "Daltoniście" przyszła pora na książkę na czasie, czyli "Influenzę...". Książka na czasie, ponieważ porusza ważny obecnie dla nas temat pandemii i wirusów. W dzisiejszych czasach fajnie było przeczytać wreszcie coś z sensem, z naukowymi "wywodami", ale jednocześnie opisanymi w prosty sposób, dla przeciętnego Kowalskiego. Bez zastraszania i siania zbędnej paniki. Tak trochę lektura podnosząca na duchu. Z dodatkowym smaczkiem jakim są elementy sensacyjne.
❄️❄️
Wciągnęłam się właściwie od początku. Autor zabiera nas w podróż po świecie - mamy okazję zacząć od Jakucji, następnie przenieść się do Chin, gdzie poznajemy głównych bohaterów - Amerykanina Charesa oraz Chinkę Youan - później ratujemy się ucieczką do USA, zatrzymujemy w Arabii Saudyjskiej i w końcu powracamy na Syberię, do Jakucji. Szalonej podróży towarzyszy wątek sensacyjny - naukowcy ścigają się z czasem, aby zapobiec wybuchowi groźnej epidemii. Bardzo fajnie mi się to czytało. Książka jest krótka i dynamiczna, właściwie brak tu czasu na nudę.
❄️❄️❄️
Oprócz grupy ornitologów poznajemy również drugą grupę, która również ma misję związaną z wirusem - należą do niej arabski książę oraz polak o imieniu Siergiej, wspierani przez miejscowych Rosjan. W powieści przewijają się również Ewenkowie (myśliwsko-zbierackie ludy zamieszkujące południowo-środkową Syberię). I tu mamy ciekawostkę. Bo oprócz tzw. suchych faktów i naukowych określeń mamy tu mały smaczek w postaci ludowych wierzeń. Choć te szamańskie"czary-mary" to kompletnie nie moja bajka, to muszę przyznać, że wyprawa szamana mająca na celu przeprowadzenie na "drugą stronę" duszy zmarłego wojownika była bardzo dobrym pomysłem - nadała pełnej faktów i naukowych odniesień powieści odrobiny magii i pewnego rodzaju nierealności. Sprawiła, że książka jest jakby lżejsza w odbiorze. Połączenie nauki oraz ludowych wierzeń okazało się więc bardzo trafnym wybiegiem.
❄️❄️❄️❄️
Narracja w trzeciej osobie, wydarzenia toczące się w książce poznajemy z różnych perspektyw.
Podsumowując: bardzo dobra książka sensacyjna. Mimo licznych naukowych odniesień czyta się ją bardzo dobrze - została napisana prostym językiem, łatwa w odbiorze dla każdego czytelnika - zarówno dla miłośnika mocnych wrażeń jaki i dla tego, który chce się dowiedzieć jak to z wirusami naprawdę jest. Idealna na czas pandemii. Polecam.