„Dotyka… poderwać gęsią skórkę do lotu” jest książką dopracowaną w każdym calu. Ale to w każdym każdym. Przesyłka – rewelacja. Wpis od Autora Nieznanego. – rewelacja. Obwoluta – rewelacja. Okładka – rewelacja, do trzymania idealnie wygodna. Pięknie wykonana obwoluta magicznie mnie hipnotyzowała, kiedy chciałam na chwilę zatrzymać się z moimi myślami, z czytaniem. Żeby troszkę rozrzedzić dawkę uczuć i emocji.
To druga, po „Nawiści”, książka Autora Nieznanego. Również, jak ta pierwsza, jedyna w swoim rodzaju.
Kiedy zaczęłam czytać, rozmarzyłam się. Każde zdanie przemawia do nas. Każde można czytać ponownie i rozmyślać. O nim, o życiu, o starości, o młodości… Czasem miałam dziwne wrażenie, że Autor pisał tę książkę specjalnie dla mnie. A co! Była to dla mnie uczta dla ducha, nie zawsze łatwa, ale zawsze pyszna.
Painit. Soylent. Omal. I wiele wiele innych, nowych, ale też o nowym znaczeniu, słów. Bo przecież Autor Nieznany. to mistrz słów, mistrz tworzenia słów, mistrz wykorzystywania słów. Wiem teraz, że dowcip opowiadany przez mojego profesora od matematyki z liceum – czym się różni wróbelek? Tym, że ma jedną nóżkę bardziej – nie był bez sensu, hehe. Był bez rozwiązania? Można było wyobrazić sobie cokolwiek, absolutnie wszystko. Tak samo bezkresna jest ta książka.
Książka o starości, ale i o młodości. I w zasadzie o przeszłoprzyszłości.
Mamy w „Dotyka…” tak w punkt opisaną obserwację dzisiejszego życia i tego co się w nim dzieje i zadzieje, że aż dech zapiera. Tę szybkość, to skracanie wszystkiego, żeby zdążyć… to uzależnienie młodości od wirtualnego świata… Starość, młodość, miłość. Niektóre przekleństwa soczyście urocze. I ta realność. Autor tak znakomicie oddał to szybkie życie i podał je nam na tacy: raz-dwa za długo – raz, szast-prast za długo – szast. W tej opowieści naprawdę każde słowo ma znaczenie. Należałoby czytać tę opowieść wolno i z zastanowieniem się nad każdym zwrotem. Książka zmusza do myślenia. Do zatrzymania się. Do pomyślenia o każdym szczególe. O kamieniu. O piasku. I w ogóle o nas jako o ludzkości. O nauce życia i umierania. O tym, co może nas czekać w niedalekiej przyszłości. Tak się zafiksowałam na słowach Autora Nieznanego., że treść mogłaby być… jakakolwiek? Było pysznie.
A odniesienia do chociażby lat 90-tych! Te smaczki. Autorze Nieznany., dziękuję. Za tę cywilizację na wschodzie, że przecież jakaś musi tam być, hehe (mój ulubiony film). Więcej nie zdradzę, choć chciałabym wypisać tu wszystko, co zauważyłam (na pewno nie wypatrzyłam wszystkiego). Ale nie chcę psuć zabawy czytającym. Chcę, aby uśmiechy pojawiały się na ich twarzach w tych momentach – eureka!
Ja skończyłam. Dowiedziałam się co stało się z naszymi bohaterami. I – książka nadaje się teraz u mnie do ponownego przeczytania. Powolnego przeczytania. W zasadzie otwierania na którejkolwiek stronie i rozmyślania nad słowem napisanym. I przeżywania emocji bohaterów.
Książkę przeczytałam dzięki Klubowi Recenzenta nakanapie.pl