Uwielbiam powieści historyczne, także takie, w których fikcja miesza się z rzeczywistymi wydarzeniami, od niedawna lubię też kryminały. Gdy więc na portalu nakanapie.pl wśród książek do zrecenzowania pojawił się ten tytuł, od razu się zgłosiłam. Z ogromną radością przeczytałam informację, że zostałam wybrana i gdy tylko przesyłka do mnie dotarła, z zapałem zabrałam się do czytania.
Krzysztof Wytrykowski urodził się w 1963 r. w Warszawie. Ma za sobą dwa kierunki studiów: Germanistykę (UW) i Historię Kościoła (ATK). Jego debiutancka powieść „Srebro Stortebeckera” ukazała się w 2010 r. „Eksterminator” to jego druga książka. Obie wydane zostały nakładem wydawnictwa Radwan.
Akcja powieści toczy się w XV-wiecznym Toruniu (znajdującym się wówczas oczywiście na terenie Prus i będącym pod władaniem Krzyżaków), dwa lata przed wybuchem wielkiej wojny (1409-1411) pomiędzy Królestwem Polski i Wielkim Księstwem Litewskim a Zakonem Krzyżackim. W powietrzu czuć już zbliżający się nieuchronnie konflikt. Po śmierci swego poprzednika wielkim mistrzem Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie zostaje Ulrich von Jungingen. W mieście następują przy okazji przetasowania personalne na innych znaczących stanowiskach. Nowi pragną uporządkować nieco sprawy miasta. A jest czym się zająć. W jego granicach najprawdopodobniej ma miejsce proceder fałszowania monety zakonnej, przez pewien okres działa także nielegalny zamtuz. Gdy jego właściciel Ludecke wpada w więzienne sidła, część wysoko postawionych i szanowanych, a niestety niezupełnie niewinnych osób, wpada w popłoch. Obawiają się bowiem ujawnienia ich poczynań podczas przesłuchań Ludeckego.
Bliżej poznajemy zamieszanych w brudne interesy złotnika Goldsmeta (nie był on wprawdzie klientem zamtuza, ale z jego właścicielem wiązały go niekoniecznie legalne interesy) i pracującego w mennicy Laudericha (z czasem pojawiają się także jego koledzy, towarzyszący mu niestety nie tylko w pracy, ale mający na sumieniu odwiedzanie wspomnianego domu publicznego). Wkrótce ginie pierwsza osoba. Kto to taki, oczywiście nie zdradzę, żeby nie popsuć przyjemności czytania. Wszystkie te tajemnicze wydarzenia zainteresowały dwójkę przyjaciół, kupca Niclasa i jego pomocnika Jana, którzy mają na koncie rozwiązanie innej zagadki (historia ta opisana jest w „Srebrze Stortebeckera”, której niestety nie miałam w swoich rękach, jednak nieznajomość jej zupełnie nie przeszkadzała mi w czytaniu omawianej pozycji). To właśnie ta para wspólników najbardziej przypadła mi do gustu. Wzbudzili moją sympatię i z uśmiechem na twarzy czytałam ich dialogi. Świetnie się uzupełniali, gdy jeden z nich wpadał w powątpiewanie, drugi zaraz potrafił skierować rozmowę tak, że choć część obaw przyjaciela mijała. Polubiłam ich do tego stopnia, że zapragnęłam przeczytać też ich wcześniejsze przygody.
Świetnie wykreowane zostały m.in. postacie Laudericha oraz Goldsmeta (z jednej strony oszusta, z drugiej - przykładnego męża, który szuka oparcia w swojej żonie). Nie odnalazłam w książce nieścisłości historycznych, co znaczy dla mnie bardzo wiele i świadczy o ogromnej wiedzy autora o realiach czasów przez niego opisywanych. Wybór okładki też jest bardzo dobry.
Przejść muszę teraz niestety do wymienienia tego, co mi się w książce nie podobało (na szczęście nie jest tego wiele). Niejednokrotnie natrafiłam na literówki, powtórzenia, a nawet na błąd ortograficzny oraz niepoprawne sformułowanie („w każdym bądź razie”). Może niepotrzebnie czepiam się akurat tego ostatniego, jednak skoro już zwróciłam na to uwagę, informuję o tym, bo chcę rzetelnie wywiązać się z powierzonego mi przez portal nakanapie.pl zadania.
Podsumowując, książka jest moim zdaniem naprawdę bardzo dobra i mogę polecić ją wszystkim, nie tylko pasjonatom historii. Szkoda, że od strony technicznej sytuacja przedstawia się troszkę gorzej. Nie rzutuje to jak widać na mój ogólny odbiór i ocenę, jednak nie mogłam tego pominąć i przemilczeć.
Krzysztof Wytrykowski, "Eksterminator", Wydawnictwo Radwan, Tolkmicko 2011