„Krwawy fiolet” zaintrygował mnie już swoim opisem, nie wspominając o pięknej okładce Nasza Księgarnia wypuściła na rynek książkę dobrze dopracowaną, która cieszy również wzrok czytelnika, a to ostatnio kuleje u Polskich wydawców. Autorka, Dia Reeves, sięga po tematykę, z którą nie spotkałam się w żadnej innej książce, a już sam fakt, że główna bohaterka cierpi na chorobę psychiczną zapowiada coś ciekawego i nowego. Z przyjemnością, więc pogrążyłam się w lekturze.
Cała historia zaczyna się w momencie przyjazdu Hanny do miasteczka Portero, gdzie mieszka jej matka. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Hanna cierpi na zaburzenia depresyjno – maniakalne, i próbowała zabić własną ciotkę. Relację miedzy matką a córką są wręcz lodowate – Rosalee nie widziała Hanny od czasów jej niemowlęctwa, czyli przez prawie szesnaście lat. Główna bohaterka, umawia się z matka, że jeżeli w ciągu dwóch tygodni uda jej się dopasować do mieszkańców miasteczka, ta pozwoli jej u siebie zostać. Jest to nie na rękę Rosalee, która wręcz pała do córki niechęcią i nienawiścią. Hanna trafia do szkoły, w której wszyscy mają zakaz dotykania okien. Przy niektórych za to stoją szklane posągi, przypominające ludzi, uczniowie muszą nosić czarne ubrania oraz zatyczki w uszach. Tam poznaje również szkolnego przystojniaka Wyatta i dzięki niemu, zostaje wciągnięta w dziwny świat potworów, duchów i innych przedziwnych stworzeń zamieszkujących miasteczko.
Cała akcja rozkręca się w dość zaskakująco szybkim tempie, momentami miałam wrażenie, że wręcz za szybko. Bywało to wręcz irytujące, biorąc pod uwagę, iż autorka wykreowała naprawdę ciekawy świat i fabułę, która bardzo oddziałowuje na wyobraźnię. Niestety, nie zostanę wielbicielką żadnej z postaci występujących w książce. Wręcz denerwowały mnie ich zachowania czy niektóre odzywki. Postać Hanny, która jak podejrzewam, miała wypaść ciekawie i intrygująco, po jakimś czasie robiła się wręcz nijaka, a jej zachowania przestawały szokować czy śmieszyć. Należałoby również wspomnieć, że stosunek szesnastoletniej bohaterki, do seksu był po prostu płytki. Chwilami odnosiłam wrażenie, że myśli tylko i wyłącznie o wykorzystaniu tylnego siedzenia w aucie, w wiadomym celu. Postacie drugoplanowe są za to stworzone bardzo ciekawie i co najważniejsze – nie są męczące. Powieść ma duży potencjał, który według mnie autorka nie wykorzystała w pełni. Historia jest wspaniała, i musze szczerze przyznać, że nie spotkałam się z tak świetnymi opisami, i dobrze zaakcentowanymi momentami akcji. Krew niby leje się strumieniami, ale są momenty gdzie zamiast straszyć, to wygląda wręcz komicznie i wywołuje uśmiech na twarzy. Niesamowicie czytało się opisy stworzeń czy samej akcji, gdyż Dia Reeves opisuje to wręcz namacalnie. Nie ma tutaj momentów, w których moja wyobraźnia nie działałaby na zwiększonych obrotach.
Pomimo paru minusów w postaci głównych bohaterów, cała książka jest wręcz literackim majstersztykiem, bo nie znalazłam ogólnie momentów w całej fabule, do których mogłabym mieć jakieś „ale”. Cieszy mnie również fakt, że ksiązka nie będzie kontynuowana. Autorka dobrze spięła cała akcje w całość już w tej książce, i kontynuacja mogłaby tutaj wiele zepsuć.
(recenzje zamieściłam wcześniej na blogu -
www.naszerecenzje.wordpress.com)