Coś mnie w tej książce niewytłumaczalnie zaintrygowało. Zaczęło się od pierwszego spojrzenia na okładkę. Na białym tle widzimy głowę człowieka z jego wewnętrznym bałaganem i milionem scenek, które się łączą, przenikają i tworzą jakiś dziwny mętlik… Zasadnicze pytanie „Nie(do)rzeczy” brzmi: Kim jest człowiek?
Byung- Chul Han próbuje poprzez swoja filozofię wejść w stan człowieczych umysłów i oddziaływania na niego rzeczy, takich zmieniających się na skutek ogólnego rozwoju i postępu świata. Autor twierdzi, że cyfryzacja potęguje odrealnienie świata poprzez jego odrzeczowienie, oraz że jest to bardzo poważny krok na drodze do likwidacji tego co naprawdę ludzkie. Nie wdając się znacznie w szczegóły przyznam, że brzmiało to dla mnie tajemniczo… ale pomimo trudnej filozofii i zagłębień co do człowieczych zachowań, Han tłumaczy te swoje przemyślenia w bardzo przystępny dla zwykłego człowieka sposób broniąc swoje tezy przykładami z życia wziętymi.
Obawiam się, że pewnie rzucę tutaj kilkoma spoilerami i posłużę się również cytatami, by odnieść się do takich co zrobiły na mnie wrażenie, albo z którymi się zwyczajnie identyfikuje i sama w podobny sposób filozofuje… ale, o tym później.
Autor stworzył króciutką książkę i spokojnie da się ją przeczytać w godzinę, jednak pomimo swojej „lekkości” zewnętrznej, to porusza wewnętrznie w czytelniku szare komórki, skłaniając go tym samym do odpowiedzenia sobie nie tylko na pytanie kim jest człowiek w ogóle, ale kim jestem ja, jako człowiek?
Książka składa się z dwóch części. W pierwszej możemy rozważać jaki wpływ maja na nas rzeczy- do nie(do)rzeczy, czyli min. Smartfony, selfie czy sztuczna inteligencja… By w drugiej części skupić się na przejawach rzeczy i ich magiczności, złośliwości, czy intensywności zżycia z nimi.
No dobra, to teraz na prosty chłopski rozum powiem co mi się podobało. Podobało mi się w filozofii Huna, że zwrócił uwagę na to co postępuje, a co niekoniecznie prowadzi do lepszego. Prosty przykład z książkami i e-bookami. Pięknie autor pokazuje tę różnicę wyjaśniając, że e-book to nie rzecz, a informacja-bez historii; bez właściciela, bez dotyku i bez więzi. (Jasne, każdy preferuje co lubi, ale na szczęście większość wciąż jest fanem tego co „ma duszę” i nie jest tylko informacją tworzącą (nie)rzecz.) Drugim przykładem mogą być zdjęcia analogowe, które schowane na półce w albumie wciąż nie są narażone na szybkie skasowanie czy zniknięcie z kupnem nowego smartfonu.
Właśnie… Hun poświęca smartfonowi sporo uwagi i wnioskując z jego rozmyślań nie daje się wciągnąć w reżim neoliberalny (wyjaśnia nam co to znaczy) i twierdzi, że wielu z nas ma taki reżim na własne życzenie.
Pomyślmy, o samym fakcie że możemy zgubić naszego smartfona… dla wielu byłby to prawdziwy koniec świata.
Filozof twierdzi, że „Komunikacja za pomocą smartfona to komunikacja bezcielesna i bez spojrzeń… a cyfryzacja sprawia, że spojrzenie zanika… Brak spojrzenia prowadzi do zaburzonej relacji z samym sobą i z innymi…” Dużo prawdy w tej małej książce i ciekawych odniesień. Podobało mi się też filozofowanie na temat selfie i przykład człowieka, który nawet w czasie pogrzebu jest w stanie stanąć obok trumny, wyszczerzyć się radośnie i uwiecznić ten moment. Trzeba to komentować? „Dziś nieustannie produkujemy się. Ta autoprodukcja jest głośna. Umilknąć oznaczy wycofać się” Przypomina mi się jak ludzie zaczęli martwić się o żonę naszego sławnego piłkarza, bo przez parę dni nie wrzuciła nic na instagram. Jak już wrzuciła, odetchnęli wszyscy, że jest cała. Według Huna, stajemy się przez te platformy cyfrowe utowarowioną formą społeczności i w tej wspólnocie jako towar jesteśmy celem tej machiny.
Bardzo fajnie Byung- Chul Han rozmyśla, tłumaczy i wciąga w te ważne tematy człowieka, któremu może już postęp odebrał rozum, empatię i sentymentalność. Na pewno ta książka sprowadza na ziemię i otwiera oczy.
Cieszy mnie fakt i skupianie się autora na rzeczach tworzonych własnoręcznie: „Piękne, ręcznie wykonane rzeczy rozgrzewają serce. Ciepło rąk przenosi się na rzeczy” Strasznie mnie to jego stwierdzenie uskrzydla jako osobę, która sama uwielbia tworzyć oryginalne rzeczy i działać artystycznie.
Na koniec książki bardzo urzekła mnie też Dygresja na temat szafy grającej. Może jeszcze jako „człowiek”, nie jesteśmy do końca przez postępujący świat, pozbawieni naszej prawdziwie czułej i człowieczej natury i nie całkiem staliśmy się sami niewolnikami techniki. Może nie wszyscy, bo „Cyfrowy ekran, który decyduje o naszym doświadczeniu świata, osłania nas przed rzeczywistością. Świat jest odrealniony, odrzeczowiony i odcieleśniony…” nie dajmy się to wkręcić, bo zapomnimy kim naprawdę jesteśmy…
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl