„Król trujących kwiatów” przyciągnął mnie do siebie prześliczną okładką, nie znam twórczości Hannah Whitten, pomyślałam, że to dobry pomysł, aby to zmienić. Czarna okładka z kwiatami i koroną sprawiła, że zdecydowałam się na to, aby przeczytać opis. Ostatnio bardzo lubię sięgać po tego typu książki, magia, tajemnice, intrygująca bohaterka, trucizny. Szukałam ostatnio gotycką powieść fantasy, przepełnioną nekromancją z odrobiną romansu i udało mi się ją odnaleźć. Czy spełniła moje oczekiwania?
Główną bohaterką książki autorstwa Hannah Whitten pod tytułem „Król trujących kwiatów” jest Lore, jako dziecko uciekła z sekty zamieszkującej katakumby. Musiała się utrzymać, więc zajęła się roznoszeniem trucizny. Jest niezwykłą osobą o tajemniczym darze, który stara się utrzymać dla siebie. Dziewczyna żyje zgodnie z prawem, stara się nie wadzić nikomu, nie przeszkadzać, nie narażać, jednak pomimo tego została schwytana przez wojowników, którzy służą świętemu królowi. Jej profesja była niewygodna, jako nekromantka była w opałach, niegdyś takie osoby źle kończyły. Czy ją wygnają, a może stracą? Nic z tych rzeczy, sam władca ma dla niej atrakcyjną propozycję, której ceną jest wolność. Lore musi się dowiedzieć, kto ośmielił się zaatakować okoliczne wioski i dokonał masakry. Magiczne umiejętności mogą jej w tym pomóc, czy można jednak zaufać ludziom w otoczeniu, których się znalazła? Przebywanie na królewskim dworze może przynieść jej więcej problemów niż pożytku. Czy Lore uda się poznać prawdę?
„Król trujących kwiatów” jest ciekawą książką, której klimat przypadł mi do gustu. Gotycki świat fantasy był idealnym miejscem dla tej historii o miłości, lojalności i władzy. Lore jest naprawdę silną bohaterką i nie traci swojej osobowości po wprowadzeniu wątków miłosnych. Jest silna, samolubna i zdeterminowana. Jej charakter przypadł mi do gustu, rozumiałam jej obawy, znalazła się w sytuacji niegodnej pozazdroszczenia. Każda postać, której kibicujesz, ma jakiś kształt lub formę. Pomimo tego mroku autorka wplotła w historię pewną lekkość i humor, co było interesującym zabiegiem, który równoważył mroczniejsze elementy. Krytyka zorganizowanej religii i teokracji była mocną częścią tej książki. Whitten przedstawia czytelnikom tajemnice, magię i religię zebrane w jedną, wiążącą lekturę. „Król trujących kwiatów” jest napisany przyjemnym językiem, nie trzeba wkładać żadnego wysiłku, aby zrozumieć, co autorka chciała przekazać. Nie można tutaj nie wspomnieć o zawiłych intrygach dworskich, gdzie z czasem zaczęłam się zastanawiać, czy faktycznie bohaterowie są tymi, za kogo się podają. Bardzo podobały mi się wszystkie zwroty akcji, chemia i dynamika były tak dobrze zbudowane, że ciężko mi było odłożyć książkę na półkę. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu, mam nadzieję, że szybko zostanie przetłumaczony.