Recenzja
Współpraca reklamowa z @proszynski_wydawnictwo @proszynski.emocje
"Król niczego" - Laura Passer
8/10
Pieniądze, popularność, zdrowie, ogromne perspektywy na przyszłość nie są wcale gwarancją szczęścia, a tym bardziej nie są czymś stałym i pewnym. W każdej chwili sytuacja może się zmienić.
Tristan Hart miał wszystko. Był pewnym siebie chłopcem z dobrego domu, kapitanem drużyny koszykarskiej, bad boyem z wielkim ego, aroganckim, trzęsącym całą szkołą, będący na świeczniku. Jednak jedna decyzja, jedno zdarzenie sprawiło, że Tristan stracił wszystko. Sam stał się obiektem plotek, koledzy nie traktowali go tak jak wcześniej, perspektywa zawodowej gry w koszykówkę stała się czymś bardzo odległym, a powrót do pełnej sprawności fizycznej będzie wymagać od niego wiele wysiłku i pracy.
Można powiedzieć, że poszłam w tą książkę totalnie w ciemno, bo nie czytałam jak dotąd wcześniejszych powieści Laury Passer. Jednak gdy przeczytałam opis, czułam, że to będzie dobry wybór, i się nie pomyliłam.
"Król niczego" nie należy do cieniasków, bo książka liczy aż 568 stron, a w niej sporą dawkę różnych emocji.
"Król niczego" to również książka z gatunku slow burn, jednak dla mnie to nie romans gra tu pierwsze skrzypce, to nie romans jest tu głównym wątkiem, a raczej tłem, do wydarzeń, które mają tu duże znaczenie.
Tristan Hart nie jest typem książkowego bohatera, do którego od samego początku pała się sympatią, swoim zachowaniem przedstawia jedną wielką czerwoną flagę, a mimo wszystko coś do niego ciągnie i im bardziej się go poznaje, tym zmienia się punkt widzenia na jego osobę.
Jak wspomniałam, romans nie gra tu głównego wątku, mimo, że jego relacja z Kirą subtelnie, w delikatny sposób się rozwija, a właśnie relacje międzyludzkie, próba zmierzenia się z konsekwencjami swoich zachowań i czynów, determinacja w dążeniu do spełnienia celów i marzeń, a przede wszystkim zmiana postrzegania otoczenia i próba naprawienia siebie i swojej relacji z innymi, co wcale w przypadku Tristana nie było łatwe.
Z rozdziału na rozdział możemy zobaczyć jakie zmiany zachodzą w Tristanie, nie jest to nic nagłego, a właśnie powolna przemiana.
Stopniowo zmienia się z aroganta w osobę która umie przyznać się do błędów, pragnie tej zmiany i szuka akceptacji i wybaczenia wszelkich złych rzeczy jakie wyrządził innym, ale to wcale nie jest łatwa droga, jest wręcz kręta i wyboista.
Zaczynamy dostrzegać w nim tą stronę jego osobowości, którą trudno uwierzyć, że w ogóle istniała, biorąc pod uwagę jak zachowywał się na początku książki.
Jestem pod wrażeniem tej historii, zwłaszcza, że nie nastawiałam się na coś spektakularnego, no i ja jestem typem czytelniczki, która lubi, żeby wątek romantyczny był mocno nakreślony, natomiast tu nie przeszkadzało mi to, że było go tak mało. Tak bardzo skupiłam się na innych aspektach poruszonych tutaj, że nie zwracałam uwagi na to, że czegoś mi brak.
Kawał dobrej książki, w której nic nie jest przesadzone, wyidealizowane czy sztuczne. Tu wszystko dzieje się jakby naturalnie i w swoim tempie.
Dodatkowo postacie drugoplanowe są doskonałym uzupełnieniem tej historii, no i rodzice bohaterów, który nie są tylko statystami w tej powieści, a biorą w niej czynny udział i dokładają swoją cegiełkę do tejże historii. Jedynie nie polubiłam się z ojcem Tristana 😏 nie tak powinno się traktować swoje dziecko.
To książka którą czyta się z zaparty tchem, żyje się życiem bohaterów, dochodząc przy tym do pewnych refleksji i przemyśleń.
Polecam tą nieszablonową a zarazem wciągającą historię. Mam nadzieję że bad boy Tristan i cicha, spokojna Kira dostarczą Ci tak jak mnie, niezapomnianych wrażeń.