Recenzja
(ig - czytelniczka_z_promienistej)
Współpraca reklamowa z @lenambielska @wydawnictwoale
"Lustful"
Lena M. Bielska
🔟 /🔟
Lena M. Bielska jest jedną z moich ulubionych polskich autorek. Z jej twórczością jestem od samego początku i gdy myślę, że już niczym mnie nie zaskoczy, ona właśnie to robi. Jeśli wziąć pod uwagę połączenie Lena + #agegap to dla mnie jest to połączenie idealne, czego "Lustful" jest doskonałym przykładem. Ośmiele się stwierdzić, iż to romans z wyższej półki pod każdym względem.
Styl pisania Leny sprawia, że za każdym razem czuje emocjonalną więź z wykreowanymi przez nią bohaterami, tak że książki są nieodkładalne.
Biorąc się za "Lustful" założyłam sobie, iż nie będę go porównywać do "Sinful". Ponieważ jakby nie patrzeć ich bohaterowie mają inne osobowości i różna dynamika występuje w obu tych książkach.
Tym razem mamy nieco mniejszą różnice wieku niż pomiędzy Victorem a Naomi, bo jest to 18 lat, ale i tutaj została ona wyraźnie pokazana w sposób wyrafinowany i ze smakiem.
"Lustful" od samego początku stawia czytelnika w stanie najwyższej czujności. Tutaj od samego początku dzieje się tyle rzeczy, a jednocześnie nie ma się poczucia, że akcja pędzi na maxa, wręcz przeciwnie. Lena doskonale wyważyła fabułę, w odpowiednim tempie kierując rozwojem zdarzeń.
Mimo, że od samego początku czuć niezwykłe napięcie między Daisy a Santem, od wyczuwalnej chemii aż kipi i z każdym rozdziałem ona narasta, to wszystko jest tu spójne, nieprzerysowane, naturalne. Relacja Santa i Daisy tak została opisana, że chce się ochłonąć każdy szczegół. Jest zmysłowo w odpowiednim momencie, ale jest też emocjonalnie. Bo fabuła nie skupia się tylko fizyczności, raczej jest to dodatek do całej historii. W głównej mierze jest to historia trochę słodko-gorzka, poruszone są tu bolesne aspekty, ale pokazana jest też droga do uleczenia po przebytej traumie.
"Lustful" to historia, która w najmniej odpowiednim momencie chwyci Cię za serce, rozczuli, wzruszy, przyprawi o niekontrolowane bicie serca, a na policzkach wykwitną rumieńce 😁 Dopracowana pod każdym względem, kusząca, wciągająca, hipnotuzująca, pobudzająca takie sploty nerwowe o których nawet nie miałam pojęcia, działająca na wszystkie zmysły.
Gwarantuje również, że po przeczytaniu tej książki znajdziesz swoją ulubioną bohaterkę i kolejnego książkowego męża. Przysięgam, że Santo Renna to najbardziej comfortowa zielona flaga jaką kiedykolwiek spotkałam w czytanych przeze mnie książkach. Ja doprawdy nie wiem jak Lena to robi, że każdy stworzony przez nią bohater jest lepszy od poprzedniego. Myślałam, że Victor Sanford to już ekstraliga, jeśli mogę to tak ująć, ale Santo Renna 🥵 No proszę Państwa Santo to.... (w tym momencie się wahluje 😁)
Ten Włoch nawet zwykłym niebanalnym gestem sprawia, że serce mięknie. Ja dosłownie za każdym razem, cokolwiek nie zrobił rozpływałam się w zachwycie.
Uwielbiałam patrzeć jak zabiega o Daisy, wręcz rozkoszowałam się tym jak bardzo się starał, jak podchodził do niej przez wzgląd na to co ją spotkało w przeszłości, krok po kroku udowadniał, że może mu zaufać, to jak traktował jej córeczkę. Santo był pełen szacunku i ogromnego wsparcia i w żadnej sytuacji nie dał odczuć Daisy, że jest od niego młodsza, a jego determinacja i to jak bardzo był nieugięty no miód na moje serce. Zresztą musicie same to odkryć czytając książkę.
"Oszalałem na jej punkcie, kiedy tylko ją poznałem.
Jest pierwszą kobietą, dla której gotów byłbym porzucić swoją chęć dominacji nad każdym aspektem mojego życia.
Pierwszą – i jak zakładam – ostatnią.
Dlatego nie mogę jej stracić."
"-A czego ty pragniesz?
-Ciebie, już mówiłem
-Ale W jakim sensie?
-W każdym.
W każdym.
Dwa słowa. Siedem liter.
A znaczenie ogromne."
Nie mogę też nie wspomnieć o pojawieniu się w książce Dextera Drake'a i Williama Westa 😍 Mimo, że pojawiają się gościnnie to miło było znów ich spotkać i cieszę się że Lena nawet w niewielkim stopniu połączyła ze sobą dwa stworzone przez siebie uniwersa. Dla mnie to świetny zabieg i lubię gdy autorki go wykorzystują w swoich powieściach, że nie pozwalają zapomnieć czytelnikom o innych stworzonych przez siebie bohaterach.
Chyba nie mogłabym bardziej kochać tej książki, nawet gdybym się starała 🩷 I aż jestem ciekawa Bjarne'a i Jean - Pierre'a bo jak tak dalej pójdzie to przysięgam, że mi skali braknie 🤭 Na szczęście serduszko mam pojemne, więc na pewno znajdzie się dla nich miejsce 🫠
Na koniec dodam, że jeśli kochacie "Sinful" to gwarantuje, że "Lustful" również skradnie Wam serducho, także wrzucajcie na swój #tbr i czytajcie.
Polecam 🩷🌸🩷