Kolejna rzecz o aferze pedofilskiej w kościele katolickim. Mowa jest o Bostonie, a cała sprawa została ujawniona w wyniku śledztwa dziennikarzy z gazety 'Boston Globe' w 2002 r. Afera rozlała się na całą Amerykę i doprowadziła do skazania wielu księży, dymisji kilku hierarchów, z kardynałem Law na czele i wypracowania nowej polityki kościoła w walce z pedofilią.
Opisany jest tu pewien schemat działania kościoła wobec pedofilów w swoich szeregach, który powtarza się w wielu krajach, m.in. w Polsce (vide 'Lękajcie się' Overbeeka). Najpierw ksiądz, wykorzystując swój autorytet i pozycję, molestuje chłopców (rzadziej dziewczynki), gdy rodzice się dowiadują, idą na skargę do kurii, a ta księdza przenosi cichaczem do innej parafii i, jeśli to konieczne, wypłaca niewielkie odszkodowanie rodzinie. Zaś ksiądz pedofil dalej szaleje na nowej placówce. Trwa to przez dziesiątki lat, gdy miarka się przebierze i za pedofila biorą się organy ścigania, kuria udaje, że nic nie wiedziała, a ksiądz idzie w zaparte.
Można powiedzieć, że to nic innego jak solidarność korporacyjna: instytucja broni i chroni swoich upadłych członków, obrazek znany z wielu zawodów (lekarze, prawnicy, policjanci itd.). Tyle że kościół oficjalnie głosi miłość, dobroć, miłosierdzie oraz jest opoką i nauczycielem moralności. Poza tym księża cieszą się wysokim autorytetem, jeden z parafian w książce mówi: „Uczono nas, że księża są jak Chrystus na ziemi.”, i z tego tytułu ponoszą większą odpowiedzialność za swoje czyny. Zatem tolerowanie i ukrywanie zła, czynów kryminalnych w tej instytucji, budzi olbrzymi niesmak, przerażenie, odrazę.
Osobną sprawą są losy ofiar molestowania. Załamuje im się życie: problemy psychiczne, próby samobójcze, zaburzenia seksualne, ucieczka w uzależnienia. Uderza stosunek sprawców i hierarchów do ofiar: całkowita obojętność. Mówi prokurator prowadzący śledztwo: „w kontaktach z archidiecezją najbardziej uderzyło mnie to, że nigdy nie okazano żadnego współczucia ofiarom, najmniejszego gestu troski wobec ludzi, których życie przewróciło się do góry nogami.” I dalej „Mam wrażenie, że ani kardynał, ani pozostali dostojnicy kościelni nigdy w pełni nie uświadomili sobie, że tu chodzi o dzieci.” Inny prokurator: „W wielu tych przypadkach to był po prostu gwałt, a nie jakieś tam nadużycie. Oni gwałcili dzieci. Gdzie jest oburzenie? Gdzie obraza moralności? Kościół jest do szpiku kości przesiąknięty nietolerancją i obłudą.”
Książka pokazuje, jak w tropieniu pedofilii ważne są niezależne media oraz silny i niezawisły wymiar sprawiedliwości. W USA po skandalach w Bostonie burza przetoczyła się przez cały kraj. Prokuratorzy oskarżali setki księży-pedofili i biskupów, którzy ich chronili. Diecezje uchylały się jak mogły od współpracy z organami ścigania. Niemniej do dużych zmian doszło. Na przykład arcybiskup Cincinnati dostał wezwanie do sądu w związku z ukrywaniem dokumentacji o molestowaniu (ciekawe, kiedy to się zdarzy u nas). Wielu biskupów podało się do dymisji. Diecezje musiały płacić olbrzymie odszkodowania (niektóre zbankrutowały). A u nas? Na razie Watykan suspenduje biskupów, już chyba sześciu zawieszono...
Jako dzieło literackie (reportaż), rzecz jest słaba, schematyczna, pełna powtórzeń. Jako świadectwo – bezcenna. Warto też obejrzeć film (oskarowy!), który ma swój dramatyzm.