Spotlight. Zdrada – Sacha Pfeiffer, Michael Rezendes, Walter Robinson, Matt Carrol
“Nie możemy uciec od skutków zdrady popełnionej w imię Boga. Jest ona niezbywalną częścią tego, kim się staliśmy. Ta zdrada może nie jest przestępstwem w oczach prawa. Ale jeśli chodzi o jej skutki, nie ma przedawnienia. Nie wolno nam zapominać.”
W BLASKU REFLEKTORÓW
W naszym życiu różnie bywa. Czasem dzieje się dobrze, czasem źle. Czasem ci, po których tego nigdy byśmy się nie spodziewali, przychodzą nam z pomocą, czasem natomiast ci, którzy powinni być dla nas ostoją, ratunkiem i nadzieją, wyrządzają nam największą krzywdę, a cały świat robi wszystko, by prawda nie wyszła na jaw. Tak było w przypadku dzieci seksualnie wykorzystywanych przez księży. Zmowę milczenia przełamali nie bez trudu dziennikarze, którzy postanowili ujawnić prawdę. Oto szokujący zapis i wyniki ich śledztwa.
„Boston Globe” na tropie…
Pedofilia w Kościele Katolickim. Temat trudny, przez wielu traktowany jako tabu. Dziennikarze „Boston Globe” ujawnili sprawę, która wstrząsnęła światem. W „Zdradzie” znajdziemy materiały, jakie udało im się zgromadzić podczas nagrodzonego Pulitzerem śledztwa.
Był rok 2001, kiedy zespól reporterów dziennika „Boston Globe” postanowił zbadać sprawę księdza pedofila, który od lat był podejrzewany o kontakty seksualne z dziećmi. Szybko odkryli, że większość oskarżeń wystosowanych przeciwko niemu została rozwiązana prywatnie, często za sprawą wypłacanych przez jego zwierzchników odszkodowań, a kiedy nawet niektóre przypadki trafiały do sądów, rozprawy były utajniane, a dokumenty niszczone. Zmowa milczenia obejmowała nie tylko księży, biskupów czy kardynałów, ale także świeckie osoby. Księża-pedofile zamiast odpowiadać za swoje czyny, przenoszeni byli z parafii na parafię, najczęściej mając możliwość dalszej pracy z dziećmi, a więc i molestowania ich. Ba, otrzymywali nawet listy polecające i zachwalające ich. Dzięki usilnym staraniom dziennikarzy prawda wreszcie zaczęła wychodzić na jaw, a milczenie kościelnych hierarchów zostało przerwane. Sprawa jednego tylko księdza natomiast okazała się jedynie czubkiem góry lodowej identycznych sytuacji…
Reportaże ,,Boston Globe" ujawniły wielki zakłamanie i zepsucie wielu księży. Wierni czuli się zdradzeni, wściekli i przestali łożyć pieniądze na kościół, wielu odeszło całkowicie od kościoła. Zanim wybuchł skandal w 2002 roku wielu rodziców na widok księdza odruchowo reagowało zaufaniem i czuło się zaszczyconymi, że ksiądz ich odwiedza i zabiera dzieci na lody. Problem w Bostonie nie był odosobniony, rozprzestrzenił się na wiele krajów, w tym Polskę.
Przerażające i frustrujące jest to, że przez dziesięciolecia w archidiecezji wiedziano o nadużyciach seksualnych i nic z tym nie robiono. Dziennikarze ujawnili informacje o zależnościach między prokuraturą a archidiecezją bostońską. Fakty ujawnione przez Spotlight oburzają, szokują i wywołują niewyobrażalną złość, bo jak księża mogli krzywdzić dzieci powierzone ich opiece?! Jak biskupi mogli chronić, nagradzać i awansować księży, którzy krzywdzili najmłodszych?! Jak z premedytacją mogli zatajać poczynania Geoghana, który był pedofilem?! Jak mogli przejść obojętnie obok cierpienia dzieci?
Historie ofiar przemocy, które latami cierpiały w milczeniu i samotności są przerażające. Jak chociażby historia chłopca, któremu ,,ksiądz wręczył drobne na pociąg po tym jak zgwałcił go analnie i zostawił krwawiącego." Jeden z chłopców wykorzystywanych przez Geoghana miał zaledwie cztery lata.
Co konkretnie znajdziemy w tej książce? Przede wszystkim zbiór faktów na temat bostońskiej archidiecezji. Po kolei opisane są poszczególne wydarzenia – od tuszowania sprawy, przez poznanie ofiar i oprawców, po szok opinii publicznej w związku z ujawnieniem przez dziennikarzy zatrważającej prawdy.
„Spotlight – Zdrada” to książka mocna, to książka szokująca, ale ważna i potrzebna. Rzetelne śledztwo dziennikarskie pozwoliło po latach ujawnić tragedię setek dzieci i jedyne, czego w tej sprawie żal, to tego, iż musiało to trwać tyle. Wiele ofiar zdążyło bowiem odebrać sobie życie, a wielu księży miało możliwość krzywdzenia kolejnych. Ale liczy się, że prawda w końcu wyszła na jaw i zmieniła postawę wobec podobnych przypadków.
Autorzy nie epatują tu tanim skandalizmem, starają się także powstrzymać od komentarza, a skupić na zaprezentowaniu faktów. Te zaś poruszają, wstrząsają, zniesmaczają, wywołują cała gamę emocji. Nie znajdzie się chyba nikt, kogo pozostawiłyby obojętnym wobec omawianych tragedii. Wszystko to poparto dokumentami, listami i obszernymi przypisami, a także galerią zdjęć. Choć oczywiście zakradło się tu kilka uogólnień tematu – czasem brzemiennie wypowiedzi sugeruje winę całego Kościoła, a trudno uznać to za niepodważalną prawdę. Owszem, księża popełniali wspomniane czyny, a ich przełożeni – także ci na najwyższych stopniu – robili wszystko by wyciszyć owe sprawy, ale Kościół to przede wszystkim ludzie – także ofiary księży – i to także trzeba mieć na uwadze.
Oczywiście to jedynie kwestia nomenklatury, każdy czytający doskonale zrozumie o co chodzi. Bo nie ma ze strony autorów oskarżeń dla wiary, ani wspólnoty kościelnej, a jedynie pewnych jej członków i hermetyzmu, jaki panuje w jej strukturach. I są to oskarżenia słuszne i powinny wybrzmieć.
Na podstawie opisywanej przez „Boston Globe” sytuacji w Kościele powstał film „Spotlight”, nagrodzony Oscarami w kategoriach najlepszy film i najlepszy scenariusz oryginalny. Książka „Zdrada” stanowi jego doskonałe uzupełnienie. Dla osoby, która nie śledziła uważnie kolejno publikowanych artykułów zbiór stanowi dodatkowo ich streszczenie i podsumowanie. Fragmenty z nich są cytowane, a dla bardziej dociekliwych czytelników autorzy umieścili również odsyłacze do, co ważniejszych artykułów i wywiadów.
„Zdrada” jest jedynie zbiorem tego, co udało im się osiągnąć, wynikiem ich wspólnego wysiłku. Poza tym zdecydowanie warto poznać tę opowieść. Spodobały mi się odniesienia do Polski, bo sprawiło to, że książka bardziej trafi do polskich czytelników, pomoże im zrozumieć skalę problemu. To nie tylko problem w Stanach Zjednoczonych, nawet na naszym własnym podwórku dzieją się tak okropne rzeczy.
Podsumowując, warto „Zdradę” przeczytać.
Polecam. Dla poznania prawdy. Dla zrozumienia. Dla wyrobienia sobie zdania. Ale przede wszystkim, jako przestrogę. Bo takie sytuacje zdarzyć się mogą wszędzie, w każdej społeczności, w domu, szkole czy dowolnej instytucji i nie można pozwolić by dla czyjejś wygody i opinii ukryte zostały przed światłem reflektorów.
Budzi bardzo silne emocje.