Dla mnie Graham Masterton to przede wszystkim twórca horrorów, stąd też moje wieloletnie ociąganie się przed spotkaniem z komisarz Maguire. Do tego dochodzi postać samej komisarz. Do tej pory zazwyczaj kobieca postać jako bohaterka cyklu nie zachęcała mnie do jego kontynuacji. Nie ma jak kupić książkę i odsuwać ją w najciemniejszy kąt będąc przekonanym, że wielkiej miłości z tego nie będzie, aż w końcu, spontanicznie sięgnąć i dać się zaskoczyć.
Trzeba przyznać, że Masterton ma szczególne upodobania do opisywania tortur i nawet jeśli nie sięgamy po horror nie ma co liczyć na łagodniejszą formułę w prezentowaniu morderstwa. Można powiedzieć, że "Białe kości" jak na powieść kryminalną pisane przez autora horrorów są specyficzne, a ukazana w nich makabra ma uzasadnienie, zarówno by podkreślić ludzką niegodziwość, jak tworzyć napięcie oraz aurę nadnaturalności. Autor w tej części zawiera wszystko to, co jest w Jego twórczości najbardziej rozpoznawalne, a do tego jest skonstruowane na wyższym poziomie niż niektóre z Jego horrorów. Tok wydarzeń na pewno jest tu lepiej przemyślany, a elementy magiczne, poza atmosferą deszczowej irlandzkiej aury, wspierają mroczny klimat książki nie wychodząc na pierwszy plan.
Oczywiście po drodze zdarzają się momenty, w których możemy domyśleć się, kto i dlaczego, ale jest to tak udanie wplecione w inne drobne sytuacje, że odciągają czytelnika od sedna i łatwiej podjąć nam grę przymykając na coś oko i po prostu dobrze bawić się do końca. Przy czym ta zabawa jest osiągalna na pewnym poziomie, gdy nie myślimy o obdzieraniu ofiar ze skóry, mięśni i tłuszczu. Jednakże rytuały, które mają sprowadzić z zaświatów tę, która spełnia nasze najgłębsze życzenia, nie mogą należeć do błahostek.
Ciekawe w budowaniu akcji "Białych kości" jest to, iż nie dotyka jedynie bieżących wypadków w Cork, ale sięga sto lat w przeszłość za przyczyną znaleziska na farmie Meagherów. Bestialskie morderstwa z czasów pierwszej wojny światowej, celtyckie wierzenia oraz to co dzieje się dziś obnażają ludzką chciwość kosztem drugiego człowieka. Czy ktoś, kto dokonuje takich okrucieństw jest jeszcze człowiekiem czy bestią podobną wielkiej Morrigain? A czy pani komisarz może pochwalić się czystym sumieniem państwowej funkcjonariuszki? Czy jeden z jej współpracowników nie wykorzysta w przyszłości tego co wie przeciwko Katie? Jestem bardzo ciekawa dalszych rozgrywek na polu zawodowym Katie Maguire. Niestety życie prywatne, które od początku ukazane było jako mało satysfakcjonujące z końcem tej opowieści przybrało kolor czerni.
Wszystkie te drobne zdarzenia mające miejsce pomiędzy głównymi punktami powieści i odnoszące się przede wszystkim do pani komisarz dają przedsmak wydarzeń z jakimi zapewne spotkamy się w kolejnych aktach cyklu, a które mogą bezpośrednio zaważyć na przyszłości głównej bohaterki. Jestem bardzo ciekawa co też Masterton zgotował w kolejnej części.