Co czuje dziecko, którego cały świat zawalił się w wieku czterech lat? Jak to jest gdy już na starcie zostaje zachwiane poczucie bezpieczeństwa, a cały system wartości lgnie w gruzach? Czy można normalnie żyć będąc naznaczonym traumą z dzieciństwa? Czy można być szczęśliwych skrywając przed całym światem tajemnicę, o której chciałoby się opowiadać na głos ku przestrodze innym?
Zbyt dużo wypitych drinków i jedno dramatyczne wydarzenie, którego nie da się cofnąć i w żaden sposób wymazać z pamięci na zawsze rujnuje życie małego chłopca. Chłopca, którego jedynym marzeniem jest to by umrzeć.
Rodzina taka jak wiele innych, w gronie najbliższych przyjaciół uchodząca za wzór, niejedni im zazdroszczą i niejedni chcieliby znajdować się na ich miejscu.
Ojciec szanowany wykładowca uniwersytecki, matka dusza towarzystwa, zawsze uśmiechnięta i rozchwytywana, trójka szczęśliwych dzieci. Niestety nic nie jest takie jak na pierwszy rzut oka się wydaje, rodzina pod zasłoną pozornego szczęścia skrywa przerażającą tajemnicę.
Już sama okładka wskazuje na to, że książka nie opowiada o przyjemnych rzeczach. Przesiąknięta emocjami - od pierwszych stron aż po ostatnie zdania bije od niej niewyobrażalny smutek, który udziela się czytelnikowi. Gdy jeszcze uświadomimy sobie, że historia w niej opisana przydarzyła się naprawdę uczucie to wielokrotnie się potęguje.
Zaczyna się w miarę niewinnie, autor opisuje odczucia jakie towarzyszyły mu podczas śmierci rodziców - alkoholików. Poznajemy szczegółową historię rodziny, przeskakujemy z wydarzenia na wydarzenie, z czasów mniej odległych w bardziej, tak jakbyśmy oglądali fotografie z różnych okresów życia, nieuporządkowanych chronologicznie.
Poznajemy historię człowieka nieszczęśliwego, samotnego, którego los nie oszczędzał, człowieka, który mimo wszystko stara się być dobrym synem i bratem, który kocha swoją rodzinę i stara się pomagać najbliższym tak jak umie najlepiej. Początkowo nic nie wskazuje na aż tak dramatyczny obrót spraw.
Potem z dokładnością poznajemy samego bohatera, dowiadujemy się o jego problemach z alkoholem, narkotykami, o skłonnościach do przygodnego seksu i samookaleczeń. Książka z każdą kolejną stroną przeraża coraz bardziej, w punkcie kulminacyjnym ma się ochotę odłożyć ją najdalej jak to tylko możliwe i nigdy do niej nie wracać, wymazać z pamięci, udawać, że nigdy się nie przeczytało.
Jedno dramatyczne wydarzenie z dzieciństwa, jeden, okrutny, nieprzemyślany czyn, brak reakcji ze strony osób, które reagować powinny, tajemnica skrywana przez zbyt długi okres, konieczność życia obok osób, które okrucieństwa się dopuściły. Dziecko pozbawione dzieciństwa, tylko udające, że jest takim samym dzieckiem jak każde inne, dorosły mężczyzna - nie potrafiący odnaleźć szczęścia, szukający ukojenia w uzależnieniach i zadawaniu sobie samemu bólu. Czy ktokolwiek z bliskich autora domyślił się, że wszystko to jest wynikiem tragedii jaką przeżył w wieku czterech lat?
Opowieść napisana ku przestrodze, może dzięki historii Roberta Goolricka, kilka niewinnych dziecięcych psychik zostanie nienaruszonych, może ludzie krzywdzący dzieci wreszcie zastanowią się nad konsekwencjami swoich czynów.
Książka zostawia w pamięci niezatarty ślad, przeznaczona tylko dla ludzi o mocnych nerwach.