"Złamane pióro" autorstwa Małgorzaty Marii Borachowskiej to książka niebanalna, którą trudno przyporządkować do konkretnego gatunku literackiego. Zawiera w sobie elementy powieści obyczajowej, romansu, fantastyki jak i powieści psychologicznej. Pełna jest metafor i przemyśleń, prowokuje czytelnika do własnych, często niejednoznacznych, interpretacji oraz długotrwałych rozmyślań.
Emily Crewe, na skutek traumatycznych przeżyć, postanawia diametralnie odmienić swoje życie. Sprzedaje mieszkanie w mieście i przeprowadza się do starego domu położonego na odludziu w dzielnicy domków letniskowych, który wcześniej należał do jej zmarłych dziadków. Pierwszego dnia pobytu w nowym domu poznaje Jacoba, znanego i cenionego architekta oraz światowej sławy grafika. Między tą dwójką rodzi się charakterystyczna, magnetyczna więź, której ciężko się oprzeć. Życie obojga przewraca się do góry nogami.
Emily ucieka przed bolesnymi wspomnieniami, jej jedynym marzeniem jest to by zapomnieć. Zrywa kontakt z większością znajomych, po to by nikt nie przypominał jej o traumie jaką przeżyła. Koncentruje się na pisaniu swojej pierwszej powieści, która ma być swoistym katharsis, oczyszczeniem, które pomoże jej pogodzić się z przeszłością. W momencie gdy Jackob próbuje się czegoś o niej dowiedzieć rozdrapuje stare rany. Emily zamyka się w sobie, we własnym hermetycznym, samowystarczalnym świecie, co powoduje niepotrzebne konflikty i nieporozumienia. Oboje mają ciężkie charaktery i nie przebierają w słowach, każda kłótnia jest gwałtowna i pozostawia po sobie niemalże zgliszcza. Czy uda im się dojść do porozumienia i ocalić uczucie, które dopiero co zaczyna się rodzić?
Fabuła powieści może brzmi banalnie, ale zapewniam, że nie jest to kolejna typowa historyjka o ucieczce na wieś i próbie poukładania swojego życia od nowa z gorącym romansem w tle. Powieść przesiąknięta jest niejednoznacznymi metaforami, które stanowią prawdziwe czytelnicze wyzwanie. Książka jaką pisze Emily jest istotną częścią powieści, elementy fantastyczne mają wiele wspólnego z życiem bohaterki i stanowią pewnego rodzaju rozgrzeszenie z przeszłością. Ta część powieści wiele mówi o bohaterce, o jej pragnieniach, marzeniach, potrzebach, bólu, cierpieniu oraz wewnętrznej walce jaką ze sobą toczy. Dziewczyna za jej pomocą próbuje odbić się od dna, wyjść na prostą i pogodzić się sama ze sobą.
Emily miała przed sobą karierę wielkiej pianistki, jednak zabrakło jej pasji, która mobilizowałaby ją do ciągłego doskonalenia. Talent to nie wszystko, potrzebna jest również determinacja, ciężka praca i chęć odniesienia sukcesu. Brak entuzjazmu i ciągłe podporządkowywanie się wpływom rodziny doprowadziło do tego, że Emily znienawidziła fortepian i pod wpływem nagłego, nieprzemyślanego impulsu doprowadziła niemalże do tragedii. Nic dziwnego, że to właśnie fortepian grał pierwsze skrzypce w jej powieści, instrument, który kochała i nienawidziła jednocześnie. Czy jeszcze kiedyś odważy się i zagra? Pokarze światu na co ją stać?
Bohaterowie w swoich długich, fascynujących dyskusjach odbywanych przy czarnej kawie, wyrażają swoje poglądy i poruszają istotne tematy takie jak rasizm, ekologia, prawa zwierząt, wiara i polityka. Bez wątpienia jednak najważniejszym motywem przewodnim powieści jest walka o własną tożsamość i życie według własnego scenariusza bez ingerencji osób trzecich. Pod pozorem błahej historii kryje się wiele kontrowersyjnych tematów, które mają wpływ na zaniżenie samooceny bohaterów, prowadzą do bólu, smutku oraz braku wiary we własne siły i umiejętności.
"Złamane pióro" nie jest lekką i przewidywalną lekturą, skłania czytelnika do zadumy i refleksji nad poruszanymi tematami oraz własnym życiem.