Książki, które mają więcej niż 400 stron od jakiegoś czasu napawają mnie lekkim przerażeniem. Może to za sprawą „Abominacji” Dana Simonsa, którą męczyłam chyba z miesiąc. Miała koło 650 stron, a do tego był to format niemal A4 także ten… moja męczarnia podczas czytania była tak ciężka, jak podróż głównych bohaterów na szczyt Everestu - dosłownie. Od tego czasu jak mam książkę trochę grubszą niż standardowa, to zanim się za nią zabiorę, to trochę mija… tak właśnie miałam z „Niezdobytą twierdzą” Iwony Jaworskiej, za co jest mi wstyd niezmierny, no ale mleko się już rozlało.. mogę jedynie się pokajać i przeprosić :D Wiecie co jest w tym wszystkim najśmieszniejsze? To, że jak już zaczęłam czytać, to uśmiałam się do łez, nieraz poprzeklinałam, a samą książkę pochłonęłam w niecałe dwa dni! Już po pierwszych 30 stronach pomyślałam, że zdecydowanie za długo się za nią zabierałam, bo zapowiadała się naprawdę dobra lektura. A im dalej tym było jeszcze lepiej! (Ale nie myślcie, że od razu przeszły mi obawy przed wielkimi tomiszczami :P bo niestety to tak nie działa ).
„Niezdobyta twierdza” to drugi tom serii Edynburg i tym razem na horyzoncie pojawia się Eliot, postać, która w pierwszym tomie wzbudziła moje niemałe zainteresowanie :P Obok niego główne skrzypce gra Vanessa, którą pokochałam już po pierwszej akcji z pewnym „panem”, który co tu dużo mówić - dostał za swoje :P But damn it, w jakim oryginalnym stylu! Autorka miała naprawdę genialny pomysł na całą tą scenę i powiem szczerze, że czytałam ją z takim napięciem co się dalej wydarzy, że świat dla mnie w tym momencie nie istniał. No i po tej scenie, wiedziałam, że przy „Niezdobytej twierdzy” nudzić się napewno nie będę! Tyle dobroci czekało tak długo na przeczytanie - to po prostu niedopuszczalne! Ta książka jest niesamowita, bohaterowie bezbłędni, a sama fabuła, choć mogłaby się wydawać przewidywalna, to wierzcie mi, tyle się tu dzieje, że z pewnością zmienicie zdanie nieraz :P
To co mnie urzekło, to ogrom scen, które autorka napisała w humorystyczny sposób. To właśnie one najbardziej zapadły mi w pamięci, czy to pierwsze spotkanie głównych bohaterów, czy wspomniana przeze mnie wcześniej sytuacja z pewnym „panem”, ale też i babcia, która dosłownie WYMIATA swoimi tekstami, swoi podejściem i ogólnie całą swoją zajebistością. No kto by nie chciał mieć takiej babci! Mam nadzieje, że ja będę taka na starość. Koniecznie muszę te jej teksty sobie pozapisywać ;)
„Słodcy faceci potrafią namieszać w głowie. Wbić w przestworza, a potem boleśnie wbić w glebę, chwytasz?(…) Sama doradzałam jej korzystanie z życia. Kazałam się piep*** się na lewo i prawo na tych wakacjach. Nawet spakowałam jej do walizki solidny zapas gumek!”
Książka pomimo swojej objętości, ani na moment nie przynudza, jakkolwiek by to nie zabrzmiało. Nawet jeśli zdarzy się jakiś dłuższy opis, to jest on idealnym przerywnikiem w wydarzeniach, które co chwilę się dzieją i od których naprawdę ciężko się oderwać. Lekkość pióra autorki powoduję, że przez cała książkę dosłownie się płynie, chcąc coraz więcej i więcej, aż do momentu, gdy emocji jest tak dużo, że ma się ochotę krzyczeć, bądź rwać włosy z głowy. Nieraz byłam zaszokowana obrotem wydarzeń, czy tym w jaki sposób poprowadzone zostały niektóre dialogi. I w momencie gdy już myślałam, że nic więcej się nie wydarzy, zjawiała się Iwona z wiadrem zimnej wody i szyderczym uśmiechem, mówiącym - nie ciesz się, to jeszcze nie koniec…
W książce nie zabraknie również rozpalających scen dla dorosłych, które opisane zostały ze smakiem, przez co…no wiecie… pochłania się je z wypiekami na twarzy. I choć mi ostatnio nie po drodze, że takimi scenami, to w tym wypadku, nieraz zrobiło mi się gorąco :P Cała historia jest niezwykle przemyślana, wszystko łączy się ze sobą idealnie, no i te wzmianki o Dieselu czy tatuażach, to taka wisienka na torcie, która mnie kupiła już od samego początku… w końcu jak się Vin Diesla kocha od dzieciństwa, to wiecie - jak jeszcze w książce jest o nim wzmianka to można się rozpłynąć ;)
Podsumowując - „Niezdobyta twierdza” to kolejna, genialna historia autorki, która ogromnie Wam polecam! Tym bardziej, ze coś mnie słuchy doszły, że za niedługo może pojawić się kolejna część serii Edynburg :P także nadrabiajcie jeśli nie czytaliście!