Byliście kiedyś na sali sądowej ? Lubicie książki, których bohaterowie walczą w imię prawa ? Ja uwielbiam. Szczególnie gdy bohaterowie takich historii są tak wyjątkowo wyraziści i nieprzewidywalni, jak tytułowy “Mecenas” stworzony przez Annę Falatyn.
Twórczość Ani zachwyciła czytelników od pierwszej jej książki. Chyba nie tylko mnie zszokowała tym na jak wysoki poziom z miejsca skoczyła, już przy samym debiucie. Nigdy nie zapomnę tych emocji przy “Skorpionie” i tego, że kilkukrotnie sprawdzałam czy nie pomyliłam książek, bo nie mogłam uwierzyć, że to jest właśnie debiut. Seria “Prawniczka Camorry” nie bez powodu jest hitem. Ale jednak to mroczny romans mafijny. A tym razem Ania prezentuje nam się w wersji bez mafii. Czy należy do tych autorek, które czego by nie napisały, wyjdzie im to rewelacyjnie ?
Bezdyskusyjnie, odpowiedź brzmi : TAK.
Nie wiem jak Wy ale ja na Wattpad nie wchodze, bo boję się, że nie wyjdę. Wiele osób znało już część jak nie całość tej historii właśnie z jego pomocą. Ja czekałam aż wersja papierowa trafi do moich rąk. I o ile zacząć łatwo, tak już oderwać się trudno. Jak to wciąga !
Powiem Wam szczerze, że historia Wojtka i Zuzy ma wszystko czego potrzebuje książka by zachwycić czytelnika. Tu jest genialne połączenie romansu z kryminałem. Jeden i drugi wątek, jest perfekcyjnie rozbudowany, precyzyjnie dopracowany i subtelnie się łączą,przy czym żaden z nich nie dominuje. Podziwiam to jak nasza autorka, spektakularnie wręcz dopracowała ten wątek seryjnego mordercy.
Mamy 9 ofiar, potencjalnego sprawcę i skrupulatnie uknutą intrygę, która szokuje, trzyma w napięciu i jest absolutnie nieprzewidywalna. Czuć oddech sprawcy na karku, są liczne podejrzenia i jeszcze więcej wątpliwości. Do tego dochodzi strach Wojtka, który pod wpływem impulsu, nadmiaru ambicji, wybujałego ego (niepotrzebne skreślić) podjął się tej sprawy, nieświadomy jak bardzo może tego żałować. Ma bronić, kogoś kogo z początku uważał za niewinnego. Z każdym dniem, każdym dowodem, czy przesłuchaniem, ta pewność słabnie, jednak zarazem nie traci jej zupełnie. Ale nie może sprawy porzucić. Zbyt wiele by ryzykował…
No i właśnie. Wojtek po latach wrócił do Polski. Kraju z którego wręcz uciekł pozostawiając bez słowa wyjaśnienia kochającą go kobietę. Zuzę, która po jego wyjeździe rozpadła się na milion kawałków i wciąż nie do końca złożyła je w całość. Oboje walczą w imię prawa jednak po przeciwnych stronach barykady i możliwe, że to zbieg okoliczności, a może przeznaczenie decyduje o tym, że razem zasiądą na sali sądowej w gotowości do walki.
Tu między nimi mamy właśnie ten wątek romantyczny. Ale nie ma kwiatków i serduszek. Ania chyba ( na moje szczęście) nie jest zwolenniczką pisania o tej uroczej miłości, gdzie kicają jednorożce i wszystko jest tak pięknie, że tylko tęczę domalować. Miłość w jej książkach jest dość mroczna, brutalna i szczera. Tak jak lubię.
On ją zranił, niesamowicie. Lecz wszystko wskazuje na to, że robił to dla jej dobra. Wojtek skrywa wiele tajemnic. Wydaje się bohaterem idealnym, który mimo licznych, popełnionych błędów, nie da się nie pokochać. Wielbiłam go przez prawie całą książkę, jednak ostatnie strony, w mig pozbawiły mnie sympatii do jego osoby. Jakim cudem ? Nooo mam powody i jednocześnie żal mi Zuzy, bo jak to wypłynie to nie wiem czy ona się pozbiera. A zarazem mam taką złudną nadzieję, że autorka ponownie da radę go usprawiedliwić.
Co do Zuzy… Świetnie wykreowana bohaterka. Tak silna i krucha zarazem. Ania zwraca w jej przypadku uwagę na problem depresji, której tak łatwo nie dostrzec. Pokazuje też, że nawet taka krystaliczna pani prokurator może mieć brudną przeszłość, patologiczne korzenie. No bo przecież nikt nie jest idealny. Jednak nie poddała się, choć los uparcie rzucał jej kłody pod nogi i widać, że nadal ma zamiar to robić.
“Mecenas” to książka, której nie można nie poznać. Początek wg mnie bestsellerowej serii. Zawiera nietuzinkowe poczucie humoru i mimo, że Zuza i Wojtek są w tej historii najważniejsi, jest postać, którą też niesamowicie polubiłam - aplikantka Julia, wywarła ogromne wrażenie, nie tylko na Wojtku. Nikt, chyba nawet Zuza, tak perfekcyjnie nie potrafi pokazać, że jego wybujałe ego, nie robi na niej wrażenia.
Jeśli już znacie twórczość autorki, wiecie, że warto poznać każdą wydaną przez nią książkę, bo nie zawiedzie z pewnością. Jeśli nie znacie, polecam to zmienić, bo gdy w końcu sięgniecie po jej historię, będziecie żałować, że tak długo zwlekaliście. To robi wrażenie i to ogromne. Każdą stroną i rozdziałem.
Dziękuję Aniu za tej ogrom emocji i czekam niecierpliwie na “Hazardzistę”. Kto czeka ze mną ?