"Słusznie mówią, że ludzie dzielą się na tych, którzy lubią koty, i na tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą."
Z powyższym cytatem w pełni się zgadzam. Do tej pory sądziłam, że koci świat nie jest mi obcy. Będąc w przeszłości właścicielką kilku kotów, obecnie zaś jednego, byłam pewna, że mój pupil nie ma przede mną tajemnic. Jeśli macie takie samo wyobrażenie, koniecznie musicie przeczytać wydaną nakładem Wydawnictwa Pierwszego książkę "Riko i my".
O autorach niniejszej publikacji nie wiemy nic. Można jedynie domniemywać, po takich samych imionach, iż książkowi ludzie Rikiego to nikt inny, tylko sami autorzy. Historie spisane na łamach książki bowiem jak twierdzą w słowie wstępnym Joanna i Ludwik, są prawdziwe.
Riko to wielki kot. Kot, który wraz ze swoją rodziną zamieszkuje w obejściu u gospodarzy. Jego wybranką jest piękna kocica – Szarosrebrna, z którą wychowuje małe kocięta. Zwierzęta nie mają łatwo, stale obawiają się o swój byt na niebezpiecznym podwórku. Pewnego dnia Riko zauważa zmiany, na sąsiednim osiedlu ludzie budują nowe domy. Zaciekawiony kocur podczas zwiedzania nowego terenu, trafia do dziwnych według niego ludzi. Ludzi, którzy codziennie wystawiają mu miseczkę pysznego mleka oraz kocich przysmaków. Co więcej, ludzie ci trzymają w domu innego kota, który śpi z nimi w łóżku. Riko nabierając z czasem zaufania do Joanny i Wugiego, postanawia przenieść się ze swoją rodziną na teren ich posesji. To początek pięknej historii o wzajemnej symbiozie ludzi i zwierząt. Historii o cudownej przyjaźni kotów z ludźmi.
Joanna Chełstowska i Ludwik Kozłowski napisali wzruszającą opowieść, która ukazuje blaski i cienie przyjaźni ludzko-kociej. Autorzy pokusili się o przedstawienie interpretacji przygód Rikiego z jego, subiektywnej perspektywy, co w moim przekonaniu było trafionym zabiegiem. Co najważniejsze, przemyślenia kota były jak najbardziej wiarygodne, bez zbędnego bajkowego wydźwięku. Czytelnicy posiadający swoje własne kocie pupile, po lekturze tej książki, spojrzą na swoich mniejszych przyjaciół z zupełnie innej perspektywy. Od chwili przeczytania ostatniej kartki, zastanawiam się o czym myśli mój kot. Przyznacie, że to bardzo rozwojowe.
Historia Rikiego, jego rodziny oraz kotów, które dołączają do ich stada, uczy wielu szlachetnych zachowań, takich jak pomoc zwierzętom, wzajemne zaufanie, miłość i empatia. Wbrew pozorom nie jest to książka przeznaczona wyłącznie dla starszych dzieci. Również osoby dorosłe odnajdą w bohaterach książki swoich ulubieńców. Czy będzie to bury Riko, podstarzały Czorcik czy może łobuz Groszek, nie ma to wielkiego znaczenia. Każda historia któregoś z tych kotów bowiem wywołuje refleksję, nie podszytą w żadnym razie tanim sentymentalizmem. Autorzy bowiem na potrzeby swojej opowieści nie ubarwiali rzeczywistości. Życie kotów ukazali zgodnie z prawdą, pełne sprzeczności i niebezpieczeństw w postaci ruchliwych ulic, innych agresywnych zwierząt czy złych ludzi zdolnych kopnąć małego kotka. Myślę, że to właśnie realizm jest głównym atutem książki "Riko i my".
Na mój dobry odbiór tego utworu miały również wpływ kreacje literackie opiekunów pokaźnej gromadki kotów – Joanny i Wugiego. Ludzi, którzy rozmawiają ze swoimi pupilami, starają się je zrozumieć, wykazując niewyczerpane pokłady cierpliwości. Postępowanie wobec zwierząt tej pary młodych ludzi powinno być dla czytelników, zarówno tych młodszych jak i starszych, wzorem do naśladowania.
Autorzy na końcu książki załączyli przydatny słowniczek kociego języka, który w prosty sposób interpretuje codzienne zachowania tych zwierząt. Słowniczek ten tłumaczy język ciała kotów, dzięki czemu można porównać swoje własne doświadczenia w tej materii. Język historii Rikiego i jego gromadki kotów, z pewnością dotrze do szerokiego grona odbiorców, starszych i młodszych.
Lektura książki Joanny Chełstowskiej i Ludwika Kozłowskiego wywołała we mnie wiele wzruszenia i zarazem złości na bezmyślne działanie ludzi względem zwierząt. To książka, która uczy pokory wobec naszych mniejszych przyjaciół, wobec tego nie można obok niej przejść obojętnie. Dla miłośników kotów to pozycja obowiązkowa.
"(…) schroniska pełne są porzuconych kotów, oczekujących na ludzi, którzy je pokochają. Niestety, najczęściej koty czekają na próżno."