,,Pustostan'' jest książką o tym, co najgorsze. Nie tylko w kobietach, ale i w relacjach międzyludzkich. Jej lektura to jak wylanie wiadra pomyj na własną głowę. To jak zebranie wszystkich możliwych stereotypów i krzywdzących słów, wszystkich zaniechań i niedomówień, braku uwagi, egoizmu i błędów komunikacyjnych w jednym miejscu tylko po to, żeby z powodu bliżej nieskonkretyzowanych masochistycznych skłonności przyjąć je wszystkie na siebie.
,,Jakby nóg nie rozkładała, toby teraz nie bolało.''
Janeczka. Jani. Jasia. Albo ,,Jasio'', jak z uporem godnym lepszej sprawy wołał ją ojciec. Kobieta, która dorastała w rodzinie dysfunkcyjnej, w przekonaniu, że posiada jakiś wrodzony feler, który uniemożliwia ojcu pokochanie jej. Janeczka nie wie, kim jest. Nigdy nie wykształciła swojej własnej osobowości, w oderwaniu od matki, w oderwaniu od ojca, w oderwaniu od ich przekonań.
Przyjaciółką Janeczki jest Magda.
Kuzynką Janeczki jest Jolka.
,,(...) po co ci to? A dlaczego znów myślisz tylko o s o b i e? Chcesz, chcesz... - co to za argument?''
Magda. Kobieta wyzwolona. Pewna siebie. Niezależna. W ciąży. Ojciec dziecka może nie tyle nieznany, co niewyjawiony. Magda jest jak słońce wokół którego orbitują pozostałe kobiety. Jej postawa, zachowanie, jej charakter stanowią inspirację do zmian, refleksji, do dążenia ku lepszemu. Jej obserwacje, życiowo-socjologiczne, czynione na bieżąco w środkach komunikacji miejskiej, na chodniku pod blokiem, w tłumie gapiów dobitnie uświadamiają nam, że najgorszym wrogiem kobiety jest... druga kobieta.
Magda również ma swoją historię, historię smutną, przepełnioną brakiem matczynej miłości. Obojętnością. Chłodem. Matczyną depresją. Brakiem ojca/ojczyma, który pewnego dnia zabrał swoje rzeczy i zniknął z ich życia. Bo nie wytrzymał.
Przyjaciółką Magdy jest też Zosia.
I to właśnie Magda niesie pomoc Julicie.
,,Usiąść by chciała... położyć się może jeszcze! W ciąży, to się w głowie poprzewracało. Paniusia się znalazła. Niech się uczy, że nie ma letko. Kobieta to zawsze pod górkę ma. Całe życie. Niech se postoi.''
Zosia. Młoda, zdolna, u progu kariery naukowej. Dwa miesiące po rozpoczęciu studiów doktoranckich dowiaduje się, że jest w ciąży. Mimo to, decyduje się pisać pracę, urlopu nie bierze. Mąż, Marek, nie pomaga jej w domu, skupiony na sobie, na swojej karierze. Matylda i Andrzejek, jak to dzieci, nie wykazują specjalnego zrozumienia dla ambicji matki. Płaczą, bo są głodne, płaczą, bo w pieluszce pełno, płaczą, bo katarek.
Mimo to - Zosia broni doktorat, zbiera gratulacje. Teraz tylko habilitacja, prawda?
No, nieprawda. Bo przed Zosią kroczy Marek. On pierwszy będzie się habilitował. Zosia po nim.
Z pełnej życia, ambitnej kobiety Zosia przemienia się w steraną życiem, zmęczoną i zniechęconą kurę domową. I kto wie, co by się stało, gdyby nie Magda. I gdyby nie zostawiony w domu laptop, który kusił doskonale znajomą, wytartą klawiaturą. ,,Pisz'', zachęcał. I Zosia zaczęła pisać.
,,Mogła godzinami wpatrywać się w swoje włosy, ale nie mogła znieść nienawistnego spojrzenia matki, która choć dewocją podszyta, nie znała imienia Lilith, znała za to doskonale słowo ,,kurwa'' i nim właśnie scharakteryzowała wygląd jedynaczki.''
Julita. Ruda. Wariatka.
Kobieta, która wyrzuciła z domu męża i zdecydowała się samotnie opiekować dziećmi. Kobieta, która nie rozmawiała o swoim nieszczęściu z sąsiadkami, żeby nie dawać im pożywki dla plotek. Kobieta o złotych rękach, wyrabiająca piękną biżuterię za bezcen. Której marzenia o własnym gospodarstwie agroturystycznym i ekologicznej żywności zostały utopione przez Jerzego w domowej pigwóweczce.
Życie Rudej zmieni się dzięki Magdzie.
I to Julita była świadkiem awantury o kota między Jolką i Zdziśkiem.
,,Tyle razy mówiłem, żebyś mi syna normalnie wychowywała. I co, że kotu przywalił. To tylko kot. Nie mów tak, to żywe stworzenie. Na pewno kota zabolało. Zabolało, zabolało...''
Jolka. Utalentowana krawcowa. Młoda dziewczyna z fachem w ręku i głową pełną pomysłów na nowe, ekstrawaganckie stroje, które prezentować mogą modelki na wybiegach. Ale kto je będzie nosił na tej wsi?, retorycznie pyta jej matka. Lepiej szyłaby ładne białe bluzki-kościołówki, spódnice z rozpierdakiem, a nie.
No i Zbysio, kawaler jak ta lala, nic tylko brać, na ślubnym kobiercu stawać. W ciążę zachodzić i dzieci rodzić, obejściem się zajmować, coś podszyć koleżankom matki, w kościele stawić się co niedziela. A nie, jakieś wymyślne fiu-bździu. Co te młode mają w głowie.
Jolka ten ślub wzięła. Syna urodziła. Potem córeczkę. Smutną rzeczywistość zaczytywała romansami z kiosku. Nawet całą serię zebrała. Szyć nie przestała, ale swoje pomysły realizowała po kryjomu, ze ścinków, ze szmat, tworząc fantazyjne stroje dla lalek.
W tym wszystkim, w tym ciągłym niezrozumieniu, rozczarowaniu, w otoczeniu porzuconych nadziei i straconych szans, z mężem, którego nie kochała i który zupełnie jej nie odpowiadał, z mężem, który ich syna zaczął zwyczajnie psuć wychowawczo i z matką, która córki nie miała zamiaru wspierać, ale murem za Zdzisiem stała, Jolka jest bardzo osamotniona.
I chociaż podejmuje rozpaczliwą próbę wyrwania się z tego błędnego koła, to nieskuteczną.
,,Pustostan'' jest książką bardzo emocjonalną, jest historią, którą empatyczny czytelnik od początku do końca przeżywa. Jest opowieścią o przemocy psychicznej, o braku wiary w siebie, o dysfunkcyjnych związkach i o życiu ze świadomością bycia niekochanym dzieckiem.
Jest też równocześnie opowieścią o pokrętnej nadziei. O odnajdywaniu szans i o tym, że nawet w najczarniejszej godzinie można dostrzec światło. Jest opowieścią o próbie zapełnienia emocjonalnej pustki i o tym, że można zaakceptować swoją przeszłość i pójść dalej. Żyć na własny rachunek i dokonywać wyborów. Niekoniecznie dobrych, ale na pewno własnych.