Być może pamiętacie głośną sprawę z 22 sierpnia 2016 roku, kiedy to w gmachu łódzkiego sądu stalker Robert W. oblał stężonym kwasem siarkowym swoją ofiarę, fotomodelkę i projektantkę Katarzynę Dacyszyn. Miała to być pierwsza i najłagodniejsza kara z czterech jakie zaplanował dla swojej "wybranki". Na szczęście prześladowca nie spełnił swoich gróźb i ostatecznie został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.
W listopadzie bieżącego roku nakładem wydawnictwa Muza w kategorii literatura faktu ukazała się książka "Kobieta z blizną", w której Katarzyna Dacyszyn rozmawia z Ireną A. Stanisławską o tamtych traumatycznych wydarzeniach sprzed 3 lat, o swoim życiu przed i po napadzie. Ten niewiarygodnie szczery i niezwykle ujmujący wywiad zapadł mi głęboko w duszę i na pewno na bardzo długi czas pozostanie w mojej pamięci.
Wyobraźcie sobie, że trzydziestokilkuletnia atrakcyjna kobieta, fotomodelka i projektantka bielizny, która ma szansę stworzyć własną markę rozpoznawalną na świecie w jednej chwili, w ciągu dosłownie kilku sekund traci wszystko - karierę, urodę, zdrowie i niemal życie. I nie dzieje się tak na skutek jakiegoś nieszczęśliwego wypadku, nieuwagi, tragicznego zbiegu okoliczności, ale za sprawą przestępcy, psychopaty, bezwzględnego i nieludzkiego prześladowcy, który zaraz po napadzie na swoją ofiarę powiedział: "Dla mnie zabić to jak splunąć. Gdybym chciał, to ona już by nie żyła. Chciałem, żeby jak najwięcej kwasu dostało się na jej twarz, usta, nos i oczy."
Katarzyna miała popalone substancją chemiczną o wysokim stężeniu znaczne fragmenty skóry, twarz, szyję, ramiona, ręce, plecy, poparzone drogi oddechowe i właściwie cudem nie utraciła wzroku. Pobyt w szpitalu WAM w Łodzi, a następnie hospitalizacja w centrum oparzeń w Siemianowicach Śląskich wiązały się z nieustanną walką z bólem i cierpieniem. Jednakże tej okropnej udręce towarzyszyła niezwykła siła woli i determinacja do tego, aby wszystko skończyło się możliwie jak najlepiej. Współpraca z lekarzami, wiara w wyzdrowienie i pozytywne nastawienie na pewno pomogły w gojeniu się ran i powolnym wracaniu do zdrowia. Następnym etapem były zabiegi przeszczepienia skóry, skóry, której nie wystarczyłoby na wszystkie zabliźnione miejsca, skóry, którą trzeba było sztucznie namnażać w laboratorium, aby dokonać potrzebnych operacji. Potem jeszcze niepokój o to, czy organizm nie dokona odrzucenia. A to wszystko za sprawą jednego zwyrodnialca.
Będąc niemym uczestnikiem tej niezwykle interesującej rozmowy zwróciłam uwagę na to, że Katarzyna dość spokojnie mówi o tym co ją spotkało. Jej odpowiedzi są przemyślane, a jednocześnie bardzo rzeczowe. Z tej opowieści wyłania się rzetelny, niezafałszowany obraz tamtej sytuacji z całym chaosem, uchybieniami w dziedzinie ochrony i bezpieczeństwa, opieszałością pogotowia i wątpliwym podejściem do pacjenta.
Mamy świadomość bólu tej kobiety i zdajemy sobie sprawę z koszmaru przez jaki musiała przejść, ale prawdziwe emocje Katarzyny pozostają ukryte gdzieś pod pancerzem zobojętnienia, czy może raczej pogodzenia z losem. Jej życie już nigdy nie będzie takie jak przed napadem, ale przeżyta tragedia zaowocowała nowymi pomysłami. Bo Katarzyna Dacyszyn spełnia się zawodowo, ale także zdecydowała się pomagać osobom, które czują się ofiarami stalkingu, czyli uporczywego nękania. Prowadzi warsztaty adresowane przede wszystkim do kobiet, głośno mówi o tym, że stalking to przestępstwo, które należy ścigać i karać, choć policja nie zawsze staje w tych wypadkach na wysokości zadania. Jej przykra historia jest dowodem na to, że stalkingu nie należy lekceważyć.
"Kobieta z blizną" to książka, którą warto przeczytać, historia Katarzyny Dacyszyn może być przestrogą dla wielu osób. Stalkerzy żyją wśród nas, atakują często najpierw w sieci, potem w naszej prywatnej rzeczywistości i warto wiedzieć na co zwrócić uwagę i jak się przed nimi obronić.
Polecam serdecznie.