Już dawno nie czytałam tak grubej książki. Ogólnie nigdy nie stroniłam od powieści z większą ilością stron niż standardowe trzysta, zwłaszcza jeśli mają one do zaoferowania ciekawą i pełną wrażeń historię. Czy Dom z kamienia to opowieść zachwycająca, wciągająca i wyzwalająca wiele emocji? Tak bym jej nie określiła, jednakże nie oznacza to, że jest ona powieścią złą, nudną i bezwartościową. Co to, to zdecydowanie nie. Głównymi bohaterkami są tu dojrzałe kobiety z różnymi problemami, które w trudnych życiowych sytuacjach potrafią się zjednoczyć, wspierać nawzajem i podać sobie pomocną dłoń. Można zatem stwierdzić, że motywem przewodnim tego tytułu jest solidarność kobieca. Poznając koleje losu protagonistek, będziemy mogli obserwować wyboistą drogę, którą przeszły w celu poszukiwania upragnionego szczęścia. Szczerze przyznam, że zazdroszczę im tej wzajemnej relacji, oparcia w drugiej osobie i świadomości, że mimo wszystko nie są osamotnione w swoim bólu i mogą znaleźć ukojenie w rozmowie z przyjazną duszą. Moc przyjaźni jest tu pokazana w pośrednich sytuacjach, ale łatwo zauważyć jej istotę i niezaprzeczalny dar sprawczy z pozytywnymi efektami, którego wielu kobietom brakuje. Bo znaleźć prawdziwą przyjaciółkę nie jest wcale tak łatwo, jednak jest to całkiem możliwe.
Polskie powieści zajmują znaczną część mojej biblioteczki. Jedne są bardziej, inne mniej zajmujące. Dom z kamienia zaliczam do pośredniej grupy. Z jednej strony książka ta nie zachwyciła mnie do tego stopnia, iż nie mogłam się od niej oderwać. Z drugiej zaś - nie nudziłam się przy jej czytaniu. Opowieści o losach Hanki - woźnej z pisarskimi ambicjami, Reginy i Lucyny - zwaśnionych sióstr, Moniki - molestowanej nauczycielki wychowania fizycznego i Marceliny - kobiety z tajemniczą przeszłością, poznawałam dość długo, spokojnie i bez większych emocji. Jednakże mimo to doceniam jej prostotę i przekaz oraz uważam ją za dobrą powieść o problemach, które mogłyby dosięgnąć każdą kobietę.
Chociaż bohaterek w tej powieści jest kilka to Hanna Maruszak jest według mnie najważniejszą z nich. Jej osoba wiedzie prym w tej książce i chociaż inne bohaterki też są w niej ważne to wszystkie wydarzenia są związane pośrednio lub bezpośrednie właśnie z Hanką. Kobieta ta jest matką trójki dzieci i nie ma łatwego życia. Doznaje wielu przykrości i to od swojego męża. Kiedyś planowała odnieść sukces i wieść szczęśliwe życie w stolicy. Jednak los brutalnie postawił ją na nogi i wyrwał z sideł złudnych marzeń. Mimo to jej historia pokazuje, że nigdy nie jest za późno na samorealizację. Dodaje otuchy, odwagi i staje po stronie sprawiedliwości. Przemiana protagonistki jest tu ukazana stopniowo, ale też dosadnie. Efekty, które widzimy podnoszą na duchu i dają nadzieję na lepszą przyszłość.
Tak naprawdę każda z bohaterek jest indywidualnością, ma inny charakter, inne marzenia i skrywa inną historię. Lucyna to pewna siebie ekscentryczka, a jej siostra to zupełne przeciwieństwo takiej osoby. Monika nieco zagubiona i bezsilna, Marcelina zdystansowana i perfekcyjna. Jednak mimo różnicy charakterów wszystkie one znajdą swój wspólny język i będą się wzajemnie wspierały. Marcelina jest postacią najbardziej tajemniczą, a Lucyna najbardziej wyrazistą. Taka kreacja głównych bohaterek zapewnia ciekawą lekturę, momentami przejmującą i tajemniczą, jednak z pozytywnymi rozwiązaniami, którą warto przeczytać. Przenieście się zatem do uroczego miasteczka, gdzie żyją zwyczajne kobiety połączone niezwyczajną siłą niewymuszonej przyjaźni. Ich historie na pewno nie pozostaną wam obojętne.