Ewa Stec to znana, polska autorka, która zadebiutowała w 2009 roku powieścią romantyczno-kryminalną "Romans z trudem w tle", spełniając równocześnie swoje najskrytsze marzenie. Na co dzień jest szczęśliwą żoną, matką dwójki nadaktywnych dzieci i właścicielką niesfornego psa. Uwielbia czerwone hiszpańskie wino, ludzi z poczuciem humoru, a także książki z happy endem. "Klub Matek Swatek" jest już jej trzecią powieścią, a w najbliższych dniach na rynku pod nakładem wydawnictwa Otwarte ukaże się kontynuacja pt. "Klub Matek Swatek. Operacja: Londyn".
Anka jest szczęśliwą kobietą, która odnajduje satysfakcje w wykonywanej pracy i właśnie wyrwała się spod opieki nadopiekuńczej matki. Jedyną skazą na jej idealnym życiu jest fakt, że mimo iż przekroczyła już magiczną barierę wiekową trzydziestu lat, wciąż pozostaje samotna. I choć Anka wcale wydaje się tym nie przejmować, sytuacja ta spędza sen z powiek jej matce. Zdeterminowana Beata niespodziewanie odnajduje sojuszników w grupie trzech kobiet - swojej najlepszej przyjaciółce Danucie, niepotrafiącej pogodzić się z upływem lat Krystynie oraz nieco nadpobudliwej Jadwidze. Wszystkie tworzą one grupę, która usilnie stara się pomóc przeznaczeniu, o niepozornej nazwie KSM - Klub Matek Swatek.
Tyle, że Anka, wbrew temu co myśli jej nadopiekuńcza rodzicielka, wcale nie potrzebuje pomocy. Tym bardziej, że już w dniu przeprowadzki do nowego mieszkania spotyka dwóch zainteresowanych jej osobą mężczyzn. Wiktor Małaszyński to przystojny, zdecydowanie seksowny malarz, który w zamian za przysługę oferuje Ance darmowe przeprowadzenie remontu. Z kolei Marek Kochanowski - wnuk najbliższej sąsiadki dziewczyny, jest przykładowym policjantem, który wyglądem przypomina Johnny'ego Deepa. Nic nie jest jednak takie jak z pozoru się wydaje. Cała sytuacja komplikuje się, kiedy na jaw wychodzi fakt, że Pani Lewandowska - właścicielka zakupionego mieszkania - wcale nie była osobą za którą się podawała. Na dodatek według wszelkiego prawdopodobieństwa w całą sprawę zamiszana jest mafia. Kto tak naprawdę odgrywa rolę czarnego bohatera? Kto zdobędzie serce Anny? No i jak w nowej sytuacji odnajdzie się Klub Matek Swatek?
"Cmentarz to żywioł mojej matki. Stworzyła z koleżankami kółko pogrzebowe. Dorabiają do emerytur organizowaniem pogrzebów. Wiecie,pomagają w doborze kwiatów, muzyki...płaczą na zamówienie, i to bardzo przekonująco. Nawet trumnę do osobowości zmarłego potrafią dobrać. Czasami robią pokazówki. A karawan też się znajdzie... - No co? każdy ma jakiegoś świra."
Jak do tej pory skutecznie udawało mi się pozostać odporną na pozytywne opinie na temat twórczości pani Stec. Zniechęcona nieudanymi podejściami do powieści naszych rodzimych autorów, dodatkowo przestraszona znajomo brzmiącym nazwiskiem, unikałam wzrokiem "Klubu Matek Swatek" na sklepowych półkach. Kiedy jednak książka wreszcie dostała się w moje ręce postanowiłam dać jej szansę. Bo a nóż i tym razem moje uprzedzenia okażą się zdecydowanie zbyteczne, a powieść pani Stec mnie zachwyci.
Muszę przyznać, że nie żałuję podjętej decyzji. "Klub Matek Swatek" to napisana lekkim piórem powieść łącząca w sobie elementy romansu i współczesnego kryminału, dodatkowo niepozbawiona humoru. Jest to lektura przy której bez trudu można pozwolić sobie na relaks. Umiejętnie poprowadzona fabuła sprawia, że nie raz zaciskamy pięści z niecierpliwości, ale i uśmiechamy się pod nosem. Widać, że autorka od pierwszej strony miała pomysł i konsekwentnie się go trzymała. Dlatego też lekturę należy czytać uważnie. Każdy, nawet najdrobniejszy szczegół ma tutaj duże znaczenie.
"Bo dzisiejsi faceci nadają się co najwyżej do zabawy w piaskownicy. A potem i tak trzeba po nich wymieniać piasek."
Niewątpliwie atutem powieści są barwni bohaterowie. Każda postać wykreowana przez Ewę Stec jest ciekawa i różna. Na dodatek choć pozornie to trójkąt Anka, Wiktor i Marek stanowią głównych bohaterów, to dynamiczna grupa KMS odgrywa kluczową rolę. Pełne życia, troszczące się o dobro własnych dzieci, ale i o siebie kobiety jakimi bez wątpienia są Beata, Jadwiga, Krystyna i Danuta stanowią zupełne zaprzeczenie współczesnego wyobrażenia matek w podeszłym wieku. Są to bohaterki, które potrafią zaskoczyć i rozbawić, a choć ich zachowanie zdecydowanie odbiega od tego do którego zostaliśmy przyzwyczajeni, wcale nie wydają się sztuczne i przerysowane. Słowem, stanowią ciekawą odmianę i wyróżniają "Klub Matek Swatek" pośród innych powieści z wątkiem romantycznym w tle.
Miłą odmianę stanowi również umiejscowienie akcji w Krakowie. Pojawiające się znane nazwy zdecydowanie ułatwiły mi wyobrażenie sobie sytuacji. Na dodatek sprawiły, że mimowolnie zapałałam do "Klubu Matek Swatek" swojego rodzaju sentymentem. Nie oznacza to oczywiście, że powieść pozbawiona jest wad. Nie, zdarzają się momenty niezrozumiałe i niepotrzebne, ale oryginalni bohaterowie zdecydowanie to rekompensują. Warto również wspomnieć o uroczej oprawie graficznej. Lubię prostotę i jasne, pastelowe kolory, dlatego okładka idealnie wpasowała się w mój gust.
Podsumowując, uważam, że "Klub Matek Swatek" to ciepła, pełna humoru opowieść, która powinna zadowolić zarówno córki jak i matki. Jest to powieść, którą czyta się lekko i przyjemnie, a po skończonej lekturze myśli się o niej z pewnym sentymentem. Z przyjemnością sięgnę po kolejną część, która na polskim rynku ukaże się już 5 września.