„Klątwiarze” to najnowsza premiera Holly Black w Polsce. Może większość z Was już wie może nie, ale tak ogólnie jest to jedna ze starszych powieści autorki. Na dodatek jest to trylogia - u nas wydana po prostu w jednym dość grubaśnym tomisku.
W „Klątwiarzach” możemy poznać zupełnie inną odsłonę Holly Black i powiem wam, że mi się ta inna Holly bardzo spodobała!
Wcześniej dostawaliśmy tylko elfy i przy okazji w pakiecie różne inne magiczne stworzenia. Tym razem żadnych elfów tutaj nie znajdziecie, ba nawet żadnych magicznych czy zaczarowanych lasów też nie. Ale czy to znaczy, że będzie mniej magicznie? Ani trochę! Może troszkę mroczniej, ale ze względu na to, że jest to po prostu całkowicie inny klimat powieści.
Kim są w ogóle Ci klątwiarze?
Ludzie, którzy pochodzą z rodzin klątwiarzy mogą zmieniać ludzkie emocje, wpływać na ich decyzje, zniekształcać wspomnienia, odwrócić czyjś los, a w bardzo rzadkich wypadkach trafia się nawet transformer, który jak możecie się domyślić - porządnie potrafi namieszać.
Wystarczy kogoś tylko dotknąć…
Dosyć specyficzna magia, ja osobiście chyba się z niczym podobnym do tej pory nie spotkałam. Naprawdę dobrze przemyślany i przede wszystkim poprowadzony przez autorkę wątek. Zwłaszcza, że korzystanie ze swoich zdolności nie jest to końca takie „darmowe”, ale po szczegóły zapraszam do lektury.
Jako, że korzystanie z usług klątwiarzy jest nielegalne wielu z nich schodzi na zła drogę dołączając chociażby do mafii…
Ale zaraz wróć jakie mafie? Co?
No tak tutaj mamy dość dużą styczność z przestępcami jak i mafią. Jako, że znam wiele osób, które jak słyszą mafia to od razu się wzbraniają rękami i nogami to w tym przypadku, uwierzcie mi, że nie ma przed czym! Grubą linią oddzielamy „Klątwiarzy” od książek mafijnych.
Jeżeli chodzi o bohaterów to byli różni. Jedni podeszli mi bardziej inni mniej. Niektórzy wydawali się trochę nie dopracowani, ale w ogólnym rozrachunku wyszło raczej na plus. Bardziej skupiłam się na Cassianie, który jest głównym bohaterem i wokół którego skupiają się wszystkie wydarzenia. Od razu między nami „zaiskrzyło”, a w pakiecie dostałam jeszcze Sama, jego współlokatora, który jest równie świetną postacią, wprowadzającą fajną dawkę humoru. Momentami naprawdę mało było mi Sama!
Podczas czytania w ogóle nie odczułam tego, że jest to aż tak gruba książka. Zwłaszcza jeżeli spojrzymy na podział - pojedyncze tomy w środku mają po około 250 stron.
Porządnie mnie wciągnęła już od samego początku. Dużo ciekawych zawiłości, tajemnic i nieścisłości.
Przy pierwszych stronach drugiego tomu („Czerwona rękawiczka”) odczułam może odrobinkę znużenie, ale minęło ono równie szybko jak się pojawiło.
Najprzyjemniej i najciekawiej wspominam jednak lekturę pierwszego oraz trzeciego tomu czyli „Białego kota” i „Czarne serce”.
Skoro już padło słowo kot to przyznam szczerze, że spodziewałam się odrobiny więcej tych czworonogów po zapoznaniu się z innymi opiniami, ale to też nie tak, że jest ich mało! Ot taka ciekawostka, że w ogóle są.
Żeby już nie przedłużać - ja „Klątwiarzy” z całego serca polecam. Jestem naprawdę bardzo pozytywnie zaskoczona całością zwłaszcza, że są to książki autorki z lat 2010-2012!
Przy okazji to wydanie pięknie się prezentuje i robi ogromne wrażenie. A czy okładkowa sroka potrzebuje czegoś więcej do szczęścia? 🙊