Najnowszą książkę Piotra C. udało mi się upolować w konkursie portalu nakanpie.pl oraz wydawnictwa Novae Res. Czekałam na tę nagrodę z niecierpliwością, zacierając ręce z radości, gdyż poprzednie książki Piotra C. wywarły na mnie mocne wrażenie i wiedziałam, że można tu liczyć na coś dobrego.
Zachłannie pochłaniałam stronę za stroną, gdyż dzięki dużej ilości dialogów oraz braku zbędnych opisów książki Piotra C. czyta się bardzo szybko. A potem równie szybko żałuje się że to już koniec. W przypadku „Solisty” muszę jednak podejść nieco krytycznie do tematu. Wiedziałam czego można spodziewać się po książkach Piotra C., tj. że bohaterowie często nie mają żadnych skrupułów i hamulców, dialogi i ich działania są do bólu bezpośrednie i zorientowane na cel, że z reguły zamiast romantycznej miłości czytelnik dostaje pozbawione cukierkowej i uczuciowej oprawy sceny dosyć wyuzdanego seksu. Ponadto bohaterowie reprezentują często przekrój dosyć eklektycznego i zepsutego środowiska warszawskich prawników, zagubionych w pędzie za łatwym pieniądzem i łatwą „miłością”.
Dokładnie to znajdujemy w „Soliście”. O ile książka całościowo raczej mi się podobała, nie ukrywam, że na minus muszę zapisać fakt, że przez pierwszą połowę miałam nieodparte wrażenie, że tą historię skądś już znam, że podobieństwo do poprzednich książek jest aż za duże. Mamy tutaj głównego bohatera – prawnika. Kancelaria Winiego średnio prosperuje, ale stwarza dobre pozory, choć Wini wraz ze wspólnikiem nie raz muszą się srogo napocić by utrzymać wizerunek warszawskich wpływowych chłopców, którzy dostają zawsze to czego chcą oraz by nie odstawać od kolegów z branży. Wydawałoby się, że wątek prawnika nieustannie polującego na młode i jędrne kobiece ciała, któremu imiona kochanek zaczynają się już mylić jest już dobrze znany z poprzednich książek Piotra C. a jednak tutaj konsekwentnie głównym bohaterem jest kolejny gwiazdor warszawskiej palestry.
I choć na Winiego w domu czeka syn i żona, którą nadal lubi i darzy uczuciem, która wciąż jest dla niego atrakcyjna i z którą seks nadal dostarcza mocnych doznań, to i tak główny bohater z pełnym zaangażowaniem oddaje się swoim męskim instynktom szukając kolejnych okazji na przygodny seks. I trzeba przyznać, że kamuflowanie swojego prawdziwego oblicza przed synem i żoną ma opanowane do perfekcji. Czy takiemu doświadczonemu profesjonaliście może w ogóle powinąć się noga? W końcu „prawnik nigdy nie mówi prawdy”. Co pcha go do kolejnych zdrad skoro sam wydaje się być usatysfakcjonowany tym jaką kobietą stała się jego żona? Niby w domu niczego mu nie brakuje, a jednak woli wyskoczyć po pracy do tej, no.. jak jej tam… na szybki numerek i oglądanie Netflixa na kanapie.
Paradoksalnie choć Wini to typ, który o zaletach swojej żony i plusach rodzinnego życia przypomina sobie dopiero kiedy wszystko zaczyna walić mu się na głowę, Piotr C. największego łajdaka spośród swoich bohaterów potrafi wykreować w taki sposób, że czytelnik nawet nie wie kiedy zaczyna z nim sympatyzować. Finalnie przez sekundę zrobiło mi się nawet szkoda Winiego, choć bez dwóch zdań w pocie czoła sam zapracował sobie na swój los i przez większość czasu miałam ochotę wydrapać mu oczy za tak chłodno wykalkulowane i pozbawione skrupułów i wyrzutów sumienia mydlenie oczu żonie.
Ciekawą postacią wydaje się też Sara, jedna z kochanek, równie pozbawiona wszelkiej moralności i sumienia jak sam Wini. Nie chcę tu zdradzać zbyt wielu szczegółów, jednak postać wydaje się być mocno kontrowersyjna i bardzo zaciekawiło mnie to jakie doświadczenia życiowe zrobiły z niej właśnie taką osobę.
Samo zakończenie książki jest dosyć otwarte i pozostawia nieco pola do spekulacji co mogło wydarzyć się dalej.
Na plus z pewnością zaliczyłabym zabawne dialogi przepełnione czarnym humorem oraz sarkastyczną i ironiczną narrację tak typową dla stylu Piotra C. To książka, która nieraz mnie rozbawiła chociaż finalnie prowadzi raczej do gorzkich refleksji nad damsko-męskimi relacjami. Myślę, że była dla mnie mniej wstrząsająca i szokująca niż pierwsze spotkanie z literaturą tego autora, ze względu na to, że miałam już pewien pogląd czego mogę się spodziewać. Mimo to, zapewniam, że wrażeń i silnych emocji podczas czytania nie brakowało.
Niezmiennie dostajemy tutaj trudny do przyswojenia obraz współczesnych kobiet i mężczyzn rzucających się z impetem wir hedonistycznego i intensywnego życia, którzy mimo błyskawicznego zaspakajania swoich potrzeb wciąż pozostają nieszczęśliwi. I choć momentami chciałoby się wierzyć, że wszystkie te historie to tylko literacka fikcja, nieustannie z tyłu głowy pozostaje pewien dyskomfort nie pozostawiający złudzeń kiedy zamknie się ostatnią stronę.