Ta książka jest do bólu realistyczna i właśnie z tego względu wstrząsająca. Pokazuje codzienność życia w wielkim mieście, małżeństwie, trudy pracy w kancelarii adwokackiej. Nic wielkiego, prawda? A jednak, główny bohater, żonglujący swoim czasem między pracą, domem, a kochankami, wciąga nas w wir swojej opowieści i sprawia, że nie można tej książki odłożyć. Jeśli znacie bloga Piotra C. to wiecie, że możecie się spodziewać w niej dobrego humoru, szeregu świetnie opisanych sytuacji, ciętego języka i wersji życia bez żadnej cenzury. Przedstawia nam brudny, warszawski świat, z naturalną dla siebie ironią, sarkazmem i kąśliwością. Bez filtra, opisuje życie głównego bohatera, takim, jakie jest. I w mojej ocenie nie da się przebrnąć przez tę książkę bez angażowania emocji. Tych emocji będzie wiele, a bohaterem i jego podejściem wręcz można by się brzydzić.. Ale, czy nie jest tak, że wielu takich Winicjuszy mijamy każdego dnia?
Wini to szanowany obywatel, współwłaściciel kancelarii adwokackiej, obyty w środowisku. Nie stroni od mocnych alkoholi i kobiet, to chyba dwie jego największe słabości. Haczyk jest taki, że w domu ma żonę i nastoletniego syna. Zuzę już przyzwyczaił do swojego zamiłowania do procentów, o drugim jego hobby nie ma pojęcia, przyjmuje jego wymówki związane z pracą i kolegami bez zająknięcia. Z resztą, Wini wie, co robić, by nie dać się przyłapać. Problem w tym, że nie mamy żadnego powodu, by nie lubić jego żony. Zwyczajna, fajna kobieta, którą śmiało...