Mieszkańcy Elenedel od dawna mają na co narzekać: długi czas pracy, niskie zarobki, poczucie, że władza ich wykorzystuje, dbając tylko o własne profity. Wszystko to powoduje, że nastroje w mieście są dość burzliwe, a ludzie skorzy do buntu. Dlatego też, kiedy brat gubernatora zostaje zamordowany wraz z grupą znanych ze skorumpowania ludzi, którą gościł u siebie w domu, a w związku z tym na jaw wychodzą jego machlojki, w ruch zostaje wprawiona maszyna, mogąca zrównać Elenedel z ziemią. Wax wraz z przyjaciółmi po raz kolejny będą musieli dać z siebie wszystko, aby uratować miasto i jego mieszkańców przed całkowitym chaosem. Kto tym razem będzie ich wrogiem? Czy sam Harmonia udzieli im wsparcia? Jakie sekrety ujrzą światło dzienne i jak wpłyną one na bohaterów?
"- W porównaniu z tobą robię złe wrażenie i tyle. - Wayne spojrzał ponad ramieniem Waxa. - Porządne wałkonienie się wymaga towarzystwa. Jeden człowiek, który się obija, jest próżniakiem. Dwaj ludzie, którzy się obijają, to fajrant."[s. 74]
Brandon Sanderson nadal potrafi zaskoczyć. "Cienie tożsamości" już od pierwszych stron udowadniają, że będzie to kolejna świetna lektura, a sam autor skrywa jeszcze niejednego asa w rękawie. Dlatego też, nawet jeśli kolejna historia rozgrywa się już w tak dobrze znanym czytelnikom świecie, bohaterowie po raz kolejny stają do walki z tajemniczym wrogiem chcącym zniszczyć ich świat, to i tak jest to przejmująca powieść, pełna niesamowitych zwrotów akcji, niespodziewanych odkryć i postaci, które w dalszym ciągu fascynują. Nie można mu zarzucić powtarzalności, ponieważ ta, nawet jeśli występuje nawet w minimalnym stopniu, to nie nuży czy denerwuje czytelnika, co z pewnością dobrze świadczy o umiejętnościach twórczych pisarza.
Autor bardzo sprytnie powraca do wydarzeń z pierwszej trylogii serii, których uczestników czytelnicy uważają za swoich dobrych przyjaciół, a obecne postaci za bogów i wielkich bohaterów z przeszłości. Bardzo miłym akcentem są wplecione elementy dotyczące Vin i jej przyjaciół, które również ukazują nieco inne spojrzenie na znane już czytelnikom wydarzenia i postaci. Zachwyca również, z jaką lekkością autor potrafi porwać w wir wydarzeń, serwując opowieść pełną emocji, akcji i pełnych pasji bohaterów, wśród których nietrudno znaleźć ulubieńców. Wayne po raz kolejny potrafi rozbawiać do łez, ale również zaskakuje swoją bystrością, podejściem do niektórych spraw i przeszłością, która nadal nie daje mu spokoju. Także i Wax w tej części jawi się jako bardziej ludzki i uczuciowy, choć niekoniecznie z przyjemnych powodów.
"- Nie obiecałeś, że mnie zastrzelisz - stwierdził Wayne, naciągając skarpetki. - Obiecałeś, że byś mnie zastrzelił. Toż to tryb przypuszczający.
- Twoje pojmowanie języka jest zdumiewające - stwierdził Wax - zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak często go maltretujesz.
- Nikt nie zna krowy lepiej od rzeźnika, Wax."[s. 103]
Pozycja ta, to porywająca historia, która od początku do końca potrafi trzymać w napięciu. Jest lekko napisana, łatwo wciąga, a trudno się od niej oderwać. Choć można przyznać, że niektóre postaci miały role tylko pokazujące, że autor nie do końca o nich zapomniał, przez co wątek ślubu Waxa ze Steris pojawia się tylko na chwile, a sama kobieta ma zaledwie epizodyczne sceny, co może wydawać się niewystarczające, jak na narzeczoną głównego bohatera, to poza tym powieść ta była nader zadowalająca i utwierdzająca dodatkowo w przekonaniu, że Brandon Sanderson potrafi pisać, i robi to dobrze.
Książkę tę oczywiście warto polecić wszystkim miłośnikom tegoż pisarza, jak i wiernym czytelnikom serii "Ostatnie Imperium". Kolejne warte poznania przygody przybliżą czytelnikom nie tylko samych bohaterów i ich przeszłość, ale również będą stanowić idealną odskocznię od rzeczywistości, w świetnie dopracowany świat fantasy, gdzie niczego nie można być pewnym - co część ta dodatkowo podkreśla. Pozostaje żywić nadzieję, że "Żałobne opaski" będą równie dobre, jak poprzednie części cyklu oraz że autor nie wykorzystał jeszcze wszystkich swoich pomysłów, dzięki czemu jeszcze nie raz będzie potrafił wprawić swoich czytelników w zdumienie.
"Prawo nie jest święte synu. Jest odzwierciedleniem ideałów tych, którzy mają szczęście być u władzy."[s. 261]