Pierwsza książka w tym roku, której dałam 10 gwiazdek. W pełni na nie zasłużyła i nie wiem, co będzie w stanie ją przebić.
Książka, która nie pozwoli Wam spać od nadmiaru przemyśleń i bolesnych prawd. Odzierająca nas z wszystkich kłamstw, półprawd i pozornej czystości.
Nasza bohaterka, jakby tak spojrzeć, to wygląda jak antybohaterka. Budzi się z nieświeżym oddechem, w oczach ma śpiochy, które wydłubuje palcami z połamanymi paznokciami. Jest wszystkim tym, kim jesteśmy rano. Różnica polega na tym, że się ogarniamy, piękniejemy i wychodzimy z dumnie wypiętą piersią w świat. Ning zaś, narzuca na siebie czarną bluzę, aby nikt jej nie zauważył i pomyka swoim skuterem do pracy. No właśnie. Ta praca, to jest też to, co nie robi przeciętny człowiek, gdyż dziewczyna czyści miejsca po trupach. Mieszkania, magazyny, wszelkiego rodzaju pomieszczenia. Praca okrutna, gdyż smród rozkładającego się ciała, nie da się z niczym porównać, ani niczym domyć, jeżeli już takowy cię dopadnie.
Ning ma jednak inny problem. Pod wpływem bardzo tragicznych przeżyć, utraciła węch. Jednakże jest jeden moment, kiedy zaczyna oddychać pełną piersią, a jest to właśnie moment spotkania się ze śmiercią. Wtedy i tylko wtedy Yang zaczyna czuć każdy najdrobniejszy zapach, jaki ktokolwiek zostawił w pomieszczeniu.
Jej dzień jest podobny jeden do drugiego. Praca, rozpamiętywanie przeszłości i brnięcie w przyszłość, choć nie ma w tym żadnego celu ani planu. W jednym z takich dni dzwoni telefon i dziewczyna przyjmuje zlecenie. Jedzie na miejsce, gdzie "rozkoszuje" się zapachem śmierci i dumna z siebie, wypełnia swoją pracę z iście piekielną drobiazgowością. Niestety nie ma pojęcia, że zostanie oskarżona o uprzątnięcie miejsca zbrodni, a tym samym stanie się główną podejrzaną.
Jedyne co może teraz zrobić, to poszukać mordercy na własną rękę, dobierając sobie na partnera człowieka z piekła rodem, ale z najbardziej wrażliwym nosem na kuli ziemskiej, On to właśnie, uczy ją każdego dnia, jak z bazy wszystkich zapachów świata, wyszczególnić ten jeden, który dla przeciętnego człowieka jest absolutnie niewyczuwalny. Dzięki jego naukom i radom, Yang zaczyna profilowanie sprawcy po jego zapachu, a wnioski, które wyciąga, wywołują ciarki na całym ciele.
Młoda dziewczyna nie wie, że prawda, którą odkryje, doprowadzi ją do najmroczniejszych zakamarków ludzkich zachowań i obnaży wszystkie pozorne fasady człowieczeństwa.
Książka brudna, ciemna, brutalnie prawdziwa i szczera do bólu. Dzięki niej widzimy swoje niedoskonałości oraz modlimy się, aby nikt nas nie znalazł po zapachu, gdyż strach, smutek, żal, też mają swój specyficzny zapach, który tak doskonale maskujemy fałszywymi uśmiechami i perfumami znanych marek. Autorka obnażyła nas ludzi do kości. Pokazała, jak bardzo cienka granica jest między byciem kochającą osobą a potworem. Dała dowody, że mylnie interpretując miłość, niesienie pomocy, czynimy największe krzywdy i czasami może i zdajemy sobie sprawę ze swoich zachowań, w większości jednak stoimy za fałszywym murem pozorności, tak aby nikt nas nie poznał i tym samym nie mógł nas o cokolwiek posądzać.