„Kapitan Ross” to najnowsza powieść Melisy Bel z cyklu „Niepokorni”.
Lady Helen Williams jest damą, której uroda przyćmiewa urodę każdej innej kobiety, nieważne gdzie dziewczyna się pojawi. Helen od trzech sezonów króluje na salonach, skupiając wokół siebie mnóstwo adoratorów.
Helen jednak nie jest żądna komplementów. Szczerze i kolokwialnie mówiąc, rzygać jej się chce, gdy kolejny raz słyszy poematy o swojej alabastrowej skórze, łabędziej szyi i lazurowych oczach. Jednak taki już jej los. Jej matka, Amelia Williams, chce, aby Helen brała (dość nieprzykładny!) przykład z Charlotte i… a właśnie, Charlotte!
Książka rozpoczyna się w momencie, kiedy mamy przybliżone dalsze losy Charlotte i lorda Hamiltona z poprzedniego tomu. Cała śmietanka towarzyska zostaje zaproszona na przyjęcie u świeżo upieczonego małżeństwa Hamiltonów do ich nowo zakupionej posiadłości. Mimo tego, że krążą plotki, że to Charlotte oświadczyła się lordowi, zupełnie go omotała, a do tego jeszcze otrzymała jego posiadłość (którą później sprzedała) i, wielkie nieba, zwaliła na głowę lorda całą chmarę dzieciaków z przytułku… to i tak według Amelii Wiliams było to zagranie, z którego Helen mogłaby brać przykład. W końcu James Hamilton, słynny Wilczy lord, mimo tego, że jest do cna zepsuty i określany „królem rozpusty”, to jest cholernie bogaty, wpływowy i ma aktualnie rozbudowaną reputację, z której może korzystać. To nic, że jest właścicielem ekskluzywnego klubu dla dżentelmentów, a właściwie, konkretniej ujmując, właścicielem imperium rozpusty, hazardu, pijaństwa i kobiet lekkich obyczajów. Liczy się tylko to, że lordowi udało się połączyć wysoki status społeczny z funkcją dobroczyńcy.
„– Kto by pomyślał, jeszcze niedawno była tylko damą do towarzystwa, a teraz patrz, jaka z niej pani. Mogłabyś brać z niej przykład.
– W jakiej kwestii dokładnie? Mam zaadoptować cały przytułek dzieci, czy, w co święcie wierzysz, podstępem zdobyć sobie bogatego męża? – Spojrzała na matkę swoimi pięknymi, lazurowymi oczami, udając, że jej nie zrozumiała.
Lady Amelia trzepnęła ją wachlarzem w ramię.”
Tak czy inaczej, Helen nie wyobraża sobie, aby mogła kogoś pokochać i stworzyć taką relację, jaką ma Lottie ze swoim mężem. Wszyscy, którzy do niej się zalecają, nie widzą nic, oprócz jej urody. Wszystko zmienia się w momencie, kiedy Helen trafia ponownie na Kapitana Rossa Mortimera. Jest on zupełnie bezpośredni, bezczelny, zuchwały. Nie zważa na oziębłość Helen i jej cięty język, wręcz przeciwnie! Wydawać by się mogło, że właśnie to sprawia, że Helen stała się dla niego atrakcyjna. Tylko zaraz, zaraz… Ta dwójka już gdzieś się spotkała wcześniej… A tak! Właśnie w tym słynnym imperium rozpusty Wilczego lorda! Traf chce, że Kapitan Ross bierze Helen, tę dobrze wychowaną damę, za kurtyzanę!
"-Cała ta staranna edukacja, wychowanie, dziesiątki ograniczeń, zasad, wymagań, wszystko na nic! Jej córkę pomylono z kur-ty-za-ną! (…)
-Gwoli wyjaśnienia, nie uważałem panią za zwykłą kurtyzanę, tylko za bardzo ekskluzywną – prostował, choć nie sądził, by to wiele pomogło.
-Ach, ekskluzywną! – zawołała po chwili, machając niedbale dłonią. – W takim razie moja matka byłaby w pełni usatysfakcjonowana.
-To był, rozumiem, sarkazm? – skrzywił się.
-Pana błyskotliwość nie zna granic."
Postać Kapitana Ross’a Mortimera wnosi powiew świeżości w twórczość Melisy Bel. Bardzo ciekawie czytało się o człowieku, dla którego nie są ważne przyjęcia, klasy społeczne, jakieś zasady, ani to, co wypadałoby i należałoby. Kapitan Ross to człowiek, który ceni sobie wolność, niezależność. W zasadzie niewiele osób też wie, co tak dokładnie skrywa w sobie Kapitan. Jest to człowiek o wielu twarzach. Sam twierdzi, że „pracuje na swoją nikczemną opinię już dobre kilkanaście lat i nie żałuje ani jednej swojej decyzji”. Helen podczas niedługiej rozmowy, która przekształciła się w dość pikantne spotkanie, wręcz nieprzyzwoite, zauważyła, że Kapitan „na pozór wydawał się energicznym, swobodnym mężczyzną, który czerpie z życia same przyjemności, jednak pod tą gładką powierzchnią dostrzegła coś, co nie do końca współgrało z tym wizerunkiem”. Moim zdaniem, jest to obserwacja, która już na wstępie zapowiada złożoność charakteru Ross’a.
Helen Williams od początku intryguje Kapitana, a gdy okazuje się, że trafiła ona przypadkiem (w zasadzie to celowo, ale cel ten nie był jej celem, bo tak w zasadzie to… została uprowadzona) na pokład statku, którym wyrusza Ross w wyprawę, zaczyna się podróż, bazująca na krępujących sytuacjach, docinkach i pogłębiającej się chemii.
„Z jej doświadczenia tak właśnie było, gdziekolwiek się nie pojawiła, widziano ją chętnie, a mężczyźni? W takich sytuacjach gotowi byli dziergać dywaniki z samych pochlebstw i rzucać prosto pod nogi. Ale oczywiście ten prostak był zupełnie inny.”
Autorka w sposób bardzo wyważony i umiejętny wprowadza nas w romans między bohaterami. Sytuacje intymne nie są żenujące ani przesadzone. Melisa Bel jest także specjalistką od wplatania sarkastycznych wypowiedzi w neutralne wątki, czy też mieszania bezpośrednich wypowiedzi (czasem zupełnie bezczelnych!) z tymi godnymi wyższych sfer. Jest także mistrzynią porządnego humoru, który autentycznie sprawia, że jesteśmy w stanie uśmiechać się podczas lektury. Jak słusznie ujęła @tusz_na_papierze i czemu mogę przyklasnąć na stojąco, nawet na tyle, że zacytuję:
„Melisa w tej przygodzie przeszła samą siebie. I zdecydowanie zmieniłabym tutaj kategorię z romansu historycznego na komedię historyczną z elementami romansu.”
Autorka w swojej książce, za zasłoną ironii, komizmu sytuacyjnego („za duży wachlarz, którego nie da się włożyć do torebki!”) i postaci, które próbują dotrzeć do siebie, nie zabijając się wzajemnie po drodze, wkrada do swojej książki bardzo ważne tematy, nad którymi warto byłoby się dłużej zastanowić. Chodzi mi tutaj o wygórowane oczekiwania społeczeństwa i rodziny, własne, skrywane pragnienia, ocenianie po pozorach, przyklejanie łatek, ograniczenia i brak możliwości realizacji w kierunkach, w których oczywiście „nie wypada”. Świetne było także to, że Melisa Bel skupiła się na pokazaniu, wcześniej wspomnianego już przeze mnie, złożonego charakteru Kapitana Rossa. To, jak wiele twarzy ma Mortimer, wie tylko czytelnik. Helen nie zdaje sobie sprawy z wielu kwestii. My dostajemy aktualny bieg wydarzeń, perspektywę Rossa, a także wydarzenia, które mają miejsce podczas snów Helen. Okazuje się, że dziewczyna rozmawia przez sen, a Kapitan robi wszystko, aby ją uspokoić, wykazując się cechami, o które Helen nawet by go nie podejrzewała. Jest troskliwy i opiekuńczy, mimo że Helen testuje jego cierpliwość i opanowanie do granic możliwości.
Najnowsza książka Melisy Bel to prawdziwa morska przygoda, której nie będziecie chcieli kończyć. Jeśli jesteście ciekawi, jak rozwinie się relacja prawdziwej, aczkolwiek buntowniczej damy z „nieokrzesanym jaskiniowcem”, „podłą, parszywą, nędzną i podstępną kreaturą”, która gardzi wszystkim, co związane z wyższymi sferami, to sięgnijcie po „Kapitana Rossa”.
Dziękuję za możliwość patronowania książce. Ze względu na klimat, postać Kapitana Rossa i duet jaki tworzy z Helen Williams, jest to książka, która poprawi humor każdemu, nawet w najgorszy dzień. Teraz pozostaje tylko czekać na następną część Niepokornych!