Kiedy odszedłeś recenzja

Louise Clark od półtora roku dręczy to samo pytanie „Jak mogła pokochać kogoś w tak krótkim czasie i dlaczego pozwoliła mu odejść?”, w dodatku jest pewna, że życie które obecnie prowadzi jest o wiele gorsze od tego, które obiecała Willowi. Dziewczyna stara się stanąć na nogi po stracie ukochanego. Jej życie wywraca się do góry nogami w trakcie zaledwie paru miesięcy. Wszystko zaczyna się od feralnego wypadku w wyniku, którego poznaje przystojnego mężczyznę. Jednak to jeszcze nie koniec, parę dni później do drzwi puka nieznajoma dziewczyna podająca się za Lily – córkę Willa Traynora. Lou nie wie co o tym wszystkim myśleć, zaczyna zastanawiać się dlaczego ukochany nic nie powiedział jej o tym, że miał dziecko. Jest pełna sprzecznych uczuć, jednak postanawia pomóc nastolatce poznać historię swojego ojca oraz dziadków.

To pełna wzruszających chwil jak i zabawnych momentów powieść o podnoszeniu się po wielkiej stracie. Autorka znakomicie opisuje odczucia Louise – strach przed przywiązaniem się do kogoś, aby później ta osoba zniknęła, ból wynikający ze wspomnień oraz radość z każdego dnia spędzonego z Lily, która bardzo przypomina jej ojca.

„Kiedy odszedłeś” to inspirująca historia o nowych początkach. Główna bohaterka próbuje zmienić swoje życie tak aby Will mógł być z niej dumny. Pomaga Lily w poznaniu dziadków, a nawet przygarnia ją pod swój dach. Dziewczyna cały czas wpada w tarapaty i sprawia niemało problemów, jednak Lou czuje się za nią odpowiedzialna. To ona opowiada jej o zmarłym ojcu, choć jest to dla niej trudniejsze niż mogłoby się wydawać.

Książka bardzo mi się spodobała, nie sądziłam, że „Zanim się pojawiłeś” może doczekać się kontynuacji, ponieważ zakończyła się ona jakby miał to być koniec przygód Louise Clark. Zaskoczyło mnie niespodziewane pojawienie się córki Willa, o której sam nie miał pojęcia. Początkowo byłam dosyć sceptycznie nastawiona do tej powieści – sądziłam, że po znakomitej historii zawartej w pierwszej części serii druga okaże się mniej zachwycająca, a Lily zepsuje fabułę. Co prawda na początku dziewczyna irytowała mnie jak mało kto – jej pewny siebie charakter i życie buntownika przy spokojnej i ułożonej Lou wydawało mi się abstrakcyjne. Jednak dzięki tej książce zrozumiałam, że przeciwieństwa naprawdę się przyciągają i potrafią się wypełniać wzajemnie -Louise i Lily są tego najlepszym przykładem.

Jojo Moyes bardzo zaintrygowała mnie tą historią i z chęcią sięgnę po ostatnią część serii.