Po “Szept” Lynette Noni sięgnęłam ze względu na polecenie, które jest zamieszczone na okładce. Zgadzam się w 100% z tym stwierdzeniem. Nie mogłam się od niej oderwać, mimo małej ilości akcji, książka była bardzo ciekawa, a strony przerzucało się bardzo szybko. Tajemniczy początek przywiązał mnie do tej historii i nie potrafił wypuścić. Zakończenie za to utwierdziło mnie w przekonaniu, że moja przygoda z tą autorką się nie zakończyła na tej książce, jak tylko wyjdzie kolejny tom to ja mam zamiar sięgnąć po niego od razu. Książka miała premierę niedawno, bo 27 stycznia i liczę, że dzięki dobrym opiniom większości recenzentów będzie się piąć w rankingach.
“Słowa są zbyt cenne, żeby beztrosko je rzucać.”
Główną bohaterką jest obiekt Sześć-Osiem-Cztery. Osoby, które ją przetrzymują nazywają ją równie Jane Doe. Jane nie ujawnia swojej prawdziwej tożsamości, od dwóch i pół roku nie przemówiła ani razu. Rządowa jednostka, która ją przetrzymuje podejmuje ostateczną próbę nawiązania kontaktu z Jane. Oprócz codziennych treningów i eksperymentów na niej, czekają ją spotkania z tajemniczym Wardem. Landon Ward jest całkiem inny niż jej dotychczasowi “opiekunowie”, jest miły i pomocny, wydaje się przejmować jej losem. Gdy Jane zaczyna ufać Wardowi ujawnia się jej moc, moc, którą ukrywała od tak dawna, która jest tak bardzo niebezpieczna i która nie wydaje się robić wrażenia na Landonie. Czy Ward okaże się jej przyjacielem, czy wręcz przeciwnie? Jakie skutki będzie miał fakt, że Jane w końcu przemówiła?
“Słowa wymagają szacunku. Są cudowne. Są straszne. Są darem i przekleństwem.”
Jak pisałam wcześniej, nie mogłam się oderwać od książki. Dzięki swoim tajemnicom odkrywanym po kolei na kartach książki, czułam się jakbym towarzyszyła Jane w jej zmaganiach. Brak wybuchowej akcji nie spowodował u mnie znudzenia, wręcz przeciwnie, byłam zaciekawiona książką jeszcze bardziej niż bym czytała książkę przepełnioną walkami i akcją. Nie mogę powiedzieć za to, że to była książka zniewalająca i zachwycająca w każdym aspekcie. Nie jest to również świeża historia, widzę podobieństwo fabuły “Szeptu” do fabuły “Instytutu” K.C Archer, nie jest to identyczna historia, lecz mamy kilka wspólnych aspektów. Najbardziej rozpoznawalnym podobieństwem jest główna bohaterka, która jest na początku zlękniona, nie wychodząca przed szereg, nie ryzykuje niczym, lecz w miarę czasu spędzonego z nią, bohaterka się rozwija by stać się na końcu prawdziwym bohaterem. Końca historii Jane jeszcze nie znamy, lecz można się domyśleć, jak potoczą się jej losy. Reszta bohaterów jest za to bardzo wyrazista, a najbardziej chyba Kael, którego poznajemy bardzo późno, dlatego nic więcej o nim nie wspomnę. Ostatnio czuję przesyt wpychania wszędzie wątków romantycznych, dlatego cieszę się, że ta książka nie ma takiego wątku. Nie mówię, że go nie będzie później, lecz na tę chwilę czuje się usatysfakcjonowana. Jak widzicie, mimo kilku moich zastrzeżeń i braku wielkiego “WOW” po lekturze “Szeptu”, polecam ją, ponieważ warto sięgnąć po tak ciekawą pozycję, chociażby tylko po to, by sprawdzić czy Sarah J.Maas miała rację, że książka jest “ekstremalnie wciągająca”. Za książkę dziękuję bardzo wydawnictwu Uroboros.
“On nie może wiedzieć, że słowa są wszystkim, czego zawsze jestem świadoma. One są życiem. One są śmiercią.”