Tom razom totalny eksces książkowy u mnie (jak dla mnie). A w tym przypadku niezwykłość spotka się z niecodziennością. Nie ocenie tej książki, bo nie mam żadnej skali porównawczej. Jedyny inny dziennik z jakim miałem styczność, to kręcony (kto pamięta złe czasy i reżimową telewizję, wie o czym mówię). Co prawda były jeszcze Dzienniki gwiazdowe Stanisława Lema, ale to już totalna fikcja.
Jerzy Pilch (na podstawie dziennika) - Luteranin, protestant, kacerz, bezbożny-pobożniś (może też być pobożny-bezbożnik, ale jakiś taki lekko świętoszkowaty). Fan piłki kopanej, klubu Cracovia i kiboli (nie wiem, czy nie jest to próba dotarcia do nowej grupy czytelników, ta laurka dla "kibiców". Ja tam wolę:
Zwykła nienawiść dymi wam z dyni
Młodzi policjanci, młodzi kibice
Kretyni kontra kretyni. *
i takie widzenie stadionów obecnej polskiej piłki klubowej bardziej do mnie przemawia). Znawca i wielbiciel Literatury (tak, tak tej przez duże "L") ostatnio mający niewielkie kłopoty z pamięcią (skleroza, nie boli, tylko nachodzić się trzeba i naszukać) Literatów i Literatek, zwłaszcza literatek. Dziennikarz felietonista, co w niejednej redakcji coś jadał, a czasem nawet coś napisał. Pisarz? Zagubiony i osamotniony ewangelik. Podupadający na zdrowiu (a w każdym razie strasznie jęczący, stękający i narzekający na nie) obrońca diabła i mordercy/ów. Optymista pesymistycznie patrzący na otaczającą go rzeczywistość, i równie czarno zerkający w przyszłość lub jej brak wszelaki, a z rozrzewnieniem niejakim zapatrzony w czas przeszły. Wiślanin, obecnie niechętnie przebywający w Warszawie. Dusza towarzystwa, Casanova i bon vivant (lub viveur) co się zowie, w jednym. Posiadacz kalendarza. Pisałem już, że heretyk? Przeciwnik internetu i podróży wszelakich.
*Pidżama Porno Twoja generacja
Czytając Dzienniki czułem się trochę jak Shrek pod murami Duloc: "Ten facet musi mieć jakieś kompleksy!"
Chciałem też podziękować
Silaqui za zakładkę. Bez niej nie przeczytałbym tego za nic. Jest to jedna z niewielu pozycji, w której nie mogłem znaleźć miejsca gdzie skończyłem dnia poprzedniego.
Ja prosty robol, niewykształcony, nie bywały na salonach, odczytach i innych spędach literackich, z zaciekawieniem czytałem o kulturze wysokiej. Które to książki ważne są (a których i tak zapewne nie przeczytam), którzy pisarze wielcy (ten no Słowacki wielkim poetą był, tak słyszałem, w tv mówili), co ten czy tamten napisał na łamach o jeszcze innym, i dlaczego jest idiotą (bynajmniej nie Dostojewskiego) lub dlaczego jego tekst ociera się o geniusz niemalże. Kto z kim, kiedy, gdzie, co i w jakich ilościach. To było nawet miejscami zabawne.
Z dużo mniejszym zaciekawieniem czytałem jakie, to nieszczęścia spotykają tak wrażliwą (jaką jest niewątpliwie każdy artysta tej miary) osobę. Całe szczęście, że nie napisał "ciemność widzę, widzę ciemność", bo Juliusz M. (kto zna ten wie) znowu by pozew szykował. Jak dobrze wstać skoro świt* lub wręcz przeciwnie. I co się komu nie śni na jawie.
*Jonasz Kofta
Za to z dużym zdziwieniem przeczytałem tekst o karze śmierci w zestawieniu z potworem. Nie jestem tak dobrze wykształcony jak Pan Pilch, ale wiem, że kara nie służy odstraszaniu, nieważne jaka i czego dotyczy. To nieuchronność wymierzenia owej kary ma aspekt odstraszający. A z tym jak wiemy różnie bywa. Teraz zaś zapytam, jeśli nie skażemy tego potwora na śmierć, znaczy żył będzie wiecznie? Czy umrze? Ale jak to możliwe, przecież nie skazaliśmy go na śmierć, czemu miałby umrzeć? I tak umrze, jak sam Pan dobrze wie, 100% frekwencja. Zaś co do szczelności zakładów penitencjarnych już 100% pewności brak. Co będzie jeśli to monstrum wydostanie się na wolność i zabije kolejne siedemdziesiąt czy pięćset osób. Uzna pan, że to nie tego czegoś wina, bo przecież miało możliwość, bo my w swoim źle pojętym humanitaryzmie darowaliśmy temu czemuś życie. Pan się będzie poczuwał do winy w takim przypadku? Jednocześnie skazuje Pan, 70 kilka rodzin na dożywotnie utrzymywanie i dbanie o rozrywki mordercy ich dzieci, to jest dla mnie niemoralne bardziej, niż kara śmierci dla tego czegoś.
Jeśli on sobie dał prawo do pozbawienia życia, to nie widzę niczego zdrożnego ani niestosownego w tym abyśmy my jako państwo chcieli się raz na zawsze pozbyć takiego zagrożenia.
Oglądałem kiedyś świetny film z Matthew McConaughey i Samuel L.Jackson-em w rolach głównych Czas zabijania. Pozwolę sobie tu sparafrazować ostatnie słowa obrońcy Brigance: "Widzicie to, widzicie. To wyobraźcie sobie, że to wasi bliscy byli na wyspie Utoya". Cały system prawny, to pewien sposób zemsty na przestępcach, jeśli tak się nie podoba, to co może zacznijmy ich nagradzać? Nawet w jakiejś Biblii jest napisane: „Jeżeli zaś poniesie dalszą szkodę, to wtedy da życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzelinę za oparzelinę, ranę za ranę, siniec za siniec" (Księga Wyjścia 21, 23 - 25). "Wtedy rzecze mu Jezus: Włóż miecz swój do pochwy; wszyscy bowiem, którzy miecza dobywają, od miecza giną (Mt.26:52)". On dobył i użył miecza i winien od miecza zginąć. Prawo Boże, od czci i wiary odsądzać, to rozsądne Panie Jerzy w Pana wieku?
Rozpisałem się, a to święta jeszcze i trza jeszcze poświętować. Lekko się czyta ten Dziennik, choć są zdania tak złożone, że trzeba się chwilę zastanowić co właściwie mówią. Ale to nie moja grządka, przeczytałem, bo wygrałem, jakby nie to, nigdy byśmy się pewnie nie zeszli (ja z Dziennikiem). Jak napisałem na początku, nie ocenie, bo nie mam jak. I nie polecę, bo nie, takie kaprycho (i nie z powodu luterstwa, sam jestem agnostykiem nonteistą i lewicowcem)