„Dwie role, to życie bogate podwójnie, urozmaicone i gęste.”
Japonia to kraj oddalony od naszego o tysiące kilometrów. Co o nim tak naprawdę wiemy? Osoba, która interesuje się Krajem Kwitnącej Wiśni może pewnie pochwalić się mniejszą bądź większą znajomością języka japońskiego, obeznaje się z tradycjami i ciężko jest ją oderwać od oglądania anime czy czytania mang, bądź Murakamiego. Jednak dla osoby, która na co dzień nie styka się z tą tematyką Kraj Wschodzącego Słońca kojarzy się przede wszystkim z samurajami, sztukami walki, zieloną herbatą, sushi, Hello Kitty czy ostatnio z trzęsieniami ziemi, tsunami i wybuchem elektrowni atomowej w Fukushimie.
Aleksandra Watanuki, autorka Japońskiego Codziennika (#2) wyjechała do Japonii w 1988 i tam już pozostała. Od tego czasu można powiedzieć jest rozrywana między dwoma światami – polskim i japońskim.
Wszystko zaczęło się od bloga, który prowadziła autorka obu części książki. Zamieszczała na nim wpisy dotyczące jej życia w Kraju Kwitnącej Wiśni. Pisała na nim to co jej się podoba w tym kraju, co nie i zamieszczała najnowsze doniesienia z tego kraju takie jak choćby już wcześniej wspomniane wydarzenia z marca 2011. Później na jego bazie powstały obie książki, które zawierają wpisy z owego bloga. Poza czytaniem postów możemy się delektować zdjęciami z przeróżnych eventów i miejsc.
Dla mnie jako dla otaku (tak wiem, że to negatywne określenie) ta książka jest kolebką wiedzy. Wiadome jest nie od dziś, że Japończycy próbują jakby to powiedzieć, grać przed innymi cudzoziemcami. Przez co zwykły gaikokujin będzie o nich myślał o nich stereotypowo. Będzie powtarzał, że Japończycy to naród, który nie potrafi okazywać sobie uczuć czy zamknięty na inne narody np. w sprawach mieszanych związków. Tak nie jest. Japończycy potrafią okazywać sobie uczucia tylko nie robią tego w tak bezpośredni sposób jak inne narody. Oni nie muszą obściskiwać się w miejscach publicznych, aby pokazać, że kochają drugą osobę. Do tego są coraz bardziej otwartym narodem, ale bardzo szanują swoje tradycje i przeraża ich to, że ktoś obcy może je roznieść w pył.
W Japońskim Codzienniku poza ciekawostkami z życia Polponki najbardziej podobały mi się zdjęcia. W szczególności zdjęcia sakury. Mówi się, że jeśli chce się jechać zwiedzać Japonię to najlepiej robić to właśnie na wiosnę, kiedy kwitną wiśnie lub na jesieni, kiedy czerwienieją kasztany. Patrząc na te zdjęcia ciągle powtarzałam, że zazdroszczę autorce, że tam jest i może to wszystko oglądać.
Podsumowując książka ta jest odpowiednia dla każdego. Możemy się z niej dowiedzieć przeróżnych rzeczy o Kraju Wschodzącego Słońca jak i o jej mieszkańcach. Znajdziemy w niej zabawne historie jak i takie, które nas zasmucą. Dodatkowo zdjęcia i linki do filmików pozwolą nam się bardziej wczuć w ten klimat i po prostu zatracić się w Japonii.
„Świat zmienia się na naszych oczach i to, co jeszcze niedawno było aktualne, z dnia na dzień staje się historią…”