Księżniczka Popiołu recenzja

Jakie rozterki miewają zniewolone księżniczki?

Autor: @sehar ·6 minut
2021-04-02
Skomentuj
1 Polubienie
Gdzieś w stylizowanym na fantasy świecie brutalny najeźdźca podbija spokojny kraj, morduje jego królową, a z mieszkańców czyni niewolników. Oszczędza jedynie młodą następczynię tronu, ale dziewczyna szybko przekonuje się, jak wysoką cenę będzie musiała zapłacić za pozostanie przy życiu. Zmuszona do zamieszkania na dworze swojego największego wroga i tyrana gnębiącego zniewolony lud Theodosia doświadcza przemocy, upokorzeń i strachu. Jednak pewne wydarzenia rozpalają w niej ogień buntu. Zamierza odzyskać skradzione dziedzictwo, wyzwolić poddanych i zemścić się na sprawcach wszystkich swoich nieszczęść. Czy starcza jej determinacji, siły i odwagi, by przetrwać na pełnym intryg dworze oraz poderwać ludzi do walki?

To brzmi nieźle, więcej – to brzmi interesująco. Dostajemy tyranię i opresją, rebelię, spiski, zemstę i bohaterkę w kiepskim położeniu z silną motywacją do walki, że tak ujmę, „za wolność naszą i waszą”.
Zamieszczenie tak atrakcyjnych motywów w książce zazwyczaj prowadzi do tego, że czyta się ją z napięciem i zachwytem od pierwszej do ostatniej strony. Przy lekturze obgryza się paznokcie, zastanawiając się jak bohaterka poradzi sobie z dworskimi intrygami i wrogami oraz czy przybliży się ona do osiągniecia upragnionego celu.
Tak powinno być w teorii. Życie jednak po raz kolejny pokazuje, że teoria swoją drogą, a praktyka swoją.
Nie będę owijać w bawełnę. Powiem wprost. „Księżniczka Popiołu” jest dobrym przykładem tego jak można skopać ciekawy pomysł na powieść. Bez trudu da się przy niej odhaczyć najbardziej powielane w młodzieżówkach wątki. Na pozór zwyczajna główna bohaterka, w której kryje się wielką moc? Check. Wkurzający trójkąt miłosny? Check. Bliska psiapsiółka? Check. Nie zrozumcie mnie źle. YA tak jak horrory czy kryminały rządzą się swoimi prawami. W każdym gatunku powieści mogą powtarzać się pewne schematy. Trzymanie się schematów nie jest takie złe pod warunkiem, że napisane są one w sensowny, przemyślany sposób i nie zmuszają czytelnika do zastanawiania się czy autor w ogóle wie co pisze.

Problemy z „Księżniczką Popiołu” zaczynają się już na etapie kreacji świata przedstawionego. Mamy bajkowo – utopijną krainę Astrea rządzoną przez królową spędzającą czas na sadzeniu roślinek w ogrodzie i wzdragającej się przed zamknięciem w celi nawet przestępcy. Co niektórzy z jej poddanych posiadają talent do władania mocą któregoś z czterech żywiołów za pośrednictwem magicznych kamieni wydobywanych w kopalniach. Ten magiczny potencjał na niewiele się zdaje, bo kraina zostaje podbita przez brutalny lud Kalovaxian przypominający jakąś taką mieszankę wikingów z Cesarstwem Niemieckim. Przy bliższym poznaniu szybko przekonujemy się, że Kalovaxianie mają niewiele wspólnego z jednymi i drugimi czy jakimkolwiek innym krajem prowadzącym imperialną politykę. Najtrafniejszym porównaniem byłoby porównanie ich do szarańczy. Tak, tych owadów poruszających się stadami i pożerających uprawę za uprawą. Kalovaxianie niczym szarańcza opanowują jeden kraj i gdy już wszystko przepiją, przejedzą, sprzedadzą, zniszczą to po prostu przenoszą się ze swoim władzą do następnego państwa i cała zabawa zaczyna się od początku. Tym oto sposobem „wprowadzają się” na kilka następnych lat do pałacu głównej bohaterki.

Chociaż wywodzi się ona z królewskiego rodu, który do niedawna rządził w podbitej przez Kalovaxian krainie to Kaiser, czyli sam wielki władca we własnej osobie postanawia ją oszczędzić. Laura Sebastian próbuje wmówić czytelnikom, że jej bohaterka jest potrzebna najeźdźcy jako zakładnik, polityczny pionek. Słabo wychodzi to przekonywanie, bo łatwiej uwierzyć, że Kaiser trzyma ją przy sobie, bo lubi ją upokarzać, nazywać z kpiną Księżniczką Popiołu (tytułu będącego przeciwieństwem dumnego miana Królowej Ognia) czy publicznie wymierzać chłostę za bunty niewolników i wybryki rebeliantów. Poza byciem obiektem do upokarzania oraz okazjonalnym dostawaniem batów bohaterka nie wydaje się być potrzebna do czegoś ważnego.

Uczciwie byłoby przyznać, że całkiem nieźle została pokazana chęć przetrwania dawnej księżniczki wśród jej wrogów. Dziewczyna traci matkę w wieku sześciu lat, zostaje zmuszona do zapomnienia o swoim prawdziwym imieniu i pochodzeniu. Musi uważać na każdy gest i słowo, ponieważ jest pod stałą obserwacją. Nic dziwnego, że Theodosia czuje się bezsilna i z takim sentymentem wspomina czasy sprzed podboju. Mogłaby być kimś w rodzaju Sansy Stark uczącej się poruszać po królewskim dworze i nabywającej doświadczenia w politycznych gierkach. Niestety cała ta koncepcja szybko leci na łeb, na szyję, kiedy na horyzoncie pojawiają się kandydaci do serduszka Theo. Jeden z nich to Søren, książę Kalovaxian i syn samego Kaisera. Drugim okazuje się przyjaciel z dzieciństwa o imieniu Blaise, który działa w rebelii. Przez kolejne rozdziały będziemy śledzić, jak bohaterka wymienia się pocałunkami to z jednym, to z drugim chłopakiem. Søren jest miłą osobą, pomimo iż wywodzi się z wrogiego ludu, współczuje Theo. Z kolei Blaise stara się nią opiekować, chronić, a jednocześnie namówić do ucieczki i walki o wyzwolenie swoich poddanych. Dylemat Theodosii w obu przypadkach wygląda tak: „chyba lubię Sørena”, a za chwilę „to przecież mój wróg!”, by znowu wrócić do „no, naprawdę go lubię, jest taki słodki” i znowu „nie, to wróg, wróg, wróg…” oraz „Blaise ma rację, muszę coś zrobić dla mojego ludu, bo tak strasznie cierpi w tych kopalniach” i moment później „jestem do niczego, tak bardzo cierpię” i znowu „mój lud cierpi, mordują go i gwałcą” i znowu „mieszkam w pałacu, noszę ładne suknie, ale tak bardzo cierpię, tak bardzo”. Jak widać Theo waha się nie tylko w kwestiach miłosnych. Bohater ma oczywiście prawo przeżywać rozterki, wahać się przed podjęciem ważnej decyzji, jednak Theo, która co rusz zmienia zdanie i powtarza sobie niemal jak mantrę, że musi zniszczyć wrogów i zakończyć cierpienia poddanych sprawia, że staje się ona męcząca, mało wiarygodna.

W książce pojawia się gromadka postaci pobocznych spośród których najbardziej wyróżnia się bliska przyjaciółka głównej bohaterki z którą ta przez większość czasu plotkuje oraz małżonka Kaisera, która w prawdzie pojawia się na krótko, ale bez wątpienia jest smutną, tragiczną kobietą. Nie można przy tym pominąć Kaisera robiącego za czarny charakter. Jest tak przerysowany w swojej roli złego tyrana, że aż dziw, iż nie podkręca wąsa i nie rechocze złowieszczo jak antagonista z kreskówek dla dzieci.

„Księżniczka Popiołu” obiecuje nam zgrabnie napisaną historię z rebelią i politycznymi wątkami, jednak te intrygi, rebelie, przygody dość szybko stają się jedynie tłem dla rozkwitającego romansu. Autorka, tu ponownie trzeba uczciwie przyznać próbuje nakreślić jakąś intrygę, lecz jest ona tak prosta i oczywista, że fani tych wątków nie będą mieli przy niej żadnej frajdy. Nie pomaga temu fakt, że powieść jest napisana w pierwszoosobowej narracji przez co dworskie życie śledzimy tylko z perspektywy Theo.

„Księżniczkę Popiołu” można uznać za mocną przeciętną powieść. Niektóre jej elementy wypadają mało logicznie, zachowania bohaterów potrafią sprowokować do przewracania oczami i zastanawiania się gdzie podział się ich zdrowy rozsądek. Nie jest to koszmarnie źle napisana historia, ale nie ma też co ukrywać, że istnieją książki o podobnej tematyce, które dużo lepiej ukazują motyw buntu, polityki, opresji i walki o wolność.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-04-02
× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Księżniczka Popiołu
2 wydania
Księżniczka Popiołu
Laura Sebastian
7.1/10
Cykl: Trylogia Księżniczki Popiołu, tom 1

Nie wszystkie bitwy wygrywa się dzięki sile... Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę, Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Tego dnia Kaiser odebrał jej rodzinę...

Komentarze
Księżniczka Popiołu
2 wydania
Księżniczka Popiołu
Laura Sebastian
7.1/10
Cykl: Trylogia Księżniczki Popiołu, tom 1
Nie wszystkie bitwy wygrywa się dzięki sile... Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę, Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Tego dnia Kaiser odebrał jej rodzinę...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Księżniczka popiołu to opowieść o Theodosii, młodej dziewczynie, która wzięta w niewolę żyje wśród znienawidzonego przez siebie ludu. Przed dziesięciu laty, kiedy oprawca podbił jej kraj i zabił Król...

@zaczytany.bebenek @zaczytany.bebenek

Muszę przyznać że "Księżniczka Popiołów" nigdy nie była książką, którą musiałam przeczytać na już. Ciągle ją odkładałam mówiąc sobie "może następnym razem...". Ostatnio jednak w końcu się przemogłam ...

@bookjedenwie @bookjedenwie

Pozostałe recenzje @sehar

Gracja i furia
Niby feminizm, niby romans, czyli o tym jak napisać o wszystkim i o niczym

Literatura ma to do siebie, że zmieniają się w niej co jakiś czas trendy. W szczególności dotyczy to tak zwanej bestsellerstyki. Każdy, kto obserwuje rynek wydawniczy cz...

Recenzja książki Gracja i furia
Moja przyjaciółka opętana
Ja, moja przyjaciółka i nasz(e) demon(y)

Nie mam w zwyczaju oceniać książki po okładce, jednakże okładka “Mojej przyjaciółki” przyciągnęła mój wzrok. W pozytywnym sensie. Od razu skojarzyła się mi z popularnymi...

Recenzja książki Moja przyjaciółka opętana

Nowe recenzje

Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
Bez serca
Bez serca
@historie_bu...:

„Jest iskrą w ciemności. Tańczącymi płomieniami pod rozgwieżdżonym niebem. Lśni jaśniej niż ktokolwiek inny w tym miejs...

Recenzja książki Bez serca
Mikołaj do wynajęcia
𝗠𝗮𝗴𝗶𝗰 𝗠𝗶𝗸𝗲
@gala26:

𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗 𝑑𝑜 𝑤𝑦𝑛𝑎𝑗ę𝑐𝑖𝑎 to ostatnia książka świąteczna, którą przeczytałam w tym roku. Była to niezwykła przygoda literack...

Recenzja książki Mikołaj do wynajęcia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl