Player One recenzja

Jak zostać geekiem – poradnik dla zaawansowanych

Autor: @RuBrykaPopkulturalna ·5 minut
2020-03-21
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Jest coś niesamowicie beztroskiego, radosnego i ekscytującego w poszukiwaniu jajka należącego do podstarzałego ekscentryka… chwila, to nie zabrzmiało zbyt dobrze… jeszcze raz. Jest coś niesamowicie beztroskiego, radosnego i ekscytującego w poszukiwanie starannie ukrytych easter eggów. Teraz lepiej.

Coraz popularniejsza intertekstualność wpycha bohaterom w usta słowa znane z innych filmów, pozwala bezkarnie śmiać się z konkurencji i bawi widza gościnnym udziałem jawnie niepasujących elementów. Twórcy nieustannie puszczają oczko do bardziej spostrzegawczych odbiorców, sprawdzają ich wiedzę oraz tworzą niedostępne dla każdego relacje. Oferują grę w chowanego i podchody, dzięki którym popkultura jest jeszcze cudowniejsza. Zazwyczaj jest to jedynie słodki dodatek do większej całości. Deser przygotowany dla najaktywniejszych. Zdarzają się jednak teksty przenoszące zabawę z nawiązaniami na znacznie wyższy szczebel. Steven Spielberg zeszłorocznym Ready Player One przyćmił wszystkie moje dotychczasowe Gwiazdki, oferując wielki test wiedzy o popkulturze, w którym obecność easter eggów stała się daniem głównym. Dlatego gdy w końcu sięgnąłem po książkę Ernesta Cline, w oparciu o którą pracował reżyser, moment ten wyglądał jak kulminacyjna scena z Ostatniej Krucjaty.

W niedalekiej przyszłości Ziemię dotyka poważny kryzys energetyczny. Zaraz za nim dziarskim krokiem nadszedł ten ekonomiczny, całkiem nokautując kolejne pokolenie. Brak pracy, pieniędzy, własnego miejsca na świecie i perspektyw zamienia życie w smutną egzystencję. Biedne społeczności stłoczone w wielkich, złożonych z przyczep kempingowych konstrukcjach wiodą wyżęty z emocji żywot z dnia na dzień. „Jutro” bowiem nie reprezentuje sobą najmniejszej nawet wartości. Młodzi ludzie nie wiedzą, co stracili oraz co mogliby zyskać. Zawieszeni w próżni, pozbawieni nadziei i powodów do walki, prezentują sobą niezwykle smutny obrazek. Jedyną ucieczką dla złamanego pokolenia „straconych milionów” jest OASIS. System wirtualnej rzeczywistości, dający graczom niemal nieograniczone możliwości. Wystarczy gdzieś się zaszyć, naładować akumulator, włożyć gogle i dać nura do jednego z milionów niezwykłych światów, a smutnej szarej codzienności przekazać serdecznie pozdrowienia. Nawet ta ucieczka może zostać im jednak odebrana. Twórca gry umiera, a w swoim testamencie ogłasza wielkie poszukiwania. Ten, kto odnajdzie trzy klucze i ukryte jajo zyska pełnię praw do OASIS. Dla korporacji lubujących się w natarczywych reklamach i kontach premium jest to łakomy kąsek. W tym czasie gracze przecierają itemy i wyciągają potiony ze spiżarni. W końcu mają o co walczyć i to w wojnie, w której liczy się spryt, przenikliwość i miłość do popkultury.

Zanim jednak dojdzie do zaciętych starć i prężenia swoich artefaktów przez obie strony poznajmy Wade’a. Chłopak jest książkowym przedstawicielem gatunku, który współczesną nazwę zyskał od swojego środowiska naturalnego. Złośliwcy powiedzieliby o nim „piwniczniak” (po latach przekuliśmy określenie „geek” w coś, co można nosić z dumą). Całe swoje życie spędza przed ekranem laptopa lub w wirtualnej rzeczywistości. Wszelkie punkty umiejętności zainwestował w wiedzę na temat popkultury. Zna dokładną dyskografię zespołów grających w latach 80., z pamięci cytuje dialogi z większości sitcomów i filmów z tego okresu i wie, że japoński Spider-Man miał wielkiego robota. Sprawność fizyczną ograniczył do zdolności manualnych i sprawnego posługiwania się joystickiem… Oczywiście wszystko to kosztem interakcji społecznych. Jednak po co mu one, skoro wymienił swoje życie na życie awatara w OASIS. Brzmi jak ktoś, z kim złapalibyśmy wspólny język?

Ku dość sporemu zaskoczeniu, książka prezentująca się niczym spis powszechny popkulturowych cudowności rozwija się niezwykle powoli. Na samym początku utknęliśmy z bohaterem w startowej lokacji. W kieszeni ma za mało kredytów, by podróżować i badać zakątki odległej galaktyki – niczym odcięty od karty rodziców dzieciak w grze „pay to win”. Otrzymujemy więc niezwykle długi wstęp pełen wyjaśnień i szczegółowej prezentacji świata przedstawionego. W iście pamiętnikarskiej konwencji usta Wade’owi się nie zamykają i raczy nas szczegółami ze swojego życia. Jest trochę jak ten nielubiany samouczek stojący nam na drodze do rozpoczęcia właściwej przygody. Chociaż chcielibyśmy przeskoczyć dalej, mamy okazję poczuć się jak nasz smutny bohater. Wszelkie słodycze są poza jego zasięgiem, ale wgapianie się w sklepową wystawę i tak jest lepsze niż powrót do brudnej przyczepy kempingowej.

W końcu akcja zaczyna się coraz bardziej rozkręcać, a Player One zamienia się w Podręcznik dla zaawansowanych geeków, czyli co powinieneś wiedzieć, by być mocno pokręconym fanem. Tak naprawdę mamy do czynienia z wielką listą ciekawostek, informacji i czasem dość nieoczywistych tytułów, które warto znać. To właśnie wokół całej tej wiedzy kręci się (w przeciwieństwie do filmu) cały konkurs Hallidaya. Cline miesza ze sobą najbardziej klasyczne elementy, dorzucając do nich te mniej znane, niszowe czy zapomniane. W wielu momentach wszystkie intensywnie się na siebie nakładają, tworząc popkulturowy miszmasz tak bardzo podobny do niejednej listy „to read. to watch”. Japońskie potwory, gry tekstowe, Blade Runner i Take On Me lecące w tle — wszystko to wygląda jak wizyta w głowie rasowego geeka, tyle tylko, że…

Autor wyraźnie ma problem ze znalezieniem właściwych narzędzi potrzebnych do zabawy wszystkimi popkulturowymi symbolami. Brakuje błyskotliwości i humoru w puszczaniu oczka do czytelnika. Całym kolorowym asortymentem bawi się sam autor, a nam pozwala co najwyżej popatrzeć. W książce w zasadzie easter eggi się nie pojawiają. Odkodowane i podawane na twardo są niemal natychmiast, odbierając nam zabawę w poszukiwacza i spychając do roli biernego odbiorcy. Efektem jest bohater nieustannie przechwalający się swoją wiedzą i oczytaniem oraz czytelnik, który niczym młodszy brat może oglądać rozrywkę znad ramienia tego starszego.

Player One zaraz po powolnym wstępie jest w stanie zaoferować całkiem sporo akcji i przyzwoitej zabawy. Gdy historia w końcu zaczyna wkraczać na właściwe tory, ciężko się oderwać. Książka z łatwością powinna trafić do początkujących i średnio zaawansowanych miłośników popkultury, by stać się dla nich kompendium ciekawostek i (całkiem możliwe) przewodnikiem po jeszcze nieodkrytych rejonach. Może być również testem na zawartość geeka w geeku. Gorzką pastylką jest natomiast brak możliwości wykazania się własną wiedzą i uruchomienia zmysłu poszukiwacza przygód. To trochę jakby po obejrzeniu Indiany Jonesa chwycić za książkę do historii. Z całą pewnością dobrze nam to zrobi, ale o hasaniu po katakumbach możemy zapomnieć.

RuBryka Popkulturalna ocenia: 7.5/10.

Recenzja ta została początkowo opublikowana na portalu Nerdheim.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-01-11
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Player One
3 wydania
Player One
Ernest Cline
8/10

NAJLEPSZA POWIEŚĆ SCIENCE FICTION 2011 według Amazonu i największej sieci księgarskiej USA Barnes & Noble 2011. Bestseller "New York Timesa" i "USA Today". Kupiony przez amerykańskiego wydawcę za sześ...

Komentarze
Player One
3 wydania
Player One
Ernest Cline
8/10
NAJLEPSZA POWIEŚĆ SCIENCE FICTION 2011 według Amazonu i największej sieci księgarskiej USA Barnes & Noble 2011. Bestseller "New York Timesa" i "USA Today". Kupiony przez amerykańskiego wydawcę za sześ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Po obejrzeniu filmu z ochotą sięgnęłam po książkę. Nie rozczarowałam się. Ta książka to świetny "zabijacz" czasu, który zabiera czytelnika w fantastyczny, wirtualny świat OASIS. Miejsce to jest dla ...

@Vista @Vista

2045 rok, amerykańska dystopia. Wade to biedna sierota mieszkająca u ciotki-narkomanki w slumsach zbudowanych z piętrzących się stert bezużytecznych samochodów. Świat jest ogarnięty kryzysem energety...

@KazikLec @KazikLec

Pozostałe recenzje @RuBrykaPopkultur...

Wieża asów
Rozdanie na porządnym haju

Potwór rodem z opowiadań Lovecrafta? Masoneria złożona z niepoczytalnych nadludzi? Międzyplanetarni szpiedzy, inwazja kosmicznego robactwa, superbohaterskie starcia i za...

Recenzja książki Wieża asów
Bogowie muszą być szaleni
Toksyczne uczucia do własnej bohaterki

W drugim tomie przygód niezwyciężonej Dory Wilk okazuje się, że nie tylko bogowie potrafią być szaleni. Wszystko wskazuje na to, że nieokrzesane rozentuzjazmowanie swego...

Recenzja książki Bogowie muszą być szaleni

Nowe recenzje

Zło w ciemności
W ciemności wszystko jest straszniejsze.
@florenka:

“Zło w ciemności” to kolejna książka Alex Kavy, w której pierwsze skrzypce odgrywają agentka FBI Maggie O’Dell, Ryder C...

Recenzja książki Zło w ciemności
Arcana
Arcana
@zakaz_czyta...:

Lubicie motyw pętli w czasie w książkach? Muszę przyznać, że do tej powieści podchodziłam z bardzo otwartą głową. Już ...

Recenzja książki Arcana
Nic oprócz strachu
„Nic oprócz strachu”
@gulinka:

Sięgając po „Nic oprócz strachu”, zaczęłam się zastanawiać, czym jeszcze Magdalena Knedler może nas zaskoczyć. Moja prz...

Recenzja książki Nic oprócz strachu
© 2007 - 2024 nakanapie.pl