"Player One" odkryłam dzięki zwiastunowi w kinie. Od razu widziałam, że to coś dla mnie. Jednak w momencie w którym odkryłam, że jest to ekranizacja książki, moje podekscytowanie tylko wzrosło i za cel honoru uznałam przeczytanie książki przed pójściem na film do kina. Ernest Cline prezentuje nam nieciekawą wizję przyszłości, w której paliwa kopalne są na wykończeniu, Ziemia jest przeludniona, a dodatkowo pogoda na Ziemi staje się nieprzewidywalna, w skrócie - głód, brud i ubóstwo wszędzie. Ale w tak strasznej wizji jest jeden promyk nadziei - nazywa się on OASIS. Wirtualna rzeczywistość, która jest czymś dużo więcej niż zwykłą grą. To nowy sposób na życie - w OASIS ludzie pracują, bawią i uczą się.
Jednak w dniu, w którym umiera Halliday, twórca tej wspaniałej rzeczywistości, idol milionów, gra przeradza się w gigantyczny konkurs. Gdzieś w odmętach tysięcy stworzonych planet znajdują się trzy klucze i trzy bramy, które skrywają wielką fortunę i ... prawa administratora do OASIS. Wtedy setki graczy rzucają się w wielki wyścig, szukając wskazówek do rozwiązania zagadek w zostawionym przez twórcę Almanachu Anoraka, od teraz świętej księdze każdego jajogłowego - czyli oddanych poszukiwaczy ukrytego Wielkanocnego Jaja.
Wade Wats jest jedną z takich osób - jego całe życie skupione jest w wirtualnym świecie. To tam Wade, pod postacią awatara zwanego Parzivala, nauczył się liczyć i czytać, a teraz uczęszcza do wirtualnej szkoły. Jest jajogłowym w pełnym ...