Pierwsza powieść Izraela Jozuego Singera wydana w 1934 r., ogromnie mnie zaskoczyła. W tym miejscu można postawić pytanie: dlaczego? Po pierwsze, pewnie dlatego że jak dotąd nie poznałam talentu literackiego jej autora, a po drugie, że spodziewałam się dostać stosunkowo lekką, może nieco egzotyczną, fikcyjną opowieść - trochę romans, z przeszłych czasów. W rzeczywistości okazała się powieścią o głębokiej treści, której bogactwo językowe, nawiązania kulturowe, historyczne i konteksty interpretacyjne są tak liczne, że mogłyby stać się tematem niejednej pracy magisterskiej.
To, co w "Josiem Kałbie" uderzyło mnie najbardziej , to bijący z jego kart realizm. Realizm czasów i odizolowanego świata chasydów, niby historycznie i geograficznie wcale nie tak odległego, a jednak zupełnie obcego. Do tego opisanego po mistrzowsku i tak szczegółowo, tak dosadnie, jak mógłby to zrobić tylko wywodzący się ze środka tego kręgu żyd , bo nikomu innemu nie uszłoby to płazem (prawdopodobnie). A obrazek choć barwny, nie jest sztucznie podkolorowany, a świat, choć stojący u progu nowoczesności, zabobonny i zacofany, poróżniony i zawistny.
Urodzony w Biłgoraju I.J. Singer umieścił w swej powieści kilka wątków osobistych i historycznych. Celowo zmieszał je z fikcją i zmienił przydomki bohaterom, by ze względu na żyjących mieszkańców Biłgoraja, nikogo nie urazić. Zaczynając od rodzinnego miasta, które w książce nazwał Białogórą, poprzez wątek cadyka i jego córki Serełe, która wyszła za mąż za syna innego cadyka - wypisz wymaluj matka pisarza, ślubu upośledzonej ciężarnej dziewczyny, który w Biłgoraju - dla ratowania pobożnych żydów przed epidemią cholery w 1915 r., rzeczywiście się odbył, na atmosferze ogromnej niechęci chasydów z Kongresówki do swoich braci w wierze z Galicji kończąc.
Warto dodać, że Singer ten niechlubny realizm genialnie połączył z legendarnym motywem żyda wiecznego tułacza, który z początkiem XX w. ponownie zyskiwał na popularności i budził w kręgach inteligenckich szczególne zainteresowanie.
Moim zdaniem książka ma wielką wartość kulturową. Wszystkim zainteresowanym historią i dobrą literaturą, zdecydowanie ją polecam.
Lektury wysłuchałam z przyjemnością w bardzo dobrej interpretacji Jana Marczewskiego.