Sachalin - największa rosyjska wyspa, leży na Oceanie Spokojnym, kształtem przypomina sterleta, ma surowy klimat i bolesną historię. Do czasu wybuchu wojny rosyjsko - japońskiej w 1905 r. ten niegościnny, długi na niemal tysiąc kilometrów kawałek lądu był miejscem zsyłek i katorgi tysięcy skazańców, wśród których znalazł się i Bronisław Piłsudski, i wielu innych Polaków.
To tutaj, trzydziestoletni Anton Czechow - autor coraz bardziej znanych opowiadań, zniechęcony dotychczasową twórczością, przybył latem 1890 r. aby rozpocząć trzymiesięczną eksplorację wyspy. Jej celem było poznanie życia zesłańców i opisanie funkcjonowania rosyjskiej kolonii karnej. Czechow, powziąwszy zamiar dotarcia do wszystkich zamieszkanych na wyspie miejsc i przepytania jak największej liczby osób, przystąpił do realizacji planu pod pretekstem przeprowadzenia spisu ludności Sachalinu. Zdeterminowany, z przygotowanymi przez siebie formularzami, przemierzał wyspę uchodząc wśród zesłańców za urzędnika państwowego. Od generała - gubernatora przyamurskiego A.N. Korfa uzyskał zezwolenie na dostęp do wszystkich więzień, osad i dokumentów, ale z zakazem kontaktowania się z więźniami politycznymi. Dzięki dociekliwości i skrupulatności godnej statystyka powstał raport na temat stanu carskiego systemu karnego w sachalińskich realiach i miarodajny obraz zesłańczej egzystencji.
W pierwszej części książki autor analizuje dane zebrane w trakcie spisu, tworząc na ich podstawie ogólną charakterystykę poszczególnych osad oraz panujących w nich warunków. Czechow na rzecz spisu notował następujące informacje: -nazwa osady, -nr gospodarstwa, -stan prawny spisywanego (osiedleniec czy katorżnik) - przy czym wolni byli spisywani tylko jeśli mieli udział w gospodarstwie zesłańca np. żona, dziecko (ślubne /nieślubne/ przygarnięte), parobek, lokator -imię i nazwisko -wiek -wyznanie -miejsce urodzenia -rok przybycia na Sachalin -zajęcie -wykształcenie -stan cywilny -zasiłek od państwa. Dla niektórych czytelników ta część książki może być mało porywająca, jednak jej ogromna wartość dokumentalna jest niezaprzeczalna, a dla zainteresowanych tematem naprawdę ciekawa.
Sachalin był miejscem gdzie z uwagi na warunki geograficzne, więźniowie cieszyli się względną wolnością - nie wszyscy mieszkali na terenie więzień, które podobnie jak w innych częściach Rosji były przerażającymi miejscami. Ich podstawowe wyposażenie stanowiły nary, na których katorżnicy spali
... na gołych deskach albo na starych porwanych workach, na własnej odzieży i na różnych szmatach, odrażających z wyglądu. Na narach leżą też czapki, buty, kawałtki chleba, puste butelki po mleku zakorkowane kawałkiem papieru albo gałganem, prawidła do butów; pod narami skrzynki, brudne worki, tobołki, narzędzia i wszelkiej maści chłam.(...) widzimy bydlęce życie, nihilistyczne w pełnym sensie tego słowa, wykluczające własność, samotność, wygody, spokojny sen." (s.64)
Czechow zauważa, że ciągłe przepełnienie, wilgoć, smród i brud, wpływ złych na dobrych, oduczanie gospodarności, donosicielstwo i hazard jedynie oddalały od celu, jakim powinna być naprawa (dzisiaj powiedzielibyśmy resocjalizacja) przestępcy, by po skończeniu katorgi oddać społeczeństwu ludzi pożytecznych, np. wyszkolonych w konkretnym fachu majstrów. Po trosze sytuację katorżników łagodziły otwarte przez większość dnia więzienne bramy. Na Sachalinie nie było też przymusu noszenia kajdan, wyjątek stanowili uciekinierzy i recydywiści, którym wymierzano karę chłosty i na stałe przykuwano do taczek. We własnych chatach lub na podnajmie mieszkały wszystkie zesłanki i więźniowie mający rodziny, rzemieślnicy i dobrze się sprawujący. Więźniowie i osiedleńcy (katorżnicy po odbyciu kary) zakładali nowe osady, budując domy, tworząc nieformalne związki i prowadząc gospodarstwa rolne. Marazm, niewiedza - typowa dla zesłańców pochodzących z miasta, brak odpowiedniej pod uprawę ziemi i surowy klimat, zwłaszcza w północnej części wyspy, w większości niweczyły wszelkie ludzkie starania. Zwykle, z powodu ogólnego przeludnienia, gospodarze dzielili swoje chaty ze współgospodarzami i ich rodzinami. W takim zagęszczeniu było niezwykle trudno utrzymać się z rolnictwa. Tylko nieliczni odnosili na tym polu sukcesy, przykładem osada Korsakowska gdzie wszyscy gospodarze posiadali wystarczający do utrzymania się areał ziemi ornej i duże pogłowie bydła. Niestety, dla większości katorżników głód i straszna bieda, a co za tym idzie kradzieże, były na porządku dziennym. Tak jak zjadanie ziarna przeznaczonego na siew i zadłużanie się w państwowej kasie. Gdyby nie państwowe zasiłki żywnościowe dla dzieci, z których korzystali i pozostali członkowie rodzin, śmiertelność wśród ludności Sachalinu byłaby niezwykle wysoka. Część wykształconych zesłańców znajdująca zatrudnienie w państwowych biurach i warsztatach miała nieco lżejsze życie, ale nagminne było tu branie katorżników na służbę bez wynagrodzenia, co wcale nie poprawiało ich bytu. Oczywiście byli i tacy, którzy mimo wszechobecnej nędzy zbili pokaźne majątki na nielegalnym handlu alkoholem, lichwie, zakładach karcianych i prostytucji, na którą był ogromny popyt.
Czechow zwraca uwagę na liczebność mężczyzn i kobiet w poszczególnych osadach i opisuje negatywne skutki nierównomiernej lokacji płci żeńskiej na kondycję poszczególnych kolonii. Szczególnie widoczne były różnice między północnym a południowym Sachalinem, gdzie kobiet było mało, a te, które tu trafiały były zazwyczaj chore lub stare. I tak np. w Jurtach Popowskich, nazywanych Warszawą ze względu na dużą liczbę katolików, na 95 mężczyzn przypadało tylko 16 kobiet, a w całej osadzie było zaledwie 10 rodzin. W liczącym przeszło tysiąc mieszkańców Korsakowie, gdzie ludzie żyli bardziej jak mieszczanie i posiadali dochody z różnych źródeł, nawet wolne kobiety zajmowaly się prostytucją. Było ich aż 16 razy mniej niż w porównywalnym wielkością północnosachalińskim Rykowie (Rykowskoje: 831mężczyzn, 537kobiet), w tym tylko 10 kobiet stanu wolnego. Generalnie, w 1890 r. katorżnice stanowiły 11,5 % wszystkich zesłańców, a ich sytuacja - mimo że ich niewolniczy status się nie zmienił - była i tak lepsza aniżeli dwadzieścia lat wcześniej, kiedy wszystkie zesłanki zaraz po przybyciu na katorgę od razu trafiały do burdelu. Po "reformie" , nowoprzybyłe relokowano do poszczególnych okręgów i domów. Kobietę mógł dostać nawet katorżnik, który miał pieniądze i układy. Kobiety zostawały przypisane do danego osiedleńca, bo stałych robót katorżniczych dla nich nie było. W ich przypadku zsyłka miała na celu rodzenie dzieci i prowadzenie gospodarstw. Wszystkie zostawały konkubinami za wiedzą i zgodą administracji, i nie miały innego wyboru, bo de facto, nie miałyby gdzie mieszkać. Strach, jaki ogarniał niektórych mężczyzn na myśl, że katorżnica mogłaby odejść do innego, wzbudzał w nich pewnego rodzaju szacunek, podobnie jak prostytucja, dzięki której kobiety zarabiały na chleb dla całego domu.
W drugiej części książki Anton Czechow dzieli się swoimi przemyśleniami i wnioskami na temat przeprowadzanej na Sachalinie kolonizacji. Najważniejszy jest taki, że interesy kolonii i więzienia są przeciwstawne, tym samym - nie do pogodzenia. Więźniowie zamknięci w celach tracą zdolności kolonizacyjne i stwarzają najwięcej kłopotów. Wśród tej grupy panuje największe zdemoralizowanie i wycieńczenie fizyczne, co składa się na niską przydatność takiej jednostki dla ogółu społeczności. Z powodu warunków klimatycznych pierwotne założenie aby Sachalin funkcjonował jako kolonia rolnicza było skazane na klęskę już na etapie pomysłu. Jednak Rosjanie musieli przekonać się o tym w myśl powiedzenia: "jak nie zobaczę, to nie uwierzę". Ponadto osiedleńcy, którzy awansowali na chłopów przy pierwszej nadarzającej się okazji opuszczali wyspę katorżników nie oglądając się za siebie. Podobnie postępowały dorastające (15, 16 lat) dzieci zesłańców. Niemal nikt nie chciał tam żyć dobrowolnie. Czechow wytyka też złą organizację kolonii ze strony państwa, widoczną chociażby w notorycznie opóźnionych dostawach niezbędnych towarów, np. narzędzi , materiałów do budowy domów, ziarna do wysiewu, a także niekompetencję urzędników , zwłaszcza w tak kluczowych kwestiach jak (przypadkowe) lokowanie nowych osad i przeludnianie już istniejących.
Pisarz dzieli się spostrzeżeniami na temat rdzennych mieszkańców- Giliaków i Ajnów, poddanych licznym zagrożeniom w wyniku kontaktu z przedstawicielami 'wyższej' cywilizacji. Zauważa, że ich kultura wymiera. W słowach autora daje się wyczuć współczucie dla tych prymitywnych ludów, ale opisuje ich dość nieżyczliwie:
Skóra smagło-żólta, pergaminowa oczy wąskie, rysy twarzy prymitywne; proste sztywne włosy opadają na twarz strąkami, jak słoma na starej szopie, ubrania w nieładzie i byle jakie, a na dodatek kobiety są niezwykle chude i wygladają jak staruchy. Meżatki malują usta czyms niebieskim, przez co ich twarze całkiem tracą podobieństwo do ludzkich, i kiedy obserwowałem powagę, a nawet surowość, z jaką mieszają lyżkami w kotłach i zbierają brudną pianę, zdawało mi się, że widzę prawdziwe wiedźmy. (s.210)
Ciepło pisze o dzieciach. Podkreśla duże znaczenie ich obecności dla całej zesłańczej społeczności. I chociaż dzietność na Sachalinie była niezwykle wysoka, a dzieci blade, chude, wiecznie głodne i wcale niewyczekiwane, to były jedynymi niezepsutymi osobami na tej piekielnej wyspie. Poza tym stanowiły niezwykle mocne ogniwo wiążące kobiety i mężczyzn, i ratujące ich przed najgorszą rozpaczą.
Wstrząsający opis prawzoru Gułagu napisany przez mistrza literatury rosyjskiej Anton Czechow napisał ten reportaż po podróży na Sachalin, którą odbył w 1890 roku. W trakcie swojego pobytu pisarz o...
Wstrząsający opis prawzoru Gułagu napisany przez mistrza literatury rosyjskiej Anton Czechow napisał ten reportaż po podróży na Sachalin, którą odbył w 1890 roku. W trakcie swojego pobytu pisarz o...
Koniec świata, koniec człowieczeństwa. Wracamy do klasyki. Sachalin to miejsce na krańcu świata. Odarte z człowieczeństwa, owiane tajemnicą i symbolizujące ogromne cierpienie. Wydawnictwo Zysk prz...
„Przetrzyj oczy, przywróć czystość sercu – i najwyżej sobie ceń tych, którzy cię kochają, którzy ci dobrze życzą. Nie krzywdź ich, nie obrażaj, z nikim z nich nie rozstawaj się w gniewie: toć nie...
@aniabruchal89
Pozostałe recenzje @Antytoksyna
Wielce prawdziwa fikcja
"Wspomnienia z martwego domu" to zapis przeżyć i obserwacji poczynionych w czasie czteroletniego zesłania w karnej fortecy w Omsku. Fiodor Dostojewski trafił tam za przy...
Poznawanie twórczości Izraela J. Singera zaczęłam z wysokiego C, czyli od powieści "Josie Kałb", uważanej przez krytyków za najsławniejszą powieść autora. Tym razem si...