Profesor politologii z Oksfordu opisuje ostatnie zmiany polityczne w Europie: triumf populizmu i nacjonalizmu, i usiłuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego liberałowie wciąż przegrywają. Była już na ten temat książka Gduli, która opowiadała o polskiej odmianie tego procesu, i która okazała się dla mnie rozczarowaniem. Nie inaczej jest z pozycją Zielonki i zaraz wyjaśnię dlaczego.
Po pierwsze, nazywa Zielonka ostatnie zmiany 'kontrrewolucją' tak jakby poprzednio była rewolucja; to może ma sens w przypadku krajów postkomunistycznych, ale nie dla Europy Zachodniej. Słowo ‘kontrrewolucja' mnie razi, ma konotację negatywną, w ten sposób autor ułatwia sobie zadanie.
Na początku opisuje autor ostatnie zmiany polityczne w Europie, ale robi to bez większego polotu. Powtarza tezy znane z artykułów prasowych, poza tym pisze długo i mętnie. Często ma rację, na przykład, gdy pisze: „demokracja stała się sztuką instytucjonalnej inżynierii, bez wystarczającej przestrzeni na obywatelską partycypację. Nadal organizuje się wybory, ale nie prowadzą one do realnych zmian prowadzonej polityki, ponieważ kluczowe decyzje podejmowane są przez podmioty niewybierane demokratycznie, takie jak banki centralne, sądy konstytucyjne czy Komisja Europejska.” Wszystko to prawda, ale nie uważam, że ten fakt jest przyczyną wzrostu populizmu.
Bardzo słabo wypada w książce analiza wpływu nowych mediów internetowych (Facebook, Twitter itd.) na zmianę preferencji wyborczych, a to moim zdaniem bardzo ważny czynnik decydujący o sukcesie populistów. Poza tym razi to, że autor czasami uprawia demagogię, pisząc np., że nasz kraj „Wiedzie również prym, jeśli chodzi o rozbieżności dochodowe”, to nieprawda, dane Eurostatu pokazują, że Polska jest w środku stawki krajów EU, jeśli chodzi o nierówności dochodowe.
Ponieważ książka w zamierzeniu ma pomagać liberałom, zawiera zalecenia typu: „Moja odpowiedź jest raczej bezpretensjonalna: nie gódźmy się na status quo, próbujmy eksperymentować. Nie ograniczajmy się do walki z atakami na liberalizm, ale słuchajmy krytyków i szukajmy alternatywnych sposobów uprawiania polityki. Próbujmy reagować na społeczne potrzeby i oczekiwania, idźmy do przodu, zamiast się cofać.” Pięknie, tylko stosować....
I jeszcze, są to rozważania czysto teoretyczne, bazujące na lekturze książek czy artykułów naukowych. Nie jest bowiem Zielonka praktykiem, nie robi badań w terenie jak Gdula, nie zbiera i analizuje danych jak Piketty. To nie zarzut, bo można być pierwszej klasy myślicielem bez badań praktycznych (vide Zygmunt Bauman), ale to nie dotyczy naszego autora. Jego rozważania są słabe intelektualnie, poza tym bałaganiarskie i mętne.
W sumie duże rozczarowanie.