Wszystkie miłośniczki i miłośnicy serii pt. "Rywalki" z niecierpliwością czekali na książkę pt "Jedyna", która jak się wszystkim wydawało będzie uwieńczeniem tej wspaniałej bajkowej historii (ale osobiście cieszę się, że pani Kiera Cass postanowiła napisać kolejną część pt. "The Heir" czyli po polsku "Dziedzic", a także już niedługo pojawią się dwa tomy dodatków do powieści "Książę i Gwardzista" oraz "Królowa i Ulubienica" - no ale dość o innych częściach - skupmy się na Jedynej. Z całej książki myślałam, że czekam tylko na zakończenie, aby dowiedzieć się czy America wybierze Maxona czy Aspena, ale szybko przekonałam się, że to opowieść o tym czy to Maxon zgodzi się wybrać Americę. Historia już od początku jest wartka ponieważ zaczyna się słowami: "Tym razem byłyśmy w Sali Wielkiej, męcząc się z kolejną lekcją etykiet, kiedy przez okna zaczęły wpadać cegły". Jak wiemy z wcześniejszych dwóch części serii na pałac chcą napaść rebelianci, ale w tej części dowiemy się właściwie dlaczego to robią. Ta historia łamie także stereotypy o życiu książąt i księżniczek. Widzimy z jakimi niesamowitymi problemami i trudnościami spotyka się Maxon. Ale momentami najbardziej współczułam Americe, która spotykała się z niesamowitym chłodem bijącym w jej stronę od króla Clarksona z powodu jej występu w BIULETYNIE. Pomiędzy 'Elitą' czyli pozostałymi czterema dziewczętami: Celeste, Elise, Kris i Ami, dochodzi na początku do wielu sporów, o to która kandydatka nadaje się najbardziej na żonę księcia. Każda coś z nim przeszła, o co reszta dziewcząt jest zazdrosna. Ale za to ich kochana królowa Amberly, niesamowicie ceniła Americe. Wciąż w jej stronę wysyłała ciepłe słowa otuchy i pokrzepienia. Kiedy czytało się fragmenty ich rozmów i wspólnie spędzonych chwil można było odnieść wrażenie, że America jest pewnego rodzaju faworytką królowej. Wszystko jednak zmienia się nocy, której pod nieobecność króla do pałacu wkradają się rebelianci - bez broni i bez złych zamiarów - i proszą o spotkanie z Maxonem i .... Ameriką. W swojej rozmowie proszą Maxona by zdjął podział klasowy i .... poślubił Americe. Dziewczyna jest szczęśliwa, ale Maxon od razu odrzuca propozycję co załamuje dziewczynę. Zaczyna uważać, że książę jej nie kocha co unieszczęśliwia ją jeszcze bardziej. Jednak jej myśli rozchodzą się jak mgła po późniejszych wyjaśnieniach Maxona. Ta para uczy się miłości jak dzieci uczą się pisania. Poznają coś nowego i wspaniałego co pomaga im w życiu. Jednak to szczęście kończy się kiedy ojciec Ami umiera. Maxon prosi swego ojca by pozwolił Americe polecieć do domu by wesprzeć rodzinę. Na początku król nie zgadza się, ale w ostateczności pozwala jej wyjechać na 4 dni mając nadzieję, że już nie wróci. Pod jej nieobecność Maxon pisze 6 listów, w których wyznaje miłość Ami i choć na początku tego nie chciał wręczył je jej na dowód jego miłości. Później spędzają razem wieczór kiedy to Maxon mówi, że jutro się jej oświadczy i chce z nią spędzić resztę życia. Jednak nic nie może być takie proste. Kiedy Maxon wychodzi pojawia się Aspen. W momencie kiedy przytulił Americę, wchodzi książę i odkrywa prawdę. Jest wściekły. Ami zaczyna krzyczeć, że go kocha, a Maxon krzyczy: "Ze wszystkich kłamstw, które do mnie powiedziałaś to jest najobrzydliwsze" i wychodzi. America jest pewna, że nie wygra i straci miłość swego życia, ale nagle wybucha powstanie rebeliantów. Napadają pałac wskutek czego Maxon zostaje ranny. America krzyczy i płacze nad jego ciałem, a on odpowiada: "Złam mi serce. Złam je tysiąc razy, jeśli zechcesz. Możesz z nim robić, co chcesz, bo należy tylko do Ciebie" W tym momencie Aspen odnosi krzyczącą Ami do schronu gdzie na czekać. Kiedy wychodzi dowiaduje się, że para królewska zginęła, ale Maxon przeżył. Po niedługim czasie odbył się wspaniały ślub. A więc książka jest wspaniałym uwieńczeniem tej historii, ale nie jej zakończeniem. I dzięki wspaniałemu stylowi pisania autorki już nie mogę doczekać się dalszych losów naszej młodej pary.