Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Nie będę ukrywać, że mimo swoich 27 lat lubię sięgać po książki, które są też skierowane do młodszego czytelnika.
Tak właśnie w moje ręce wpadła książka "Katja w Bawarii" Tamary Herwich.
Patrząc na okładkę tej pozycji oraz fakt, że jest to historia wzbogacona ilustracjami "dziecięcymi" byłam po części przekonana, że jest to książka dla bardzo młodego czytelnika - 10-12 lat. Jednak po lekturze tej krótkiej opowieści, która jak sama Pani Tamara wspominała w dedykacji jest historią inspirowaną jej życiem sama zwątpiłam co do grupy docelowej tej historii. No bo raczej rzadko historie ilustrowane omawiają chwałę śmierci dla narodu w wojnie, depresyjne nastawienie do świata lub feminizm w całej okazałości jego próżnych i niewłaściwych pobudek.
Ale wracając do treści:
Zaczynając od początku to główna bohaterka - siedemnastoletnia Katja Steiner myśli, że jej jedyne zmartwienie to słabe stopnie z fizyki i że nic gorszego jej już nie spotka. No, może poza wywodami depresyjnej cioci Nadziei oraz pomysłami wujka Olka, który ma zamiar zostać bohaterem. Niestety musi zmienić zdanie, gdy na tydzień wyjeżdża z Wrocławia do rodziny w Bawarii. Tam ciotka Ulryka, zagorzała feministka, postanawia również z Katji zrobić twardą i niezależną kobietę. Czy dziewczyna tego chce, czy też nie, musi wziąć udział w misji emancypacyjnej. Jak zakończy się przygoda Katji w Bawarii? I co wspólnego mają z tym pająki, popsuta wiertarka i tygrys?
No, ale więcej o samej książce.
Historia jest krótka i dzieje się na przestrzeni około tygodnia i szczerze Wam powiem, że nie umiem powiedzieć wiele więcej o samej treści, ponieważ nie dzieje się tam wiele więcej niż wspomina opis. No może poza tym, że Ulryka - ciocia Katji - bardzo mocno angażuje dziewczynę w prace domowo-naprawcze takie jak naprawa szafy lub płotu, ponieważ chce wszczepić dziewczynie szeroko zakrojony feminizm oraz ciągle nażeka, że zarabia mniej niż jej mąż i nie umie się z tym pogodzić.
O bohaterach także niewiele można powiedzieć, ponieważ żaden z nich nie otrzymał zbyt "dużo czasu" w opowieści - można ich scharakteryzować jednym/dwoma słowami, ale nie więcej.
Autorka obiecuje nam także wybuchy śmiechu - ja niestety ich nie doświadczyłam, ale może po prostu nie trafiły w moje poczucie humoru - tego nie wiem.
Czułam się po prostu jakbym czytała krótkie opowiadanie - może szkolne - i było bardzo poprawne. Styl był w porządku, a historia miała wszystkie składowe popranego opowiadania. Jednak całościowo sama treść była dosyć nijaka i lekko nudna.
Najbardziej zdziwiło mnie, że powstaje tom II opowiadania o Katji, ale ja chyba pozostanę w sferze pierwszej i nie będę wnikać dalej w tę historię.