Zaskakuje mnie i całkowicie otępia – w pozytywnym tego słowa znaczeniu – pięknie wydana książka „Kuchnie świata w wersji Keto”. Kawa stygnie, aromat powala, ale nie teraz, nie mnie. Jednocześnie już za plecami słyszę nadpływającą falę oburzenia, że przecież niemalże co druga książka o kulinariach należy do pięknych, jeśli nie w ogóle do najpiękniejszych, jakie się obecnie ukazują. Ta jest jednak na swój sposób wyjątkowa.
Wydawnictwo miesięcznika Zwierciadło po raz kolejny stanęło na wysokości zadania i sięgnęło wysoko postawionej sobie poprzeczki. Ciężar, kolorystyka, zmysłowość, a jeszcze jej nie otworzyłam, jeszcze nie poznałam, nie powąchałam, nie skosztowałam ani kęsa...
Jestem nią urzeczona. A teraz otwieram i ...
I zaczyna się coś niewiarygodnego. Uwodzona zapachami i smakami rozpoczynam podróż zarówno ciałem, jak i duchem. Rozpoczynam podróż tak smaczną i pyszną, jakiej próżno szukać w biurach podróży. Autorka bloga Ms.Fox udowadnia, że można udawać się w kulinarne wojaże nawet we własnej kuchni. To miejsce bowiem staje się centrum, sercem domu i wszystkich tych, którzy w niej przebywają lub przyjdą zaproszeni zapachami. Nie na próżno mówi się, że kuchnia to CENTRUM DOMU, w którym oczy się ŻYCIE RODZINNE. Lecz wracając na szlak naszej podróży. Wsiadamy do pociągu z napisem KETO. Co to jest za linia? - musiałam zapytać konduktora przed wejściem do podstawionego właśnie składu. I okazuje się, że to Restauracyjny RAJ. I choć nie podają tu chleba, makaronów, czy choćby cukru, a każdą z potraw okraszają wspaniałymi i bogatymi w smaku tłuszczami, to okazuje się, że to „niebo w gębie”. Keto to w zasadniczej mierze nieprzetworzone składniki, przyprawy oraz prostota. Prostota bowiem, czego dowiedziałam się z książki, budzi w tobie kreatywność i pasję gotowania. Wiesz jaką mieć bazę lub smak wyjściowy. Ms.Fox podpowiada ci jedynie to, co zasadnicze pozwalając ci kroczyć jej smakami lub zapuścić się we własne obszary. Kuchnia ma bowiem bawić i inspirować, ale i ... ciekawić, jak każda zresztą podróż. Możesz zmieniać smaki, aromaty, bawić się przyprawami, szukać nowych wrażeń dla podniebienia, ale możesz też kroczyć utartymi szlakami własnych preferencji smakowych.
Podróż po książce to trasa, którą wytyczają między innymi Francja, Włochy, Grecja, czy nasza rodowita kuchnia polska. I już na pierwszej stronie doznaję „orgazmu jajecznego”. Oto omlet francuski. Niby prosty, wręcz śmiesznie banalny i niby nic specjalnego. Jednak przepis opatrzony wstępem – przy każdej recepturze jest zamieszczona krótka notka o jego pochodzeniu – i dokładnym sposobem smażenia sprawia, że dostaję ślinotoku. Nie inaczej jest dalej. Jajka, mięsa, sosy, desery. Odurzona tym wszystkim mogłabym nie dość, że jeść, to PISAĆ. PISAĆ o mojej własnej potrawie w duchu Keto. Dosłownie.
Ta publikacja stanowi bowiem skarb wydawniczy. Jest jak pianka Marshmallowa, która dekoruje korzenną gorącą czekoladę do picia. I choć nie ma cukru, a gorzka czekolada zawiera minimum 80% kakao, to stanowi ona ukoronowanie „Kuchni świata” Eweliny Podez-Siama. To mój toast gratulacji dla autorki.
Ta książka bawi się zmysłami, żongluje smakami. To przygoda, która ma za każdym razem inny finał. Od jutra zaczynam swoją. I choć nie lubię wieprzowiny, czy bigosu, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by w tych potrawach nie użyć zamienników podpowiadanych przez własną fantazję.
dziękuję Sztukater