Fantastyka zdecydowanie za rzadko gości na moich półkach. Na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile książek z tego gatunku przeczytałam. Dzisiaj dołączyła do nich „Niewolnica elfów” Justyny Komudy. Podchodziłam do niej z ostrożnym zaciekawieniem, bo przewaga różowego koloru na okładce nie budzi we mnie dobrych skojarzeń, jednak dałam się przekonać licznymi pozytywnymi opiniami dotyczącymi poprzednich tomów serii.
Jakże jestem zaskoczona, że „Niewolnica elfów” podobała mi się ogromnie. Wszystkiego jest tu w sam raz. Główna bohaterka, Apopi, ludzka dziewczyna przebywa w świecie elfów. Jest hegemonem, więc cieszy się szczególnymi prawami, jednak inni ludzie nie mają tutaj łatwo. Są sługami i niewolnikami, którzy nie mogą samodzielnie decydować o swoim losie. Elfy są silniejsze, bardzie wytrzymałe i długowieczne, więc dominują. Ze względu na pozycje dziewczyny, jej prawa są zrównane z elfimi, dlatego posiada ona zabójcę – wyszkolonego sługę, którego zadaniem jest ochrona swojej pani. Jednak relacja Apopi i Shouta daleko wykracza poza te obowiązki. Jednocześnie dziewczynę łączy burzliwa relacja z następcą elfiego tronu – Shirem.
Świat elfów niewiele różni się od ludzkiego. Jest w nim trochę magii, jednak charaktery i relacje bohaterów nie są już takie odmienne. Zdrady, zadawnione urazy i żądza zemsty napędzają wydarzenia w trzecim tomie z cyklu „Córy lasu”. Apopi poznaje kolejne elfie krainy i prawa, które nimi rządzą. Przeżywa chwile grozy, ledwo uchodzi z życiem, ba, raz nawet umiera. Jednak opieka Shouta i Shira pozwala jej wybrnąć z najbardziej niebezpiecznych sytuacji.
„Niewolnica elfów” jest powieścią drogi. Bohaterowie wędrują po bezkresach elfich królestw, a w trakcie podróży dokonuje się ich przemiana i klarują się wzajemne uczucia. Książka ma niemal same mocne strony. Autorka w przemyślany i dojrzały sposób stworzyła bohaterów, którym nie można zarzucić psychologicznego niedopracowania. Fabuła jest spójna i nie doszukałam się w niej żadnych braków. Jedynie na początku nie mogłam wejść w ten świat, bo nie znałam poprzednich tomów. Jednak z przyjemnością do nich wrócę, bo jestem bardzo ciekawa, co działo się przedtem. Tak samo chętnie poznam dalsze losy Apopi.
Na uwagę zasługuje też wątek miłosny, który dotyczy trzech osób – Apopi i jej dwóch mężczyzn. Dziewczyna w glanach i skórzanej ramonesce nie może wybrać – człowieka lub elfa. Różnica ras jest tutaj jednym z punktów zapalnych, bo elfy uważają ludzi za niższe istoty, które nie są zdolne żyć i myśleć samodzielnie.
„Niewolnica elfów” z jednej strony jest brutalna, bo Apopi musi walczyć o życie, a z drugiej bardzo delikatna i czuła w opisie miłości rodzącej się między nią a dwoma rywalami. Zawiera też elementy humorystyczne, które wynikają z charakteru bohaterki. Jej zaskoczenie tym, czego doświadcza, konieczność odnajdywania się w zupełnie sobie obcych sytuacjach i niewyparzony język sprawiają, że nie raz uśmiechnęłam się podczas lektury.
Dotychczas uważałam romantasy za nie moja bajkę. Jednak „Niewolnica elfów” bardzo mi się podobała. Świetne postaci, wyważona fabuła, pięknie przedstawiony fantastyczny świat sprawiły mi bardzo dużo przyjemności. Idealne „czytadło” – w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta w serwisie nakanapie.pl