"Mamy dwudziesty pierwszy wiek i masę technologii ułatwiającej życie, także miłosne, więc czemu z tego nie skorzystać."
Korzystaliście kiedykolwiek z aplikacji randkowych?
Ja, owszem. W ten sposób poznałam mojego męża.
Tym bardziej cieszę się, że mogłam przeczytać powieść Agnieszki Kareckiej, która porusza ten wątek. Przyznaję, że byłam jej ogromnie ciekawa od kiedy tylko przeczytałam opis.
Nie będzie z tego love story to interesująca i wciągająca historia, pełna humoru i życiowych perypetii głównej bohaterki.
Izabela Jacuńska ma dwadzieścia pięć lat, oddane przyjaciółki, pracę, mieszkanie i ogromnego pecha w miłości. Wszystkie dotychczasowe relacje skończyły się totalną klapą.
Po kolejnym nieudanym związku Iza postanawia spróbować szczęścia za pomocą aplikacji LoveStory.
W tym samym czasie do mieszkania naprzeciwko wprowadza się nowy sąsiad - Mateusz. Pierwsze spotkanie nie wypada zbyt pozytywnie, więc dziewczyna nie zajmuje więcej swojej głowy sąsiadem.
Jednak presja rodziny powoduje, że Izka usilnie stara się znaleźć swoją drugą połówkę. Rozpoczyna serię randek, z różnym skutkiem, gdy tak naprawdę nie wie, że miłość czeka na nią tuż za ścianą.
Z miłością różnie bywa. Nie da się jej poczuć na zawołanie, bo tak chcemy. Potrafi nas dopaść w różnym wieku, w najmniej oczekiwanym momencie.
Z pewnością, w przypadku Izy, presja rodziny odegrała ogromnie ważną rolę. Choć tak naprawdę, czy w życiu nie usłyszeliśmy nigdy pytania - kiedy się wreszcie ustatkujesz?
Pewnie znajdzie się wiele osób, które odpowiedzą na to pytanie twierdząco.
W głębi duszy każdy z nas tęskni za swoją drugą połówką, z którą będzie mógł spędzić życie.
"To moje życie i moje decyzje, a ja potrzebuję kogoś, kto wypełni pustą przestrzeń w moich pięćdziesięciu metrach kwadratowych na dłużej niż jedną noc (...) Jestem już zmęczona życiem singielki, która ciągle potyka się o rozczarowanie."
Jak się okazuje zarówno w życiu, jak i w aplikacji można napotkać wiele rozczarowań. Ludzie są różni i cóż, nie każdy podchodzi uczciwie do drugiej osoby, o czym dziewczyna mogła się przekonać.
Autorka w sposób realistyczny opisała kolejne próby i rozczarowania Izabeli względem jej partnerów, choć mam wrażenie, że jednak decydującą rolę odegrał tu brak komunikacji i presja rodziny. Jeśli nie będziemy ze sobą rozmawiać, skąd mamy wiedzieć o czym myśli druga strona? Powiedziane, nie zawsze znaczy zrozumiane. Wielokrotnie się już o tym przekonałam.
Żeby się dobrze zrozumieć musimy ze sobą rozmawiać.
"To nie nasze osiągnięcia zawodowe i życiowe są powodem do radości. To relacje. Rodzina. To fakt, że masz nas, a my mamy ciebie. Masz dom, do którego możesz wrócić. Zdrowie."
Autorka stworzyła lekką i przyjemną historię, która pozwoli nam się zrelaksować, a przy okazji poprawi nam humor.
Przyznaję, że dobrze się bawiłam czytając tą książkę. Ogromnie podobało mi się jej ukazanie z perspektywy zarówno Izy, jak i Mateusza. Dzięki temu możemy lepiej poznać głównych bohaterów i ich sposób myślenia oraz wątpliwości.
Pełna życiowych perypetii, ale i rad, które pokazują nam, jak ważny jest dystans do pewnych spraw. Okazuje się, że nie zawsze typ bad boya jest tym, który będzie dla nas idealnym partnerem.
Polecam wam tą historię.