To już moje drugie spotkanie z twórczością Karen Dionne i niesamowicie cieszy mnie, że było to tak rewelacyjnie dobre spotkanie!
Po śmierci rodziców jedenastoletnia Rachel, będąca świadkiem tragedii, w której ponieśli śmierć, trafia do zakładu dla psychicznie chorych. Podświadomie wie, że to nie ojciec zabił matkę. Do dziś prześladuję ją wizja, gdy stoi z bronią w ręce nad nieruchomym ciałem matki, spod którego sączy się krew.
Jednak gdy po piętnastu latach pobytu w zakładzie, trafia na raport policyjny i informacje niezgodną z tym, co zapamiętała, zaczyna wątpić w swoje wspomnienia. Czy to ona skrzywdziła rodziców? Zniszczyła rodzinę oraz swoją przyszłość?
Czy może… mógł zrobił to ktoś inny?
Postanawia opuścić zakład i powrócić do rodzinnego domu, osadzonego głęboko w lesie i oddalonego od cywilizacji o wiele kilometrów. Tylko tam, w miejscu zamieszkałym przez jej siostrę oraz ciotkę, ma szansę dowiedzieć się co wydarzyło się naprawdę.
Od samego początku, kiedy zanurzyłam się w historie Rachel, jej siostry Diany oraz matki Jenny, podejrzewałam, w jakim kierunku zmiesza opowieść. Pomimo tego, wręcz z chorą fascynacją, śledziłam losy bohaterów i nie mogłam się oderwać. To tak jak, wtedy gdy oglądacie w internecie film z dwoma pędzącymi autami i wiecie, że zaraz dojdzie do katastrofy, ale i tak nie przestajecie patrzeć i śledzicie każdego ruchu. Tak było i w tym przypadku. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz jakaś powieść pochłonęła mnie tak bardzo i przeczytałam ją jednym tchem.
Właściwie stworzony bohater to podstawa dobrej powieści. Pomimo skromnego zasobu postaci w książce, każda z nich została intrygująco wykreowana, wywołując we mnie lawinę emocji. Poprzez strach, poczucie zagrożenia i niepewność, przez złość, irytację, a na śmiechu i westchnieniu ulgi kończąc. Autorka poruszyła delikatny temat problemów psychicznych, skłonności sadystycznych oraz dojmującego strachu, że nie zna się członków własnej rodziny. Postać Diany, osoby o zaburzonym sposobie odczuwania i myślenia, niezdolnej do empatii i wrażliwości, wywoływała we mnie autentyczny niepokój.
Przedstawiona historia jest wciągająca i intrygująca, ale również wiarygodna, a jej bohaterowie z krwi i kości.
Tym, co dla wielu może być plusem, ale dla mnie akurat nie było, są stosunkowo małe ilości dialogów zastąpione bogatymi opisami przyrody czy zwierząt. Zauważyłam jednak pewną zgodność między „Okrutną siostrą”, a poprzednią książką autorki „Córką Króla Moczarów”, gdzie również występował podobny zabieg. Jednak tutaj zdecydowanie mniej mi to przeszkadzało, najprawdopodobniej dlatego, że czułam się bardzo mocno wciągnięta w historie i niezwykle ciekawiło mnie co wydarzy się dalej.
Pomimo że okładka jest ciekawa i wizualnie cieszy oko, to odczuwałam niewielki dysonans poznawczy między ilustracja małego domku, a opisami wielkiej rezydencji z dziesięcioma sypialniami, każdy z własną łazienką, pokojami dla służby, biblioteczką i wieloma, wieloma innymi.
Zdecydowanie jest to pozycja dla starszych i dorosłych czytelników. Pomimo że przedstawione sceny nie są brutalne, krew nie leje się w nich litrami, zawierają krótkie opisy aktów przemocy wobec zwierząt i dzieci. Może to również nie być pozycja dla osób wrażliwych na temat przemocy w rodzinie oraz znęcania się. Jednak dla osób szukających intrygującego i wciągającego thrillera, może to być strzał w dziesiątkę.