Harry’ego Pottera uwielbiam. Nie raz czytałam książki i zdecydowanie dużo więcej razy oglądałam filmy. Nie jestem tak wielką fanką, aby kupować wszystko, co tylko pojawi się na rynku powiązanego z tym światem. Mimo wszystko historia jest mi znana i przede wszystkim, bez względu na to ile już lat minęło, cały czas dostarcza mi takiej samej zabawa. Początkowo, gdy wpadła mi w oczy książka The Science of Harry Potter, nie miałam w planach, by ją kupować, a tym bardziej czytać. Później jednak wczytałam się w opis tej pozycji i moja wewnętrzna Hermiona klasnęła w ręce, tupnęła nóżką, wskazała na książkę palcem i powiedziała “Chcę!”.
Autorzy zastanawiają się, czy magia znana nam z Harry’ego Pottera jest możliwa w naszym świecie. Może inaczej… Nie, czy możliwa jest magia, tylko czy naukowcy są w stanie odtworzyć poszczególne zaklęcia znane z powieści. Zastanowili się m.in. nad zaklęciem lewitującym Wingardium Leviosa, nad zaklęciem światła Lumos, a nawet nad teleportacją czy ukrytym peronem na londyńskim dworcu. O niektórych rzeczach już wiedziałam, jednak i tak sporym zaskoczeniem było dla mnie, jak wiele z tych rzeczy jest już obecnych w naszym świecie. Weźmy sobie za przykład zaklęcie Lumos. Użytkownicy telefonów z systemem Android już teraz mogą bawić się, że są czarodziejami i rozkazać telefonowi by stała się światłość. Przyznam, że gdy się o tym dowiedziałam… trochę się pobawiłam. Jeżeli więc masz telefon z tym systemem operacyjnym, możesz powiedzieć do Google’a: Lumos i zobaczyć, co się stanie. Wyłączyć można przez Nox.
W książce zawartych jest wiele ciekawostek naukowych. Nie tylko fizycznych, ale również historycznych czy astronomicznych. Autorzy przekazują nam wiedzę, zestawiając ją z wydarzeniami z Harry’ego Pottera. Tłumaczą nam różne rozwiązania, przytaczają słowa bohaterów lub wskazują, że tego zaklęcia użył Harry w określonej sytuacji. Liczne nawiązania sprawiły, że cała wiedza, którą chcą przekazać nam autorzy, jest dużo ciekawsza niż na lekcjach w szkole.
Nie może jednak być zbyt słodko. Były rozdziały, które troszeczkę mnie wynudziły. Miałam wrażenie, że autorzy aż za bardzo odeszli od clou wypowiedzi. Zamieścili trochę niepotrzebnych faktów, których nie zapamięta nikt poza Hermioną, zamiast skupić się na tym, co faktycznie było istotne. Podejrzewam, że oczywiście wyleciały mi one z głowy, jak tylko przewróciłam kartkę. Musimy mieć jednak na uwadze, że to pozycja, która chciała przekazać nam wiedzę w oparciu o HP, więc właśnie tego powinniśmy się tutaj spodziewać - wiedzy. I z tego autorzy wywiązali się wzorowo! Wszystko jest dokładnie wytłumaczone, starali się to zrobić prostym i zrozumiałym dla zwykłego zjadacza chleba językiem. A to, że nie wszystko zrozumiałam czy też nie wszystko mnie interesowało, to już mój problem. Kogoś innego mogą właśnie zaciekawić te tematy, które dla mnie nie były zbyt ważne.
Uważam, że The Science of Harry Potter to bardzo ciekawa pozycja dla fanów serii. Hermiona byłaby szczęśliwa, gdyby mogła przeczytać taką książkę. Ron mniej, a Harry choć z radości by nie skakał, na pewno doceniłby wiedzę, która jest w niej zawarta. Pod płaszczykiem znanego nam świata fantasy, możemy dowiedzieć się wielu istotnych rzeczy dotyczących naszego życia. Jeżeli jeszcze nie miałeś okazji zapoznać się z tą pozycją, to gorąco polecam.