Pierwsza wojna światowa raczej słabo zapisała się w polskiej świadomości narodowej, a jeśli już to zrobiła, to raczej w sposób pozytywny – w końcu jednym z jej efektów było pojawienie się na trupach pokonanych Hohenzollernów, Romanowów i Habsburgów, nowych państw narodowych w tym Polski. To co dla nas było prezentem od losu, wykorzystaną szansą na nowe rozdanie, dla większości Europejczyków do dziś dzień kładzie się cieniem, pokutuje jako oblany test na człowieczeństwo - Samobójstwo Europy.
Bardzo długo szukałem przystępnego opracowania, które pomogłoby mi zdobyć chociaż powierzchowną wiedzę na temat tamtych wydarzeń, wyłapać wszystkie konteksty, zrozumieć co kierowało naszymi przodkami, gdy postanowili się wzajemnie powyrzynać ku chwale jakichś zupełnie obcych im ludzi mieszkających w pałacach, którzy tak strasznie pokłócili się ze swoimi kuzynami, że utopili swoje królestwa we krwi poddanych. Poszukiwania okazały się trudniejsze, niż ogarnięcie założeń podatkowych Polskiego Ładu, ale w końcu mi się udało. Znalazłem swojego Świętego Graala.
Po pierwsze i najważniejsze: Samobójstwo Europy nie jest opracowaniem naukowym, ale książką napisaną z myślą o laikach, historyk z pewnością nie znajdzie na jej kartach nic czego wcześniej by nie wiedział. Profesor Chwalba nie stroni od odniesień do kultury popularnej, jak choćby przygód Szwejka, czy Na zachodzie bez zmian, zagląda do wojennych wspomnień (Junger) i dzienników spisywanych na froncie przez dowódców i prostych żołnierzy, i poza nim (politycy, pielęgniarki, cywile). Nadaje to książce lekkości, sprawia, że czytelnikowi łatwiej odnaleźć się w gąszczu wydarzeń, dat i nazwisk, poznać ludzki aspekt wojny, dzięki czemu lektura nie przytłacza i nie nudzi.
Również dobry, prosty i klarowny styl profesora Chwalby i przemyślana struktura książki uprzyjemnia lekturę. Blisko 630 stron tekstu (licząc bez przypisów, bibliografii itd.) podzielono na dziewięć rozdziałów, i na dwie, niemal równe części. Roboczo nazwijmy je częściami: „wojenną” i „około-wojenną”. „Część wojenna” to historia działań militarnych - bitwy, ruchy wojsk, fronty – cała ta nieludzka maszynka do mielenia ludzkiego mięsa, opisana w sposób chronologiczny. „Część około-wojenna” jak nietrudno się domyślić, to wszystko poza tym – przyczyny i skutki, los żołnierza, los cywili i tak dalej. Wspomniane wyżej 630 stron (w tekście są zdjęcia i tabelki i mapki) to naprawdę niewiele miejsca, na pomieszczenie, choćby w formie jednozdaniowej notatki, tak wielkiej ilości faktów i tematów - chwała profesorowi Chwalbie (i wydawnictwu), że nad tym zapanowali i nie dali się przygnieść tematowi. Cieszę się również, że w książce praktycznie pominięto wątek polskiej drogi do niepodległości, opisując losy innych nacji, które po zakończeniu Wielkiej Wojny, doczekały się państw narodowych.
Samobójstwo Europy to książka, jakiej bardzo brakowało na naszym rynku wydawniczym. Książka jednocześnie merytoryczna i napisana z lekkością. Książka, która mimo (względnie) pokaźniej objętości nie nuży czytelnika. Oczywiście – opracowanie to, nawet w ułamku procenta, nie wyczerpuje żadnego z poruszonych przez autora tematów – ale nie taki był cel. W tej książce Andrzej Chwalba daje zwykłemu czytelnikowi klucze do drzwi z tabliczką „Historia Pierwszej Wojny Światowej”, niosąc „krużganek oświaty” głodnym wiedzy laikom. Idealna książka popularyzatorska – potrzebujemy takich więcej.