Dom Maynarda recenzja

Humpty Dumpty

Autor: @Pani_Ka ·2 minuty
2021-08-01
Skomentuj
2 Polubienia
W dziecięcej, cytowanej tu rymowance "Humpty Dumpty na murze siadł. Humpty Dumpty z wysoka spadł. I wszyscy konni i wszyscy dworzanie. Złożyć do kupy nie byli go w stanie."
Ja, Ty, Austin Fletcher - wszyscy składamy się ze szkiełek witraża, który rozsypany, może złożyć się w zupełnie nowy obraz lub w ten sam, lecz nagle dziwnie pokraczny i daleki od tego co nosimy w pamięci.

Na plecach Austina jadą do Maine traumy wietnamskiego strachu i modne powroty do korzeni. Korzeni, które jak pisze w posłowiu Grady Hendrix, niekoniecznie są nasze i niekoniecznie chcą, byśmy z nimi łączyli nowy pot i łzy. Co do krwi... zdania są podzielone.

Mały, niepozorny domek, niemal po dach zakopany w śniegu kryje przeszłe ukochanie dwojga mieszkańców - kobiety oskarżonej o czary i miłośnika Thoreau, dla którego los wyznaczył koniec w wietnamskiej pomyłce. To po nim Austin dziedziczy dom i wszystko, co ten dom stanowi.

Nie duchy i skrzypienie mebli, nie rozmowy ze zmarłym przyjacielem czy przedziwne rodzeństwo przemierzające na sankach sto pagórków kreują grozę "Domu Maynarda". Przerażająca jest droga ku szaleństwu, niepewność jawy i snu, świadomość nieświadomości, realność myśli i majaków.
Granica, której nie ma kłóci się z umysłem trzeźwo myślącego , młodego mężczyzny. Nie wierzy w duchy i je widuje, nie boi się wiedźmiego drzewa i spiera się z tym pozbawionym cienia, skamieniałym pniem, nie wierzy w czary i gusła a kocha namiętnie dziewczynę - ni kobietę, ni dziecko jak z "Lolity" Nubokowa.

Cała ta opowieść jest jak zamglony, schizofreniczny sen. Dom jak z hipisowskich marzeń o ucieczce od cywilizacji snuje nocami przedziwne opowieści. Z deski schodzą słowa byłych mieszkańców, otwiera się rana żałoby po przyjacielu, wyje w myślach stres pourazowy.

Nim powstał "Dom Maynarda", Herman Raucher pisał głównie scenariusze i to piękno wyobraźni, malowania scenografii wylewa się z każdej strony. Dialogi skrzą się humorem a moje serce pęka z radości na widok kolejnych odniesień do wszystkiego co amerykańskie - od postaci wzorowanych na Pielgrzymach po, przeżywające wtedy rozkwit, reality shows.
Przypisy tłumacza poszerzają wiedzę a ilustracje mamią spokojem krajobrazu. Koniec jest gwałtowny, niewiarygodny a moja wyobraźnia prosi o dodatkowy czas. Na pogoń kapelusza, na wisielczy taniec śmierci, na wiedźmie "raz-dwa-trzy".

Jeśli czytać grozę to taką, która kapie szaleństwem. Rozlew krwi, rozerwane członki są niczym wobec obrazu rozpadu i finału, który burzy wszelki spokój i każde przypuszczenie. A jeśli domu nie ma? A jeśli nie ma Austina ani Maynarda? A jeśli Ara nie istnieje a śnieg pali się zielonym płomieniem? A jeśli pociąg jedzie pętlą przez ten sam czas i miejsce znowu i znowu i znowu? A jeśli umieramy by w pełni żyć? A jeśli to dom żyje, nie my???
Polecam bardzo gorąco!

Pani_Ka Czyta

Ps. Wspomnieć trzeba:
Wydawnictwo Vesper za niebywałe przeżycie.
Tłumacza Macieja Wacława za miód na serce amerykofilki.
Pracę ilustratora Macieja Kamudy - za fenomenalną powściągliwość.

Moja ocena:

× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dom Maynarda
Dom Maynarda
Herman Raucher
6.5/10

Zima na przełomie 1972 i 1973 roku. Cierpiący na zespół stresu pourazowego, wycieńczony psychicznie i fizycznie weteran wojny wietnamskiej, Austin Fletcher, dziedziczy po swoim zmarłym w walce przyja...

Komentarze
Dom Maynarda
Dom Maynarda
Herman Raucher
6.5/10
Zima na przełomie 1972 i 1973 roku. Cierpiący na zespół stresu pourazowego, wycieńczony psychicznie i fizycznie weteran wojny wietnamskiej, Austin Fletcher, dziedziczy po swoim zmarłym w walce przyja...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Wiecie, z oceną niektórych powieści mam nie lada problem. Najłatwiej, gdy moje odczucia są zero-jedynkowe i albo zakochuje się w książce na zabój, jak to miało miejsce w przypadku najnowszego dzieła ...

@mrocznestrony @mrocznestrony

Jakże się cieszę, że ta książka przyjechała ze mną na urlop i mogłam pochłonąć ją z wypoczętą głową doceniając każdy jej aspekt. Jeszcze kilka dni temu myślałam, że nie znam twórczości Hermana Rau...

@czerwonakaja @czerwonakaja

Pozostałe recenzje @Pani_Ka

Nazwij to snem
Amerykańska jawa.

To nie był czas na wielkie dzieło imigranckie. Był 1934 rok, pełen rozgardiaszu, karier i upadków, kryzysu i tego co po nim, amerykańskich przeciwstawności. Aż przyszedł...

Recenzja książki Nazwij to snem
Powrotny z Wrocławia
Fragmenty

Nieszczęścia chodzą parami a jeśli ich powodem będą pokłady kłamstwa, starych grzechów i chciwości, przetną nam drogę całe ich stada. Śmierć zagląda Annie w oczy z każd...

Recenzja książki Powrotny z Wrocławia

Nowe recenzje

Wioska małych cudów
Wioska małych cudów
@meryluczyte...:

Przywilejem świątecznej twórczości, głównie filmów (romantycznych komedii świątecznych) i powieści jest to, że akcja ro...

Recenzja książki Wioska małych cudów
Na dworze w Makowie
Na dworze w Makowie
@Malwi:

„Na dworze w Makowie” Elżbiety Gizeli Erban to powieść, która przyciągnęła mnie obietnicą intryg i wielowątkowości. Cho...

Recenzja książki Na dworze w Makowie
Śledztwo diabła
Diabelsko dobra
@violetowykwiat:

Co się stanie, kiedy jeden samotny drapieżnik spotka drugiego drapieżnika? Zapragnie zjednoczyć z nim siły czy może wye...

Recenzja książki Śledztwo diabła
© 2007 - 2024 nakanapie.pl