Wspominam czasem lekcje historii w gimnazjum. To tam oprócz historii obowiązkowej, dowiadywałam się również o historycznych smaczkach, które zazwyczaj trzeba wyszukać samemu, bo w szkole nie ma na to czasu. Elżbieta Batory została mi przedstawiona właśnie na lekcji historii i myśl o niej towarzyszyła mi długo. Pani od historii z zaangażowaniem opowiadała o krewnej Stefana Batorego. Kobieta silna, lubowała się w młodych dziewczętach,a szczególnie w ich krwi. Piła ją i zażywała w nich kąpieli licząc, że tym sposobem osiągnie wieczną młodość, nieśmiertelność. Jednak znikające dziewczyny zwróciły uwagę ludności i Elżbieta została ukarana, dokładnie zamurowana, gdzie w samotności miała odbywać karę. To dla mnie nadal interesujący kawałek historii, nic więc dziwnego, że gdy zobaczyłam tytuł"Hrabina. Tragiczna historia Elżbiety Batory", natychmiast zapragnęłam ją przeczytać. Książka zaczyna się od nawiązania do sceny z Królewny Śnieżki, w której zła Królowa dowiedziała się od Zwierciadła, że Śnieżka zagraża jej urodzie. To trafny fragment zawierający esencję opowieści o Elżbiecie... Losy szlachcianki od Batorych, żony znaczącego na Węgrzech szlachcica Nadasdy'ego poznajemy z zapisków samej Elżbiety. Zamurowana w ciasnym pomieszczeniu pisze do swojego syna, zawierając wspomnienia począwszy od jej dzieciństwa. Już za młodu Elżbieta była uczona przez matkę, że uroda stanowi broń kobiety. To jej obowiązkiem jest zapewnienie siostrom dobrego ożenku i godnego życia po śmierci rodziców. Elżbieta bardzo młodo trafia do domu narzeczonego. Pozostawiona sama sobie, bez opieki matki, popełnia życiowe błędy. Jednocześnie musi zapewnić sobie na dworze szacunek służby i ich lojalność. Młoda Elżbieta rozpoczyna rządy na swym dworze od stosowania upokarzających i surowych kar. Zaczynała, można powiedzieć, łagodnie - nieposłuszną służkę kazała rozebrać, miała ona nago siedzieć na dziedzińcu, gdzie panował spory upał i byłą narażona na spojrzenia innych. Jeżeli nadal się nie przyznawała, Elżbieta kazała wysmarować ją miodem, co zachęciło do działania pszczoły...Później pani Nadasydy biła kobiety do nieprzytomności, a wiele z nich traciło życie na skutek pobicia i innych tortur. Czy miała powody? Według niej tak. Szczególnie nie lubiła przechwałek dotyczących sypianiem z jej mężem oraz kradzieży.
Rebecca Johns przedstawia możliwe życie Batorówny czytelnikowi. Zabrakło mi kąpania się we krwi i zaznaczenia faktu, że kobieta obcowała zarówno z mężczyznami jak i kobietami. Mimo tego ta wersja historii o Elżbiecie Batory bardzo mi odpowiada. Autorka znakomicie przedstawiła, kiedy w bohaterce jej książki dojrzewały zapędy do agresji. Sugeruje matkę, która nie raz mówiła o urodzie. Wskazuje męża, który dostrzegł Elżbietę dopiero, gdy zaczęła ostro karać służbę i sam podsuwał jej pomysły na kary. Rebecca Johns pokazuje, że szlachcianka była politycznym pionkiem przez całe swe życie. Wyjść dobrze za mąż, ochronić rodzinę, zachować majątek. Być może to, ciągły strach o swoją pozycję i ukochane dzieci, sprawiały, że kobieta musiała jakoś odreagować. I to możliwe, bowiem nie raz poczytamy, że po wymierzonej karze Elżbieta czuła się o wiele lepiej. Co więcej, była przekonana o jej słuszności i do końca życia nie przyznała się do winy. "Nie dopuściłam się niczego, na co nie pozwalałoby mi prawo nazwiska lub tytułu. Nie wyrządziłam krzywdy palatynowi ani nikomu innemu. Erzsebet Bathory, wdowa po Ferencu Nadasym, córka najznamienitszego szlacheckiego rodu na Węgrzech, nie jest czarownicą, morderczynią, przestępczynią ani nie postradała zmysłów. Nie zamierza też pogodzić się ze swoim losem bez walki." / s 28 - 29 Rebecca Johns napisała naprawdę tragiczną historię hrabiny. Jej los wzbudza współczucie. Widać też, że Erzsebet była kobietą niezwykle silną i inteligentną. Co z tego skoro strach i chęć zachowania władzy i pozycji popchnęły ją do szaleństwa?
Książka przeznaczona jest dla historyków. Mogą dopatrywać się prawdy, odróżniać fakty od fikcji. "Hrabina" daje możliwość zweryfikowania swojej wiedzy z książką, może trafi się jakiś nowy trop? Zainteresowani będą też nie tylemiłośnicy historii, co brudów historycznych, rys na pozornie gładkim szkle historii, tych niepochlebnych, wstydliwych tajemnic. Książka napisana jest w taki sposób, że i panie zainteresowane literaturą kobiecą nie pogardzą historią Elżbiety Batory. Autorka nie tylko umiejętnie pokazała proces zmian w osobowości szlachcianki, ale spostrzegła też, jak ważna mogła być dla niej miłość do męża, do dzieci oraz jak bardzo chciała tego uczucia chronić...Polecam historię prosto z Węgier.