Historia życia człowieka, który zaczynając od zera staje się idealnym kelnerem a potem milionerem i właścicielem hotelu, opowiedziana jest przez Hrabala w jego unikalnym, brawurowym stylu. Już od pierwszych zdań dowiadujemy się, na czym polega istota pracy kelnera: „Kiedy zaczynałem w hotelu „Praga”, złapał mnie szef za lewe ucho, wytargał za nie i mówi: —Jesteś tu za pikolaka i pamiętaj, niczego nie widziałeś, niczego nie słyszałeś. Powtórz. — Więc powiedziałem, że niczego w lokalu nie widziałem i niczego nie słyszałem. A szef wytargał mnie za prawe ucho i krzyczy: — Ale zapamiętaj też sobie, że wszystko musisz widzieć i wszystko słyszeć. Powtórz.— No więc powtórzyłem zdziwiony, że wszystko będę widział i słyszał, i tak to się zaczęło.”
A potem ten człowieczek marnego wzrostu, na początku pomiatany i lekceważony, robi karierę, jako kelner w wykwintnych restauracjach i hotelach, zaś esencja jego pracy to odgadywanie życzeń gości i ich upodobań. Na początku pracy nasz bohater uczy się, że pieniądze to wszystko, tylko dzięki nim ma się powodzenie, radość, szczęście: charakterystyczny jest tu typowo hrabalowski obrazek: komiwojażer rozkładający w pokoju hotelowym setki banknotów i upajający się ich widokiem. I wtedy bohater uświadamia sobie, że „ja przez całe życie chciałem właściwie tylko jednego, reszta mnie nie obchodziła — mieć hotel i być milionerem”. I swoje cele osiąga, ale szczęścia mu to nie daje...
Ciekawa jest przemiana naszego bohatera: zaczyna, jako człowiek, którego celami są podobanie się innym, pieniądze i uznanie, a kończy jako odludek, dla którego wszelkie blichtry tego świata nic nie znaczą, pogodzony z sobą i mający do towarzystwa jedynie zwierzęta. Iście bibilijna przemiana. Historia to nienowa, ale opowiedziana przez Hrabala tak, że czapki z głów.
Parę scen zostaje w pamięci: nasz bohater obsługujący abisyńskiego cesarza i udekorowany przez niego orderem. Albo ozdabianie brzucha ukochanej dziewczyny kwiatami, czy szycie fraka z gumowego manekinu klienta.
Są też wspaniałe Hrabalowe zdania: „Moje szczęście polegało na tym, że zawsze spotykało mnie jakieś nieszczęście.” Albo słowa komiwojażera: „Proszę państwa, największą firmą na świecie jest Kościół katolicki. Firma ta handluje czymś, czego nikt nigdy nie widział, czego nikt nie dotknął, jak świat światem nikt tego nie spotkał, i to jest, proszę państwa, to, co ma na imię Bóg.”
Słuchałem audiobooka wspaniale czytanego przez Kazimierza Kaczora (szkoda, że ten znakomity aktor nic nie czyta), ale niestety to tylko adaptacja w której pominięto ważne fragmenty, więc konieczna jest również lektura.