„Łowca” to trzecia książka z serii Zapomniana księga. Historia zatoczyła koło, Hubert w końcu jest w Święcinie. Mogło by się wydawać, że to koniec historii, lecz tak naprawdę jest to dopiero jej początek. Po raz kolejny zostałam porwana w ten mroczny świat i po raz kolejny nie potrafiłam odłożyć książki. Z każdym tomem moim zachwytom nie było końca, a to nie koniec przygód Huberta. Przede mną jeszcze czwarta część „Wysłannik”, oraz jak dowiedziałam się niedawno, piąta, kończąca historię Huberta, „Demon”. Tym razem, również polecam nie czytać recenzji, jeśli nie czytaliście poprzednich części.
„Dlaczego mam wrażenie, że gdziekolwiek się ruszę, śmierć jest tuż za mną? Tak chętna, żeby mnie oszczędzić, choć wiele razy wcale na to nie zasługiwałem. Lecz wciąż zabiera moich bliskich. „
Hubert dotarł do Święcina, lecz już pierwszego dnia odczuwa skutki zmian jakich dokonał. Z rąk strzygi nie ginie Andrzej lecz inny młody strażnik. Sam Hubert również zmienił się, nie jest już zdezorientowanym nastolatkiem w ciele młodego mężczyzny, jest dojrzałym, po przejściach chłopakiem, który już nie wzbudza zaufania. W Święcinie dochodzi do kilku ataków demonów, przez które święcinianie widzą w Hubercie zagrożenie dla swojej osady. Obwiniają go o to, że przyciąga demony, że jest swoistym magnesem na nie. Czy Hubertowi uda się odzyskać zaufanie przyjaciół? Czy Hubert wróci do rodziny w Dąbrówce? „Łowca” jest chyba najlepszą częścią tej serii, oczywiście nie jest to koniec historii, więc poczekam z wyrokowaniem.
“-Czasem wydaje mi się że jesteśmy jak liście na wietrze - odezwała się. - Niby jesteśmy panami samych siebie, ale tak naprawdę nic od nas nie zależy.”
Tym razem zacznijmy od zachwytów nad okładką. Wydawnictwo We Need Ya zrobiło kawał dobrej roboty, dając nową okładkę serii. Poprzednia miała swój klimat, lecz obecna jest po prostu piękna. Każdy tom ma błyszczący grzbiet książki, co daje olśniewający efekt na biblioteczce. „Strażnik” miał złoty grzbiet, „Tropiciel” czerwony a „Łowca” niebieski. Ogólnie cała szata graficzna książek jest genialna.
Co do samej fabuły, nadal zachwyca, nadal czyta się ją niezmiernie przyjemnie, nadal jest to jedna z moich ulubionych serii. Mimo tego, że otrzymujemy tak jakby odświeżoną historię ze „Strażnika”, autorka potrafiła poprowadzić fabułę tak by nas nie zanudzić. Romans, który się toczy między Izą a Hubertem jest nieoczywisty, lecz czego można się spodziewać po próbach romansowania w postapokaliptycznym świecie, gdzie za rogiem czeka śmierć z rąk ludzi bądź demonów.
Akcja nadal jest wartka, wszystko się dynamicznie rozwija, lecz dostajemy również chwile refleksji. W takich chwilach możemy powspominać tych, którzy już opuścili ten okrutny świat lub przyjrzeć dokładnie jak płynie życie w osadach. Myślę że każda osoba, która przeczytała tę serię, zastanawiała się dlaczego ludzkość jeszcze się nie odbudowała. Mam nadzieję, że zostanie to kiedyś wytłumaczone. Mimo tego nadal ją polecam, nie tylko młodzieży, lecz również dorosłym czytelnikom. Jestem pewna, że za kilka lat podsunę ją swojej córce i będę mogła zobaczyć czy i ją zachwyci historia Huberta.
„Demony wyczuwam i mogę zrozumieć. Owszem, niemal zawsze są spragnione krwi, lecz ludzie są tak samo okrutni, a do tego zupełnie nieprzewidywalni. Demony wyczuwam i mogę zrozumieć. Owszem, niemal zawsze są spragnione krwi, lecz ludzie są tak samo okrutni, a do tego zupełnie nieprzewidywalni. „