Jest w Waszym życiu osoba, którą możecie nazwać prawdziwym przyjacielem ?
“Nienawiść i miłość - to najsilniejsze, co może człowieka spotkać, ku ironii, te dwa kontrasty różnią się chyba tylko nazwą. Działają identycznie, przekształcają się w sobie nawzajem, naprawdę można potracić przez nie zmysły.”
Dwójka bohaterów, którzy uważają, że się nienawidzą. Ale jak sugeruje cytat powyżej, ta miłość i nienawiść, są do siebie bardzo podobne. To dwa równie intensywne uczucia, które tak często nami targają. Wbrew pozorom, łatwiej je pomylić, niż się nam wydaje…
Ta książka to dla mnie jedno wielkie zaskoczenie. Zaczęłam czytać, gotowa na kolejną, świetną młodzieżówkę. Jednak po kilku pierwszych rozdziałach, myślałam, czy nie poddać się, nie odłożyć nieskończonej. Czemu ? Nie przez to, że historia jest zła ale miałam z początku duży problem ze stylem autorki. Ja czułam się staro to czytając i nie rozumiejąc o co chodzi. Dużo jest tu takich typowo młodzieżowych zwrotów, wiele, a nawet bardzo wiele metafor, porównań, których nie potrafiłam pojąć i doszłam do wniosku, że jestem konkretnie…niezaktualizowana ;)
Jednak trzeba przyznać Julii Kubickiej, że ma talent. Operuje słowem perfekcyjnie i założę się, że wiele osób po przeczytaniu tej książki, będzie miało liczne, wartościowe i takie życiowe cytaty, pozaznaczane lub spisane na później. Widać, że autorka ma głowę na karku i mądrze podchodzi do życia, tworzy ciekawe, własne definicje chociażby przyjaźni, które zapadają w pamięć i wzbudzają emocje.
I te emocje czuć też na każdej stronie tej historii. Gdy już później udało mi się w nią wciągnać, śledziłam z zaciekawieniem losy Jossie i Luke’a. Tak jak już wspomniałam, z pozoru się nienawidzą. Znają się od dziecka i też w tym okresie dziecięcym, doszło między nimi do sytuacji, po której stali się wrogami. Ale czy aby napewno ?
Tu kolejny wielki plus dla autorki, bo zanim ta zagadka ich dziecinnych zatargów, została rozwikłana, czułam, że to nie do końca takie jak się wydaje. Luke co prawda odpierał ataki Jossie, też był na swój sposób wobec niej złośliwy jednak tak … inaczej. I mimo, że nie było tu słów, które wyrażałyby jego uczucia, one same były tak fajnie, subtelnie wplecione między wszelkie ich spotkania, dyskusje, dialogi i zachowania, że było to po prostu czuć. Właśnie TO, że ona nie jest dla niego wrogiem, nie żywi do niej nienawiści i mimo, że postawili na zwykły seks, w tajemnicy, bez zobowiązań, byłam praktycznie pewna, że on to widzi inaczej.
A jak dokładnie ? Musicie się przekonać.
Mimo trudnego startu, mimo błędnego przekonania, że to książka nie dla mnie, porwała mnie w końcu bez reszty. Przezabawna i na swój sposób piękna. Julia pokazała nie tylko historię miłosną tej pary ale i też dwa oblicza przyjaźni - takiej, która jest wręcz chora i nie powinna mieć miejsca i taką czystą, prawdziwą, perfekcyjną jakiej wielu może zazdrościć.
“W przyjaźni nie masz prawa czuć się gorszy albo drugi. Najważniejsza lekcja od życia. Jeśli ktoś, kogo nazywasz przyjacielem, sprawia, że twoja samoocena spada, nie zasługuje, by nosić miano przyjaciela. Relacja ma uskrzydlać, nie przygważdżać do ziemi.”
Jossie od lat przyjaźni się z Holly i Cameronem. Które z nich jest prawdziwym przyjacielem?
Cameron jest gejem i ja jak czytam o takiej relacji przyjacielskiej, dziewczyny z chłopakiem - gejem…jak ja takim bohaterkom zazdroszczę to się w głowie nie mieści! Wychodzi na to, że oni są idealnym materiałem na perfekcyjnego przyjaciela.
Z kolei Holly ? To dłuższa historia. Dziewczyna kocha się w Lucasie, jednak nie robi absolutnie nic, by zbliżyć się do niego, by się chociaż poznali tak naprawdę. Mimo to, że nic ich nie łączy, Jossie ma wyrzuty sumienia, kiedy między nią a chłopakiem, dochodzi do ….namiętnych spotkań. I czuje się w obowiązku zrobić wszystko by Holly dostała to czego pragnie, swego wymarzonego chłopca z loczkami. Jednak czy jest warta by zawsze dostawać to czego chce ? Czy Jossie w końcu zauważy i zrozumie, jak chora jest ich “przyjaźń”?
“Łatwo jest znaleźć potencjalnego przyjaciela, nie trudno też wejść w proces zaprzyjaźniania się. Schody to dopiero utrzymanie tej osoby przy sobie.”
Tak więc na zmianę, śmiałam się z perypetii Lukasa i Jossie, wzdychałam zazdroszcząc jej Camerona, przywiązywałam się do jej paczki i wściekałam na Hollie za to jak roszczeniowa i zarozumiała była przez większość tej książki.
Musicie to przeczytać jeśli jeszcze tego nie zrobiliście. Warto. Nie zniechęcajcie się jak ja, jeśli początek okaże się trudny. Wystarczy się przyzwyczaić, oswoić ze stylem Julii, a później będziecie mknąć rozdział za rozdziałem.
Dziękuję za egzemplarz do recenzji Wydawnictwu Niezwykłe.