Druga część serii KodeX kończy historię mecenasa Wojtka Bieleckiego i prokurator Zuzy Wysockiej. Jest genialna.
Autorka odznacza się wysokim poziomem stylu. W mojej ocenie jednym z najlepszych wśród polskich pisarzy. Gdybym chciała zamieścić cytaty, które mi się podobają, to musiałabym przepisać pół książki. To, plus innowacyjny koncept na fabułę i doskonała kreacja bohaterów sprawiła, że nie mogłam się oderwać od powieści.
Osobowość borderline, kobieta po gwałcie, hazardzista z długami, mężczyzna z nerwicą, który lekami wygłusza objawy somatyczne, żyjący w chronicznym stresie, wywołującym stany lękowe, które doprowadzają do fizycznego bólu, jakby choroby autoimmunologicznej, bohaterka walcząca ze stanami depresyjnymi wywołanymi niską samoocenę to dla autorki jest pestka. Kreuje bohaterów w taki sposób, że nawet przez chwilę nie ma się wrażenia przekoloryzowania, przedobrzenia. Realizm rysów psychologicznych powala. Nie znalazłam najmniejszej szczelinki w zbudowanych osobowościach. Jakby były być z krwi i kości.
Butny, oschły w obyciu, impertynencki, cyniczny, apodyktyczny Wojtek nie cofnie się przed niczym, by wygrać na sali sądowej. Jednak coraz częściej zaczyna dopuszczać moralne przesłanki.
Zuza Wysocka jako prokurator twarda, bezkompromisowa, przybierająca pozę wyniosłości, w rzeczywistości walczy z wewnętrznymi demonami.
Różnice między tym, co pokazywali światu a tym, co działo się w ich umysłach były jaskrawe i skrajne. Kierowali się chłodną kalkulacją i nawet w chwilach słabości nie okazywali się naiwni. Przekraczają wszystkie granice, ale najtrudniejsze są te zrodzone w ich głowach. Choć oboje byli psychicznie poranieni, to wzajemnie byli ukojeniem, ostoją, wsparciem, remedium na lęki i słabości, a samotność nie była tak dotkliwa. Złamane, spaczone osobowości wcale nie tracą pazura, nie stają się bezbarwne, bez wyrazu, czy płaskie. Obawiałam się, że autorka zbytnio zmiękczy bohaterów, ale nic takiego się nie stało.
Po raz kolejny autorka zestawiła ze sobą skrajne uczucia i motywacje. Miesza zemstę z nadzieją, nienawiść z miłością, zaufanie ze zwątpieniem, dobre chęci z perfidną premedytacją, poszukiwanie szczęścia z chłodną kalkulacją. Podczas czytania zachodziłam w głowę, czy pobudki bohaterów są takie, jak twierdzą. Czy chcą sobie pomóc, czy wykorzystać.
Kontrast między wizją szczęścia i nieuchronnością zbliżającej się tragedii buduje piramidę napięcia, na którą nakładają się elementy kryminalne. Prowadzona sprawa seryjnego zabójcy, w której Wojtek jest obrońcą, a Zuza oskarżycielem jest ścisłą kontynuacją pierwszego tomu. To, czego mi zabrakło i znacznie utrudniało lekturę, to brak retrospekcji i przypomnienia, kim były postacie. Niemniej sprawa kryminalna jest wielopłaszczyznowa, skomplikowana i autentycznie wciąga. Do końca nie wiedziałam, kto odpowiada za zbrodnie, kto pociąga za sznurki, a kto jest marionetką psychopaty. Zbudowaną z tajemnic i intryg, poprowadzoną w trzecioosobowej narracji, wielopiętrową historię czytałam z zapartym tchem, a to jest w moim przypadku rzadkim zjawiskiem. Choć nie przepadam za wątkami sensacyjnymi, to w punkcie kulminacyjnym książki podobało mi się szybkie tempo z dynamicznymi przejściami do kolejnych scen. Fabuła sprawiała wrażenie ciasnej wręcz przytłaczającej zarówno w wątkach przedstawiających wydarzenia, jak i stan psychiczny bohaterów. Pętla niebezpiecznych zdarzeń zaciskała się coraz mocniej, pozbawiając bohaterów i czytelnika ostatniej dawki powietrza.
Ubolewam, że autorka nie pokusiła się na odrobinę opisów Krakowa. Neapolu, z poprzedniej serii, były bardzo plastyczne, jakby oprowadzała czytelnika jego uliczkami. Mogło być klimatycznie i tym razem.
Autorka wciągnęła mnie w zgniły świat pozornej sprawiedliwości, w kryminalną zagadkę, mroczną intrygę, skomplikowane osobowości bohaterów skutecznie odcinając mnie od świata zewnętrznego. Rewelacja.